Jechałem najnowszym autobusem w Wielkiej Brytanii – Rachel Reeves musi się wziąć w garść

Metro to wspaniała rzecz, choć nie wszyscy mieszkańcy Londynu korzystają z niego w takim samym stopniu. Różne przyczyny historyczne – takie jak fakt, że więcej ludzi mieszka nad Tamizą – sprawiają, że południowa część stolicy nie jest tak dobrze rozwinięta jak północna. Mieszkańcy mogą korzystać tylko z części linii Northern, District, Jubilee i Bakerloo i często muszą korzystać z autobusów, kolei National Rail i Overground.
Powinienem wiedzieć, bo sam do nich należę. Kiedyś mieszkałem w północno-zachodnim Londynie, gdzie dostęp do metra był ogólnie znacznie łatwiejszy. Dziś jestem w Wandsworth i żeby dojechać do pracy w Canary Wharf, muszę wsiąść w pociąg National Rail do Clapham Junction lub Waterloo, a stamtąd przesiąść się na Overground lub metro. Jeśli chcę pojechać metrem, muszę wsiąść w autobus do Tooting Broadway, skąd miejscowi mogą przesiąść się na pociągi linii Northern.
Musiałem pojechać autobusem do metra, gdzie również mieszkałem, ale większe skupisko stacji było na zupełnie innym poziomie.
Sir Sadiq Khan od dawna chciał przedłużyć linię Bakerloo przynajmniej do Lewisham, ale jak dotąd jest rozczarowany, że nie otrzymał niezbędnego finansowania od rządu.
Tymczasem burmistrz Londynu uruchomił nową szybką linię autobusową, Bakerloop, której celem jest umożliwienie mieszkańcom szybszego dotarcia do celu poprzez zatrzymywanie się na mniejszej liczbie przystanków, zanim wybudowana zostanie linia Bakerloo (BLE).
Postanowiłem to sprawdzić i poczekałem około 11 minut, aż autobus pojawi się przed stacją Waterloo (podawany czas oczekiwania wynosił około 12 minut, co było mniej więcej prawdą).
Wskoczyłem do autobusu i przez chwilę byłem jedyną osobą w środku, aż do momentu, gdy w Elephant and Castle wsiadło kilka osób.
W zeszłym roku przejechałem całą sieć autobusową Superloop, której częścią jest ten autobus, wzdłuż obrzeży Londynu.
Pod koniec doświadczenie to było istną torturą, a każda kolejna trasa wydawała się coraz dłuższa.
Dlatego też spodziewałem się, że tym razem podróż będzie dość długa, ale zostałem mile zaskoczony, ponieważ mój stoper wskazywał, że zajmie to tylko około pół godziny.
Po drodze widziałem klasyczną różnorodność ulic Londynu, od głównych ulic handlowych i dróg klasy A po spokojniejsze ulice mieszkalne z domami, które wydawały mi się wiktoriańskie.
Doszedłem do wniosku, że na razie jest to wystarczające rozwiązanie tymczasowe.
Ale nie trzeba dodawać, że metro byłoby o wiele szybsze.
Sir Sadiq powinien się wziąć w garść i dalej naciskać na panią Reeves, żeby zapewniła potrzebną gotówkę.
Zapytałem o to sir Keira Starmera i Rachel Reeves , zanim w zeszłym roku objęli stanowiska premiera i kanclerza.
Sir Keir był bardzo niejasny, mówiąc, że będzie współpracował z Sir Sadiqiem, aby mieć pewność, że uda im się dotrzymać bardzo potrzebnych obietnic dotyczących poprawy transportu i mieszkalnictwa w Londynie.
Pani Reeves nie zagwarantowała żadnego finansowania dużym projektom .
Powiedziała: „Oczywiście, chcę, aby zainwestowano w infrastrukturę, której nasz kraj potrzebuje, aby się rozwijać po 14 latach złego zarządzania.
„Musimy jednak zawsze pokazywać, skąd pochodzą pieniądze, i musimy rozwijać gospodarkę, aby móc przeznaczyć środki na kluczowe inwestycje infrastrukturalne”.
Kanclerz ogłosiła w czerwcu szeroko zakrojoną strategię, zakładającą przeznaczenie 15 miliardów funtów na infrastrukturę transportową w całym kraju. Miało to na celu przekonanie wyborców, że Partia Pracy poważnie traktuje kwestię rozwoju gospodarki.
Mówiąc delikatnie, ma obecnie pewne zmartwienia finansowe, a powszechnie uważa się, że Ministerstwo Skarbu zamierza podnieść podatki w listopadzie, aby załatać dziurę w finansach publicznych.
Ale opłaty nie są jedynym sposobem, ponieważ inwestycje zapewniają również większe wpływy z podatków.
Londyn może nie znajduje się na szczycie listy priorytetów (dorastałem w Midlands, gdzie transport publiczny wypada fatalnie w porównaniu do Londynu), ale BLE w istotny sposób wpłynęłoby na wzrost i tak już ogromnego PKB miasta i ułatwiłoby życie ludziom.
Mogłoby się wydawać, że przekazywanie pieniędzy na rzecz Londynu jest postrzegane jako grzech główny, ale należy pamiętać, że nie każdy, kto tam mieszka, jest bogatym menedżerem funduszu hedgingowego z luksusowym samochodem.
express.co.uk