Gitarzysta zespołu Grateful Dead, Jerry Garcia, ma ulicę w San Francisco nazwaną na jego cześć

Kilkuset fanów zebrało się, aby nadać małej ulicy w San Francisco imię Jerry’ego Garcii, gitarzysty zespołu Grateful Dead
SAN FRANCISCO — W piątek kilkaset osób zebrało się, aby nadać małej ulicy w San Francisco imię legendarnego gitarzysty Grateful Dead, Jerry'ego Garcii, w dniu, w którym obchodziłby 83. urodziny, a także w ramach miejskich obchodów 60. rocznicy powstania zespołu.
Ulica Harrington, mająca długość jednego bloku, będzie również nazywana „Jerry Garcia Street”. Garcia zmarł w 1995 roku, ale popularność zespołu tylko wzrosła, w miarę jak młodsze pokolenia odkrywają improwizowaną muzykę Dead , łączącą rock, bluesa, folk i inne style.
Garcia spędził część dzieciństwa w skromnym domu w zróżnicowanej dzielnicy Excelsior. Po śmierci ojca, Jose Ramona „Joe” Garcii, zamieszkał z dziadkami.
„Mam nadzieję, że wszyscy będziecie mieli okazję cieszyć się muzyką, tańczyć, przytulać się i uśmiechać” – powiedziała córka Trixie Garcia, wzruszona podczas krótkiego wystąpienia. „Ceńcie to, co cenne, co ważne w życiu”.
Dziesiątki tysięcy fanów przybyło do San Francisco, aby uczcić 60. rocznicę powstania zespołu Grateful Dead poprzez koncerty i inne wydarzenia w całym mieście.
Najnowsza odsłona zespołu, Dead & Company , z oryginalnymi członkami Grateful Dead, Bobem Weirem i Mickeyem Hartem, zagra na Polo Field w Golden Gate Park przez trzy dni, począwszy od piątku. Szacuje się, że każdego dnia pojawi się 60 000 widzów.
Założony w 1965 roku zespół Grateful Dead grał często i za darmo w swoich pierwszych latach, mieszkając w tanim wiktoriańskim domu w dzielnicy Haight-Ashbury. Później zespół stał się ważną częścią festiwalu Summer of Love z 1967 roku, a Grateful Dead stał się synonimem San Francisco i jego bohemy kontrkulturowej.
W piątek fani w tęczowych koszulkach z nadrukiem tie-dye i z napisem Grateful Dead entuzjastycznie wiwatowali i wiwatowali, gdy odsłonięto transparent. Osoby niebędące fanami, z torbami na zakupy, a niektórzy o laskach, lawirowały między tłumem w tym, co dla nich było po prostu kolejnym mglistym dniem w robotniczej dzielnicy.
Następnie wierni rozeszli się, aby zapozować do zdjęć przed domem rodzinnym Garcii.
Jared Yankee, lat 23, zachęcił publiczność do wspólnego śpiewania „Happy Birthday”. Yankee powiedział, że przyleciał z Rhode Island na koncerty. Zainteresował się muzyką około dekady temu.
„To ludzka rzecz” – powiedział o swoim improwizowanym śpiewaniu. „Myślę, że każdy zna słowa „Happy Birthday”.
ABC News