YouTubeizacja streamingu? Dlaczego Netflix zawiera duże umowy z youtuberami

YouTubefikacja? Czy to prawda? Wygląda na to, że to właśnie dzieje się teraz z Netflixem i innymi serwisami streamingowymi.
Niektórzy z najpopularniejszych twórców YouTube’a podpisują lukratywne umowy, dzięki którym ich produkcje mogą dotrzeć do jeszcze szerszej publiczności za pośrednictwem serwisów streamingowych, w których większe budżety produkcyjne pozwalają im przenieść swoje treści na wyższy poziom.
Ukochana edukatorka i animatorka dzieci, pani Rachel, właśnie to zrobiła dzięki swoim radosnym, przyjaznym dla maluchów filmom edukacyjnym, które zgromadziły ponad 11 miliardów wyświetleń na jej kanale YouTube. Twórczyni, której prawdziwe nazwisko to Rachel Accurso, nawiązała w tym roku współpracę z Netflixem , aby uzyskać licencję na cztery istniejące odcinki dla platformy streamingowej, jednocześnie kontynuując comiesięczne przesyłanie treści dla swoich 16 milionów subskrybentów YouTube.
Podobna historia dotyczy Sidemenów, kolektywu siedmiu brytyjskich youtuberów, którzy wykonują szalone akrobacje i zajmują się komedią skeczową. W zeszłym roku podpisali umowę z Netflixem , na mocy której przenieśli swój drugi sezon na tę platformę, po tym jak stwierdzili, że osiągnęli już szczyt swoich możliwości w zakresie YouTube'a.
Mogłoby się wydawać, że Netflix i inni giganci streamingu próbują przejąć talenty z platformy, która już przyniosła twórcom sławę – i bogactwo dzięki reklamom, sponsoringowi i innym źródłom dochodu. Jednak podczas gdy Netflix i YouTube rywalizują o uwagę widzów na telewizorach , Netflix (i inni dostawcy streamingu) coraz częściej wykorzystują YouTube, aby sprawdzić, jakie treści będą przyciągać widzów.

Philip Mai, współdyrektor Social Media Lab na Toronto Metropolitan University, twierdzi, że firmy takie jak Netflix starają się „dotrzeć do widzów tam, gdzie są” i przyciągnąć ich treścią, nie ryzykując inwestowania w oryginalną produkcję, która może okazać się klapą.
Starcie tytanów wideoYouTube ma ponad 2,7 miliarda aktywnych użytkowników miesięcznie na całym świecie, którzy logują się na jego stronę internetową i do aplikacji mobilnej, aby oglądać rozmaite materiały, od popularnych filmów po relacje informacyjne i seriale tworzone przez indywidualnych użytkowników i niezależne firmy produkujące treści.
Jednak Netflix od lat dominuje na rynku subskrypcji strumieniowego przesyłania wideo i jest liderem branży w tworzeniu oryginalnych seriali i filmów — i wciąż się rozwija.
Dyrektor finansowy firmy, Spencer Neumann, powiedział w marcu, że platforma streamingowa „jest bardzo daleko od pułapu”, jeśli chodzi o wydatki na treści licencjonowane i oryginalne. Według Variety , szacował, że Netflix wyda w tym roku 18 miliardów dolarów na treści.
Zauważył, że istnieje ostra konkurencja wśród widzów, którzy coraz częściej oglądają YouTube na telewizorach, a nie tylko na stronie internetowej czy w aplikacji mobilnej.
Nemann stwierdził jednak, że to, co ich wyróżnia, jeśli chodzi o treści, to fakt, że Netflix dzieli „ryzyko kreatywne i ekonomiczne ze swoimi twórcami”, podczas gdy twórcy z YouTube często zaczynają budować swoje treści i grono odbiorców na własną rękę.
Ale właśnie dlatego, jak mówi Mai, YouTube stał się poligonem doświadczalnym dla firm zajmujących się transmisją strumieniową.
Twierdzi, że dzięki temu mogą oglądać treści, które zyskują popularność, a następnie zwracać się do twórców z prośbą o udzielenie licencji na ich treści lub współpracę przy tworzeniu serialu.
„To tańszy sposób prowadzenia prac rozwojowych, bez konieczności płacenia za program pilotażowy” – powiedział.
Powołany do wielkiej ligiTak właśnie stało się w przypadku The Amazing Digital Circus , serialu animowanego stworzonego przez niezależną firmę Glitch Productions z siedzibą w Sydney w Australii.
Serial ma zaledwie pięć odcinków trwających około 25 minut i jest dostępny na YouTube, ale od premiery w październiku 2023 r. obejrzało go łącznie 750 milionów widzów.
Kevin Lerdwichagul, współzałożyciel i dyrektor generalny Glitch, powiedział, że Netflix zwrócił się do nich około sześć miesięcy po wypuszczeniu odcinka pilotażowego.
Porównuje to do sytuacji, w której komik zostaje zauważony przez stację telewizyjną podczas występu na wieczorze otwartego mikrofonu.
„Nowa wersja tego rozwiązania jest jak wejście na YouTube z nadzieją, że ktoś, np. Netflix, zobaczy twój produkt i zabierze cię ze sobą” – powiedział w wywiadzie dla CBC News.
Lerdwichagul twierdzi, że serial jest skierowany przede wszystkim do nastolatków i młodych dorosłych, co nadal stanowi mocną grupę demograficzną dla YouTube'a — i dlatego firma nie planuje porzucać tej platformy — jednak przejście na serwis streamingowy pozwala osobom „spoza tego kręgu demograficznego” odkryć serial.
„Nasi znajomi [i] rodzice zaczęli kiedyś oglądać Digital Circus i przeszli na Netflixa” – powiedział, dodając, że inny serial Glitch zatytułowany Murder Drums trafił na Amazon Prime.
Co oglądamy w telewizjiYouTube dostosowuje się również do tego, aby treści były łatwiej oglądane w telewizji — i w sposób, który ułatwia także dostosowywanie treści do serwisów streamingowych — np. umożliwiając twórcom tworzenie treści w odcinkach i tworzenie sezonów.
Dzieje się tak, ponieważ coraz więcej osób ogląda YouTube, Netflix i inne serwisy streamingowe na swoich telewizorach.
Ale YouTube jest potęgą.
W czerwcu tego roku na YouTube przypadało 12,8 proc. oglądalności telewizji. Według firmy śledzącej oglądalność Nielsen , liczba ta stale rośnie od roku.
Jeśli chodzi o platformy streamingowe, to Netflix nadal cieszy się największą oglądalnością (8,3 proc.), a na drugim miejscu znajduje się Disney (obejmujący Disney+, Hulu i ESPN+) z 4,8 proc.
W związku z tym Andrew Peterson, szef działu współpracy z treściami YouTube w Kanadzie, mówi, że nie jest zaskoczeniem, że serwisy streamingowe uważnie śledzą treści udostępniane na YouTube.
„Naprawdę uważamy, że YouTube to fundamentalne miejsce dla wszelkiej kreatywności, gdzie twórcy mogą budować swoją publiczność” – powiedział.

Zdaniem Petersona, YouTube wyróżnia się tym, że twórcy mogą rozwijać swoje kanały i marki bez wsparcia studia produkcyjnego lub umowy na transmisję na żywo, a mimo to odnosić duże sukcesy.
Brandon Katz, dyrektor ds. analiz i strategii treści w amerykańskiej firmie Greenlight Analytics, twierdzi, że dowodem na to jest historia sukcesu YouTube'a, MrBeast.
Kanał stworzony przez amerykańskiego YouTubera Jimmy'ego Donaldsona cieszy się największą liczbą subskrypcji na platformie, z imponującą liczbą 418 milionów obserwujących.
Amazon Prime Video i dom produkcyjny Amazon MGM Studios podpisały w 2024 r. bardzo prestiżową umowę z Donaldsonem, wypłacając mu podobno 100 milionów dolarów za stworzenie Beast Games. Gracze wezmą udział w największym reality show w historii, którego nagrodą jest 5 milionów dolarów.

Pierwszy sezon wyprodukowano w Toronto , a na początku tego roku przedłużono go na sezon 2.
Ale Katz twierdzi, że tylko „najlepsi” będą w stanie „z powodzeniem przejść na bardziej tradycyjną rozrywkę”.
„Musisz już mieć ogromny zasięg” – powiedział. „Musisz tworzyć treści dostosowane do nowej platformy”.
Jednocześnie twierdzi, że YouTube nadal jest lukratywnym miejscem dla najlepszych twórców treści, takich jak MrBeast i Ms. Rachel, którzy stali się na tyle popularni, że udało im się rozbudować swoje imperia.
„Im dłużej istnieją na YouTube, tym większa staje się ich liczba obserwujących” – powiedział, wyjaśniając, że oznacza to, że nadal zarabiają więcej na reklamach i sponsoringu. „Nie ma mowy, żeby twórcy z czołówki jednego procenta chcieli z tego wszystkiego zrezygnować”.

cbc.ca