Zwycięzca Rajdu Dakar wjechał w niego quadem. Zaczynał od kartingu
W barwach Włókniarza przejeździł 14 lat, na żużlowych torach niemal dwie dekady. Dariusz Rachwalik, chociaż startował głównie w trudnych latach 80-tych, należy do zawodników, których w Częstochowie pamięta się do dzisiaj.
W podcaście “LWYgadane” Rachwalik opowiedział, jak zaczęła się jego kariera. Co ciekawe zanim wsiadł na motocykl żużlowy ścigał się... na kartach.
- Motoryzacja bardzo mnie ciągnęła. Po szkole podstawowej poszedłem do liceum zawodowego, tam była sekcja kartingowa, którą prowadził mistrz Polski – Henryk Długosz. Wciągnąłem się w te wyścigi i bardzo mi się to podobało. Niestety, jak to przy szkole, brakowało funduszy. Sprzęt, który szykowaliśmy całą zimę, rozsypywał się na wiosnę. Jakoś jesienią spotkałem się z jednym kolegą, który był wielkim fanem żużla. Namówił mnie, pojawiliśmy się wspólnie na stadionie i zaczęliśmy trenować. To był Darek Gliński. Obaj zdaliśmy wówczas licencję, w 1983 roku.
O ile lata 70-te określane są mianem “złotej” dekady Włókniarza, o tyle o latach 80-tych mówi się zupełnie inaczej. Klub balansował właściwie na granicy istnienia, a fatalne wyniki sprawiły, że w pewnym momencie wylądował niemal na dnie ligowej hierarchii.
- Rozpatrując tak historycznie, to chyba najgorszy moment we Włókniarzu. To było moje nieszczęście. Nie było sprzętu ani pieniędzy. Zajmował się nami Wełnopol, który też ledwo sobie radził. Z roku na rok było coraz gorzej. Dopiero zaczęło się to zmieniać po zmianach gospodarczych, które zaszły w Polsce - zauważa Rachwalik.
Nie było “lewych” etatówLata 60-te i 70-te obfitowały w żużlu sytuacje, że zawodnicy byli zatrudnieni na fikcyjnych etatach, a w zakładach pracy pojawiali się tylko po to, by odebrać wypłatę i podpisać listę płac. W wielu miejscach w latach 80-tych zaczęło się to jednak zmieniać. A jak było we Włókniarzu?
- W moim przypadku było tak, że kiedy skończyłem szkołę zostałem zatrudniony na stadionie w brygadzie stadionowej. Potem poszedłem odrabiać wojsko i tyle. Nie było już wtedy żadnych “lewych” etatów - zdradza Rachwalik.
Choć nie było łatwo urodzony w 1965 roku zawodnik przez lata był jednym z liderów Włókniarza. Pomimo problemów osiągnął również sukcesy indywidualne, a do najważniejszych zaliczyć należy bez wątpienia III miejsce w turnieju o Brązowy Kask w 1984 roku.
Po zakończeniu kariery zdecydował się wziąć udział w zyskujących popularność wyścigach quadów na żużlu. Brał w nich udział również Rafał Sonik, który później (w 2015 roku) został zwycięzcą legendarnego Rajdu Dakar.
- Akurat Rafała Sonika wspominam tak nie do końca może miło, bo wjechał we mnie swoim quadem. Nawet na żużlu nie miałem takiej ciężkiej kontuzji. Ręka połamana, podrutowana... Ludzie podchodzili do tego bardzo poważnie i ścigali się, tak jak na żużlu - wspomina zawodnik, który po tym wydarzeniu więcej nie stanął pod taśmą na quadzie. Zajął się głównie mechaniką, pomagając wielu żużlowcom Włókniarza.
przegladsportowy