Ministerstwo ma legislacyjną odpowiedź na wiatrakowe weto prezydenta

- Przedstawiciel Ministerstwa Klimatu i Środowiska zapowiedział nową inicjatywę legislacyjną, która ma zostać zaprezentowana jeszcze w październiku.
- Inwestorzy ostrzegali, że brak stabilnych regulacji uderza w całą gospodarkę, od przemysłu energochłonnego po sektor bankowy.
- Eksperci, biorący udział w debacie "Wiatr na lądzie" na konferencji Energy Days, zwracali uwagę, że Polska traci cenne kompetencje w branży wiatrowej. ONZ zaapelowało o wyjęcie tego tematu poza spory polityczne.
Na otwarcie panelu głos zabrała Patrycja Wysocka, partner zarządzająca w KKG Legal, która przypomniała, że największą przeszkodą w rozwoju OZE nie są bariery technologiczne, lecz regulacyjne.
- Najbardziej zmiennym elementem w polskiej transformacji energetycznej nie jest wiatr czy słońce, a legislacja i klimat polityczny - mówiła.

Podkreślała, że Polska musi w końcu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy możliwy jest konkurencyjny miks energetyczny bez lądowych turbin wiatrowych.
Ministerstwo: jeszcze w październiku nowe przepisy- Jeżeli on jest potrzebny - a wydaje się, że mimo wszystko jest konsensus w tej sprawie - to pytanie, jakie działania i w jakim tempie musimy powziąć, by ten rozwój w końcu umożliwić - dodała Patrycja Wysocka.
Na pytanie o kolejne kroki po prezydenckim wecie odpowiadał Łukasz Tomaszewski, dyrektor Departamentu OZE w Ministerstwie Klimatu i Środowiska.
- Ministerstwo musi zmagać się z rozwojem energetyki wiatrowej na lądzie w nowej rzeczywistości. Nie ustajemy jednak w staraniach, by przekonać nieprzekonanych - energetyka wiatrowa na lądzie jest najtańszą metodą pozyskania energii w Polsce - mówił.

Zapowiedział jednocześnie, że rząd nie rezygnuje z prób liberalizacji prawa.
- Zidentyfikowaliśmy obszary w naszej nowelizacji, które nie są kontrowersyjne. Na tej podstawie chcemy wyjść z nową inicjatywą legislacyjną. Nowe przepisy chcielibyśmy zaprezentować szerzej jeszcze w październiku - poinformował.
Warto przypomnieć, że zawetowana przez prezydenta nowelizacja zakładała między innymi skrócenie minimalnego dystansu turbin od zabudowań do 500 metrów. Miała też wprowadzić tzw. fundusz partycypacyjny, czyli coroczne wpłaty inwestorów dzielone między mieszkańców mieszkających najbliżej farm.
Znosiła ponadto sztywne buforowe ograniczenia od dróg czy lasów, a także ułatwiała modernizację już istniejących instalacji. Całość połączono jednak z zapisem o przedłużeniu zamrożenia cen energii, co stało się jednym z powodów, dla których głowa państwa odmówiła podpisu.
Inwestorzy: sektor lądowych wiatraków wciąż w kryzysieZdecydowany głos zabrzmiał ze strony inwestorów. Robert Adamczewski, dyrektor ds. rozwoju w European Energy Polska, podkreślił, że bez politycznego konsensusu branża nie ma stabilnych warunków rozwoju.
- Nikt już teraz nie dyskutuje o tym, czy elektrownia atomowa będzie za droga. Natomiast my - jako branża wiatrakowa - od 2015 roku jesteśmy w ciągłym kryzysie. Ciągle na coś czekamy, ciągle uciekamy przed jakimś "toporem" - mówił.

Dodał, że decyzja prezydenta to problem nie tylko dla wytwórców energii.
Tauron: liczy się dialog z lokalną społecznością- To, że pan prezydent zawetował ustawę, uderza nie tylko w sektor wiatrowy. To uderza w cały przemysł, w polską chemię, w zakłady energochłonne, a nawet w banki, które tracą możliwość finansowania dobrych projektów inwestycyjnych - ocenił.
Głos dużego krajowego koncernu reprezentował Ireneusz Sawicki, prezes Taurona Zielona Energia. Podkreślał, że w praktyce kluczowe są relacje z samorządami i mieszkańcami.
- Projekty budujemy nie w oparciu o dozwolone prawem odległości tylko w oparciu o wolę lokalnej społeczności. Jeśli chcą, byśmy zachowali większą odległość, to idziemy tym tropem - wyjaśniał.

Dodał, że dla grupy kapitałowej najważniejsze są stabilne, długoterminowe inwestycje.
- My budujemy dla siebie i na lata - zaznaczył.
Utrata kompetencji i pokoleniowa lukaZ kolei Grzegorz Wiśniewski, prezes EC BREC Instytut Energetyki Odnawialnej, przestrzegał przed odpływem kompetencji z branży.
- Mamy 5 GW wybudowanych w starym systemie i 5 GW po 2015 roku. Ale to są kompetencje, które już zaczynamy tracić. Gdy nie ma nowych projektów, ludzie odchodzą. Nawet młodzi, których uczę na studiach podyplomowych, coraz rzadziej widzą przyszłość w tym sektorze - alarmował.

Słowa te wpisują się w szerszy obraz sytuacji: Polska dysponuje obecnie około 10 GW mocy zainstalowanej w lądowym wietrze, ale potencjał ten nie rośnie w takim tempie, jak w innych krajach regionu.
Co więcej, realizacja projektów inwestycyjnych zajmuje u nas ponad siedem lat, choć w neutralnym otoczeniu prawnym mogłaby zakończyć się nawet w trzy. W efekcie kraj, który w niektórych dniach potrafi pokryć jedną trzecią zapotrzebowania na prąd dzięki wiatrowi, nie wykorzystuje w pełni swoich możliwości.
Apel ONZ: koniec flirtu z populizmemW dyskusji pojawiła się również perspektywa międzynarodowa. Kamil Wyszkowski, dyrektor wykonawczy UN Global Compact Network Poland, zaapelował o wyjęcie tematu wiatru poza bieżące spory.

- Ambicją ONZ jest globalnie wyjęcie spoza spór polityczny kwestii inwestycji w energetykę wiatrową na lądzie. Trzeba skończyć z tym flirtem z populizmem. Największe gospodarki na świecie inwestują dynamicznie. Czemu Polska jest w antytrendzie? - pytał Kamil Wyszkowski.
Zobacz relacją wideo z debaty:
wnp.pl