Drony ze sklepu na poligonie. MON będzie testować komercyjne drony
Przedsiębiorcy chętni do wzięcia udziału w tych testach mogą się zgłaszać do 10 października. – Wydaje mi się, że obie strony: wojsko i przedsiębiorcy się rozczarują, ponieważ może się okazać, że rozwiązania będące na rynku cywilnym nie do końca spełniają oczekiwania żołnierzy – mówi „Rz” osoba związana z produkcją dronów militarnych.
Nie zmienia to faktu, że podczas wojny w Ukrainie powszechnie używa się dronów „cywilnych”. Ich stosunkowo niewielka skuteczność jest kompensowana olbrzymią liczbą – obie strony konfliktu zużywają setki tysięcy dronów rocznie. Zwyczajne „sklepowe” drony są przerabiane w ten sposób, że mogą być wykorzystywane m.in. do przenoszenia granatów czy małych ładunków wybuchowych. Należy też pamiętać, że podczas takiego „przerabiania” regularnie dochodzi do wypadków.
Nie do końca jest jasne, co ma się wydarzyć po testach, czy i kiedy Inspektorat Wojsk Bezzałogowych będzie miał możliwość zakupu bezzałogowców. Nie jest też jasne, jak taki sprzęt ma być później implementowany do wojska, jeśli teraz testuje się go tylko pod kątem szkoleniowym.
\n
Obecnie na wyposażeniu Wojska Polskiego są głównie militarne bezzałogowce produkowane przez Grupę WB. Chodzi m.in. o obserwacyjne FlyEye, amunicję krążącą Warmate czy system poszukiwawczo-uderzeniowy Gladius. Jeśli chodzi o duże bezzałogowce, żołnierze dysponują także tureckimi Bayraktarami czy amerykańskimi Reaperami. Swoich sił w tym obszarze próbuje także Polska Grupa Zbrojeniowa, ale bez sukcesów. Można się spodziewać, że podczas tych testów pojawią się także producenci, którzy dotychczas z armią nie współpracowali, co może pozwolić na zwiększenie konkurencji.
RP