Daniel Day-Lewis wrócił do aktorstwa. Wszystko, by zagrać w wyjątkowym filmie

Osiem lat temu, po występie w dramacie „Nić widmo”, Daniel Day-Lewis ustami swojej rzeczniczki zapowiedział aktorską emeryturę. Niedawno wrócił przed kamerę, wystepując w filmie „Anemone”, który wyreżyserował jego syn, Ronan. W nowym wywiadzie gwiazdor zdradził, dlaczego zdecydował się powrócić na ekran.
"Anemone" to rodzinny projekt Day-Levisów, syna Ronana i ojca Daniela. Wspólnie napisali scenariusz tej opowieści, którą Ronan wyreżyserował, a w której Daniel zagrał. W związku z tym występem, trzykrotny laureat Oscara zdecydował się na przerwanie aktorskiej emerytury, na której konsekwentnie przebywał od 2017 roku. Do tej pory gwiazdor nie komentował całej sytuacji związanej z jego powrotem na duży ekran. Teraz postanowił zrobić wyjątek.
Pod koniec września "Anemone" będą mogli po raz pierwszy zobaczyć widzowie. Ten dramat będzie miał premierę na Festiwalu Filmowym w Nowym Jorku. Przy tej okazji Daniel Day-Lewis zdradził magazynowi "Rolling Stone", dlaczego powrócił do aktorstwa.
- Zacząłem odczuwać pewien smutek, wiedząc że Ronan nadal będzie kręcił filmy, podczas gdy ja się z tego wycofałem. Pomyślałem, czy nie byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli zrobić coś razem i znaleźć sposób, aby ogarnąć to tak, żeby nie wymagało to całej otoczki wielkiej produkcji?" - mówi aktor.
Day-Lewis nie ukrywa, że miał obiekcje, jeśli chodzi o powrót na ekran. Rozważał napisanie scenariusza i oddanie roli komuś innemu. Przeciwnego zdania był syn, który bez aktorskiego udziału ojca nie zamierzał angażować się w produkcję o mieszkającym w północnej Anglii samotniku, który zmuszony jest skonfrontować się z przeszłością, gdy odwiedza go brat. W pozostałych rolach w "Anemone" występują Sean Bean, Samuel Bottomley, Safia Oakley-Green oraz Samantha Morton.
- Towarzyszył mi strach i niepokój na myśl o powrocie do świata filmu. Nigdy nie przestałem kochać pracy aktora. Były jednak pewne aspekty stylu życia, jakie się z nią wiązały, z którymi nie mogłem się pogodzić. Po zakończeniu kolejnych zdjęć czułem się pusty. Wcześniej wiedziałem, że nastąpi regeneracja, ale po »Nici widmo« zacząłem myśleć, że regeneracji nie będzie, a ja nie mam już nic do zaoferowania. Nie powinienem jednak tego komentować, bo tak naprawdę nigdy nie zamierzałem odchodzić na emeryturę. Chciałem zająć się czymś innym - tłumaczy gwiazdor "Gangów Nowego Jorku".
Aktor zauważa, że to nie pierwszy raz, kiedy zarzucono mu, że zapowiedział emeryturę, z której jednak powrócił. Wcześniej zrobił sobie przerwę pomiędzy 1997 i 2002 rokiem. Jak podkreśla, nigdy nie myślał o emeryturze. Chciał jedynie zaprzestać jednego zajęcia, by zająć się innym.
well.pl