Ani management, ani viralowe frazy: to, co najlepsze w grze Manolo Gonzáleza, wychodzi na jaw w przerwie.

Mimo przypływu adrenaliny w debiucie, powrotu przeciwko Atlético i zmian, jakie przyniosło przybycie Alana Pace'a do Espanyolu , Manolo González nie porzucił swoich nawyków. Być może trochę stachanowskich. W weekend, w wolnym czasie, obejrzał wszystkie mecze pierwszej i drugiej ligi; łącznie spędził na nich co najmniej 30 godzin. A w poniedziałek jego analitycy przygotowali już jego typy na kolejnego przeciwnika, Real Sociedad .
Poza Sant Adrià, Manolo González emanuje współczuciem. Potrafi mówić o Julio Iglesiasie, gdy jest pytany o mecz w Miami, żartować w dramatycznych sytuacjach i być szczerym, bo wie, że „kto wypina pierś, może skończyć z garbem”. Jego cytaty mogłyby znaleźć się na filiżance kawy. To Manolo González, który płacze w geście zwycięstwa, przeklina po aramejsku w chwilach porażki; ten, który „biega jak drań” lub „daje z siebie wszystko”. Ale to tylko pozory. Kryje się za tym wiele treści.
„Przez lata pracy w sztabie szkoleniowym nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak dominował w meczach” – wyjaśnia pochodzący z Sant Adrià zawodnik. Widzieli go w akcji niedawno, w meczu z Atlético Madryt. Wspierany przez swojego asystenta, Gerarda Garrido („bierze większą odpowiedzialność za fazę ofensywną, dominuje w niej, dobrze się ze sobą zgrywają”), Manolo González przybył do szatni z jasnymi pomysłami po porażce Atlético 1:0. Niebiesko-biali nie wychodzili na boisko („nie chodzi o to, że chciałeś tam być, przeciwnik gra i czasami trzeba cierpieć” – powiedział wczoraj w sali prasowej) i nie byli w stanie odwrócić losów meczu. Do czasu interwencji Manolo.
„Widział wyraźnie, że chodzi tylko o presję. Nie było to intensywne. Zmodyfikował system, ponieważ Atlético wychodziło na boisko tylko ze środkowymi obrońcami. Przeszedł na formację 4-4-2 w formacji rombowej, aby uzyskać głębszą i bardziej agresywną grę” – wyjaśniają te same źródła. I bingo. Atlético, z powodu słabych zmian Simeone, stopniowo się rozpadało, a Espanyol tak bardzo go szukał, że w końcu go znalazł. „Manolo to świetny menedżer, znakomicie zarządza grupą, panuje dobra atmosfera, to oczywiste. Ale on potrafi wyczuć, co się dzieje i zmienić sytuację. Jego model się adaptuje” – dodają.
Wyraźnie dostrzegł, że chodzi tu o presję i zmienił formację na romb 4-4-2. Źródła z pierwszego zespołu Espanyolu
W zeszłym sezonie było kilka takich sytuacji. Espanyol, mimo że ostatecznie przegrał 1:3, był pierwszym zespołem, który sprawił problemy Barcelonie Hansiego Flicka w derbach Montjuïc. Był październik i nawet sam trener po raz pierwszy wyraził swoje niezadowolenie. Manolo przez cały tydzień pracował nad synchronizacją między zawodnikiem drugiej linii a rozgrywającym, aby przełamać tę niezawodną pułapkę spalonego.
Jednocześnie dając swoim asystentom autonomię: wywalczył awans, zaliczył obronę i chce umocnić swoją pozycję w Pierwszej Lidze. „A to wszystko, w połączeniu z innymi jego zaletami: przekonuje zawodnika, jego przesłanie trafia do odbiorców”.
Przeczytaj takżeW tę sobotę powrócił Manolo, który również dominuje w sali prasowej: „Chcemy, żeby walczyli o grę, nie możemy mieć zawodników, o których wiemy, że nie będą grać. Chodzi o zasługi; kto nie trenuje ciężko, nie ma tu miejsca”. Mistrz, jak mawiał, bez włosów, ale z pomysłami. Albo: „Nie jestem głupi”.
lavanguardia