Czterdzieści lat Super Mario: Hydraulik, który nauczył świat, jak grać

Zanim stał się Super Mario, wąsaty hydraulik Nintendo urodził się pod innym imieniem: Jumpman . Był bohaterem gry Donkey Kong , która uratowała japońską firmę przed głębokim kryzysem finansowym.

W tamtym czasie Nintendo miało zbyt wiele niesprzedanych automatów Radar Scope w magazynie i postanowiło ogłosić wewnętrzny konkurs, aby dowiedzieć się, jak je poddać recyklingowi. To Shigeru Miyamoto, młody, wówczas nieznany projektant, zaproponował pomysł gry, w której cieśla skacze po drewnianych platformach, aby uratować dziewczynkę przed gigantyczną małpą . Prosty, a zarazem rewolucyjny pomysł, który zmienił losy firmy i całej branży.
Stamtąd już tylko krok dzielił nas od Mario Bros. z 1983 r., w którym również pojawiał się Luigi, oraz Super Mario Bros., którego premiera w Japonii miała miejsce 13 września 1985 r. Od tego czasu Mario nie jest już tylko postacią z gier wideo, lecz symbolem kulturowym, który potrafi przemawiać do różnych pokoleń i przetrwać próbę czasu.
[[(gele.Finegil.StandardArticle2014v1) W domu Łowców Gier Wideo? Szafka na monety op]]
Sam projekt Mario jest efektem niedoboru . Kilka pikseli, trzy kolory, potrzeba stworzenia postaci natychmiast rozpoznawalnej na ekranie: kapelusz, aby uniknąć konieczności animowania włosów, wąsy, aby zastąpić usta, które były zbyt trudne do narysowania, czerwony kombinezon, aby odróżnić tułów i kończyny. Praktyczne rozwiązanie, które ostatecznie zdefiniowało estetykę, przekształcając ograniczenie w legendę.

Sukces konsoli NES, która eksplodowała, stając się najlepiej sprzedającą się konsolą na świecie aż do pojawienia się PlayStation 2, ugruntował pozycję Mario jako symbolu Nintendo , a szerzej – jako ikony popkultury, zdolnej do komunikowania się z całym światem. Niczym Pac-Man czy kosmita ze Space Invaders, postać Shigeru Miyamoto przekroczyła granice ekranu i zagościła w powszechnej wyobraźni.
Co wyróżniało Mario od konkurencji, to jego zdolność do sugerowania nie tylko poziomu do ukończenia, ale spójnego, żywego wszechświata. Dla tych, którzy przyzwyczajeni są do gier, w których wszystko działo się na jednym ekranie, Super Mario Bros. oznaczało rewolucję: świat do eksploracji, sekrety do odkrycia, ciągle nowe wyzwania. Po raz pierwszy tła nie były czarne, ale jasne , z chmurami, górami i żywymi kolorami. Muzyka również odgrywała nową rolę: więcej utworów, wariacje kontekstowe, a nawet tematy poświęcone porażce. Ta obsesyjna dbałość o szczegóły przywróciła graczom jakość, którą branża utraciła podczas kryzysu gier wideo na początku lat 80. To nie przypadek, że była to jedna z pierwszych gier, w których deweloperzy się specjalizowali, skupiając się tylko na kilku aspektach, a następnie standaryzując swoją pracę w spójny sposób.
Fabuła została zredukowana do minimum, oparta na stereotypie księżniczki, którą trzeba uratować, ale sama prostota narracji uczyniła ją uniwersalną . Mario był nieznajomym, który przybywa do miasta, by przywrócić porządek, niczym w westernie czy baśni: jedynym człowiekiem w królestwie zamieszkanym przez antropomorficzne grzyby, żółwie i kule z twarzami, wyraźnie wyróżniał się z otoczenia, co czyniło jego wyprawę jeszcze bardziej epicką. W tym sensie Królestwo Grzybów stoi obok fikcyjnych uniwersów z „Gwiezdnych wojen” czy „Star Treka”, wyimaginowanych światów, które mocno zawładnęły zbiorową wyobraźnią.

Od tamtej pory jej rozwój nie ustał: Game Boy, Super Nintendo, Nintendo 64, Wii, Switch. Każda konsola znalazła swojego katalizatora w Mario. Dziś saga liczy ponad 200 gier, z których 19 sprzedało się w ponad 10 milionach egzemplarzy, co daje łącznie ponad 800 milionów sprzedanych egzemplarzy. Rekordowe liczby, z którymi niewiele innych marek rozrywkowych może się równać.
Ale sukces Mario, którego imię, jak wiemy, pochodzi od Mario Segale, właściciela magazynów wynajmowanych przez Nintendo w Stanach Zjednoczonych , nigdy nie był wyłącznie komercyjny. To kwestia filozofii projektowania. Jeff Ryan w swojej książce „Super Mario: How Nintendo Conquered America” napisał, że jego siła tkwi właśnie w braku konwencjonalnego uroku : żadnych superbohaterów, czarodziejów ani wojowników, tylko zwykły człowiek skaczący po żółwiach. Jednak w tej pozornej prostocie tkwi rewolucja.
Nintendo tworzy gry, w których gracz jest w centrum, a każdy poziom staje się małym placem zabaw do eksploracji. Miyamoto, który dorastał na japońskiej wsi, przeniósł swoje dziecięce doświadczenia wśród lasów i jaskiń do swoich cyfrowych światów: radość odkrywania sekretnego przejścia, zaskoczenie nieoczekiwanym krajobrazem, swobodę skakania, biegania i eksperymentowania. Tak było z Zeldą i tak było z Mario. To nie przypadek, że poziomy w Super Mario Bros. zawsze podążają za naturalnym rytmem: zaczynasz na trawie, schodzisz pod ziemię, pływasz (w ohydnych poziomach wodnych) i latasz w chmurach.
Wraz z pojawieniem się 3D ta logika uległa rozszerzeniu: Super Mario 64 otworzyło otwarte światy, po których gracz mógł swobodnie się poruszać, podczas gdy Super Mario Odyssey przekształciło każde królestwo w wyimaginowaną pocztówkę turystyczną, uzupełnioną fikcyjnymi broszurami. To właśnie ta zdolność do przyswajania innych języków – teatru, kina, reportaży, a nawet reklamy – sprawia, że Mario jest fenomenem transmedialnym.
A potem są interpretacje. Bo do Super Mario można podejść tak, jak się chce. Niektórzy pędzą, by ukończyć grę jak najszybciej, inni szukają błędów i skrótów, jeszcze inni chcą zebrać wszystkie monety lub ukończyć pacyfistyczny bieg. Mario nigdy nie mówi, jak grać: zaprasza do eksperymentowania . To czysta gramatyka gry, ta sama, którą dzielą arcydzieła takie jak Tetris czy Zelda: gry, które mówią językiem bezpośrednim, wykraczającym poza słowa, zdolnym poruszyć zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Czterdzieści lat później Mario, będąc gwiazdą filmową i globalnym ambasadorem Japonii, pozostaje symbolem zdolnym do adaptacji, nigdy nie tracąc swojej tożsamości. Niedawny Super Mario Bros. Wonder po raz kolejny to udowodnił: w obliczu publiczności, która dzięki Super Mario Maker stworzyła już niezliczone i złożone poziomy, Nintendo wybrało inną drogę, oferując zaskakujące pomysły wizualne i drobne momenty zachwytu. Oto sekret: odrodzić się, nie zdradzając siebie.
Oczywiście, wszystko wokół niego się zmieniło. W latach 90. konkurencja próbowała podważyć jego wizerunek: Sega z Soniciem, PC z grami „dla dorosłych”. Jednak włoski hydraulik nigdy nie dał się zepchnąć na dalszy plan. Przetrwał wojny konsol, rewolucje technologiczne, a nawet kryzysy branżowe. Dziś, gdy sportowiec o imieniu Mario zyskuje sławę, żaden dziennikarz nie oprze się pokusie nazwania go „Super”. To ostateczny dowód sukcesu, który przekroczył granice ekranu, wpływając na reklamę, kino, merchandising, a nawet język potoczny.
Ostatecznie Mario jest jak jeansy: prosty, wytrzymały i ponadczasowy. Nigdy nie wychodzi z mody, ponieważ został zaprojektowany tak, by przemawiać do każdego, w każdej epoce. A żeby zrozumieć, jak powstaje gra wideo, jedna z tych, które przetrwają próbę czasu, wystarczy zagrać w Super Mario Bros. Tę z 1985 roku, z wielkimi pikselami i muzyką, którą wszyscy znają na pamięć. Pierwszy poziom mówi ci wszystko, co musisz wiedzieć, nie zdradzając niczego. Bo tam, między skocznią a zieloną rurą, wciąż tli się cała magia sprzed czterdziestu lat.
La Repubblica