Cornellà-El Prat – drażliwy scenariusz dla Simeone

Atlético Madryt rozpoczyna sezon w niedzielę o 21:30 na stadionie Espanyolu. Domowy stadion Periquito – położony pomiędzy Cornellà i El Prat, dwoma miastami w aglomeracji barcelońskiej – od ośmiu lat jest terytorium Comanche dla drużyny Atlético Madryt. Od najwęższego zwycięstwa w 2017 roku, Atlético Madryt powtórzyło ten wyczyn tylko raz na własnym stadionie Katalończyków. Ich najnowszy rekord to jedno zwycięstwo w sześciu meczach.
Jedyne trzy punkty w Cornellà w ciągu ostatnich ośmiu lat zdobyła drużyna Cholo dzięki bramce Thomasa Lemara w 99. minucie. Był to mecz 4. kolejki (2021), a początek rozgrywek zawsze wiąże się ze zmianami, które sędziowie i liga decydują się wprowadzić w trakcie sezonu. Ten mecz był jednym z tych, które zainaugurowały erę niekończących się doliczonych godzin, w których pogrążona jest współczesna piłka nożna. Po dziesięciu minutach pojawił się znak czwartego sędziego. „Jesteśmy przekonani, że te same kryteria będą stosowane przez cały sezon” – napisał klub z Periquito po meczu.
Nie chodzi tylko o to, że boisko Espanyolu było dla Atletico w ostatnich ośmiu latach duszącym zagrożeniem, ale niektóre z ich ostatnich wizyt były katastrofalne. W 2019 roku Atlético, niemające szans na wygranie La Liga, przystąpiło do starcia z Pericos bez motywacji. Brak napięcia sprawił, że wyszli z niego z 3-0-bramkową stratą.
Zaledwie kilka lat temu, na dwa mecze przed końcem rozgrywek, drużyna Simeone'a przegrywała 0:2 do przerwy w Cornellà i zdobyła trzeciego gola zaledwie kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Espanyol, który wówczas był jeszcze o krok od awansu do drugiej ligi, dokonał powrotu, którego nie przewidzieli nawet najwięksi optymiści: César Montes, Joselu i Vini Souza wyrównali wynik na 3:3.
Osiem lat i jedno zwycięstwo. Poza tym Espanyol ma na koncie trzy remisy i dwa zwycięstwa. Warto pamiętać, że Katalończycy spędzili sezony 2020/2021 i 2023/2024 w Drugiej Lidze.
Rok 2017 był ostatnim razem, kiedy Atlético Madryt wróciło do stolicy po meczu z Espanyolem bez straty gola. Od tamtej soboty, 22 kwietnia, podopieczni Cholo nie zachowali czystego konta.
Statystyki wskazują, że Atlético Madryt nie jest do końca pewne zwycięstwa w tę niedzielę. Wzmocniło jednak swój skład transferami o wartości ponad 150 milionów euro, podczas gdy Espanyolowi udało się pozyskać 50% numeru 9, Roberto Fernándeza, za nieco ponad sześć milionów euro, ponieważ Barça zapłaciła klauzulę odstępnego Joana Garcii (26 milionów euro), co zasiliło klubowy budżet. Pozostałych siedmiu zawodników pozyskanych przez Barcelonę to wypożyczenia lub wolni agenci, którzy pozyskali ich za zerową kwotę.
Real Madryt również nie zdołał wygrać na Cornellà-El Prat w zeszłym sezonie, kiedy gol Carlosa Romero dał drużynie Manolo Gonzáleza zwycięstwo. Z 42 punktów, które pomogły „periquitos” zapewnić sobie miejsce w ostatniej kolejce, 33 padły u siebie, a tylko dziewięć na wyjeździe. Espanyol Manolo spisuje się znakomicie na meczach u siebie i w niedzielę ma szansę powtórzyć dobre wyniki z zeszłego roku. Zmierzy się jednak z Atlético Madryt, które chce pokazać się z nowej strony po roku bez sukcesów i lecie pełnym ekscytujących transferów.
abc