Duisburg | Wybory lokalne w Nadrenii Północnej-Westfalii: Zaginione serce socjaldemokracji
Hendrik Thome stoi przed swoim punktem informacyjnym i jest przekonany: „Większość ludzi tutaj nie jest prawdziwymi nazistami”. Mówi, że ostrzegając przed celami partii, wielu mieszkańców Duisburga-Neumühl dwa razy by się zastanowiło. Thome chce kandydować do rady powiatu Duisburg-Hamborn z ramienia Partii Lewicy, która reprezentuje również Neumühl. Ma na sobie zieloną, okrągłą naklejkę. W centrum znajduje się uroczy tchórz z uniesioną pięścią, otoczony napisem „Kochamy Iltispark, nienawidzimy nazistów”. „To moja inicjatywa dla Neumühl” – wyjaśnia. „Łagodna Antifa, która odbudowuje ludzką solidarność w powiecie”. Rozległy park na północy Duisburga jest dla niego pozytywnym punktem odniesienia.
W ostatnich wyborach federalnych w lutym AfD zdobyła 36 procent głosów w Neumühl. Był to rekord dla skrajnie prawicowej partii w Duisburgu, gdzie uzyskała również 20,9 procent. Podobny scenariusz rysuje się w nadchodzących wyborach lokalnych. Kandydat AfD na burmistrza Duisburga, Carsten Groß, może nawet awansować do drugiej tury wyborów. Cała północna część Duisburga – niegdyś serce socjaldemokratów – od dawna jest bastionem AfD.
Ten mocny wynik skrajnej prawicy w wyborach federalnych był punktem zwrotnym dla Thome'a. „Chcę aktywnie przeciwstawić się AfD. To moja służba demokracji” – mówi 65-latek. Stoi przy swoim małym stoisku informacyjnym, w dużych okularach w oprawkach, sortując ulotki i broszury. Kilkoro młodych ludzi pomaga mu przy stoisku. Zainteresowani odwiedzający zatrzymują się i przyglądają. Thome, który pracuje jako sędzia w Sądzie Rejonowym w Hamborn, mówi łagodnie, przyjaźnie i wyraźnie.
Neumühl to tradycyjnie robotnicza dzielnica. Wydobycie węgla rozpoczęło się tu w XIX wieku. W pobliżu znajduje się huta stali Thyssen-Krupp . W dzielnicy żyją obok siebie przedstawiciele różnych narodowości i kultur. Po zamknięciu kopalni w 1962 roku, obiekty naziemne zostały zburzone, a budynki mieszkalne również przeznaczono do rozbiórki. Mieszkańcy walczyli jednak o zachowanie swojej osady górniczej i udało im się ocalić część budynków. Wokół osady powstały typowe dla lat 70. bloki mieszkalne, które obecnie stanowią charakterystyczny element krajobrazu miasta. Wielu Niemców rosyjskiego pochodzenia i etnicznych Niemców z Polski znalazło tu nowy dom.
Szpital św. Barbary to znane z opuszczenia miejsce w Neumühl. Murowany budynek stoi obecnie pusty i ma zostać przejęty przez komornika. W 2015 roku wybudowano tam centralny ośrodek recepcyjny dla uchodźców, głównie z Syrii. „Wielu mieszkańców Neumühl było bardzo zaangażowanych w integrację uchodźców” – wspomina Thome. „Kilku z nich uzyskało już obywatelstwo niemieckie i cieszy się życiem w Neumühl”. Wie jednak, że historie udanej integracji nie mogą przesłonić faktu, że spójność w okolicy się rozpada.
Thome wie, jak trudna jest dla niego sytuacja w Neumühl. „Podczas spacerów ciągle słyszę: »Głosuję na AfD, żeby coś się zmieniło; inne partie poniosły porażkę«”. Dla niego sondaże obiecujące dobre wyniki dla AfD są symbolem frustracji, gniewu, urazy i lęku przed upadkiem. Ale w przeciwieństwie do sytuacji sprzed jedenastu lat, kiedy przybyli pierwsi uchodźcy, obecnie nie ma nazistów wykrzykujących na ulicach prawicowe hasła ekstremistyczne. Ukryty rasizm dominuje, w połączeniu z frustracją i zazdrością społeczną. W Neumühl nie odbyły się jeszcze marsze nazistowskie, takie jak te w Dortmundzie-Dorstfeld.
Za zamkniętymi drzwiami mężczyzna z byłego Związku Radzieckiego wyjaśnia: „Co najmniej 75 procent ludzi tu mieszkających to obcokrajowcy. To jest groźne”. Zapytany, co w tym niepokojącego, odpowiada: „Kradną, rabują i nam grożą; nie czujemy się bezpiecznie”.
Thome próbuje zrozumieć, co sprawia, że AfD jest tak silna, zwłaszcza w Neumühl. Podczas wizyt od domu do domu spotyka również Syryjczyków, Polaków, Rosjan, Ukraińców i Irakijczyków. „Sąsiedztwo zazwyczaj działa” – zauważa. Zwolennicy i przeciwnicy AfD mieszkają tu blisko siebie. „Mimo to ton pozostaje sąsiedzki, a czasem wręcz serdeczny”. Debaty polityczne są często unikane. Mimo to coraz częściej spotyka ludzi, którzy demonstracyjnie deklarują poparcie dla AfD.
Spór o nielegalne zamieszkiwanieGniew w kompleksie apartamentowym przy Otto-Hahn-Straße był dla wielu mieszkańców ogromnym ciosem. Bułgarzy i Rumuni mieli się tam wprowadzić na podstawie fałszywych umów najmu. Wraz z eskalacją sytuacji w zeszłym roku, nastroje znacznie się zaostrzyły, wspomina Thome. „Wielu mieszkańców poparło żądanie wyprowadzki”. Policja kilkakrotnie przeprowadzała naloty na mieszkania z udziałem dużej liczby funkcjonariuszy.
Oczekuje się , że w tych wyborach samorządowych w Duisburgu jeszcze więcej wyborców odwróci się od SPD i CDU . Te dwie główne partie poniosły już znaczne straty w ostatnich wyborach do rady miasta. Manfred Güllner, dyrektor zarządzający instytutu sondażowego Forsa, wyjaśnił w „Westdeutsche Allgemeine Zeitung”, że 39 procent wyborców AfD w Nadrenii Północnej-Westfalii wybrało AfD, ponieważ byli niezadowoleni z innych partii. Co więcej, polityka federalna prawdopodobnie wpłynie na decyzję wyborczą: badanie wykazało, że 31 procent wyborców AfD zamierza głosować na radykalną prawicę w wyborach samorządowych w reakcji na politykę federalną.
Ten nastrój odzwierciedla Jarko, który stoi przed supermarketem. Chce zrobić zakupy, ale musi szybko zapalić. Zapytany o wybory lokalne, mówi, że głosuje na AfD. „Mam dość. Migranci robią z nas w konia”. Wspomina o wysypiskach śmieci, kradzieżach i napadach, za które obwinia imigrantów. Nie ma na to żadnych dowodów. Tylko raz widział, jak młody Rom wyrwał torebkę starszej pani przed dyskontem. Próbował pomóc, ale potem pomyślał: „Przestańcie, pewnie wszyscy mają przy sobie noże”.
Oczywiście, że są problemy, zgadza się Thome. Wiele, a nawet więcej. „Ale ta jednostronna i bezwzględna pogarda dla tych ludzi była celowo wprowadzana przez lata”. Dotyczy to również SPD, kierowanej przez burmistrza Sörena Linka, który kiedyś powiedział, że wolałby przyjąć Syryjczyków niż Romów, a także migrantów z Rumunii i Bułgarii w Duisburgu. To wszystko stanowi doskonałą okazję dla AfD.
Thome chce się od tego zdystansować. „Chcę pokazać, że w demokracji możliwe są pozytywne zmiany, które popchną nasze miasto i wszystkich jego mieszkańców do przodu” – wyjaśnia. Choć wie, że sama kampania wyborcza nie wystarczy, by „wybić ludziom z głowy prawicowe hasła”.
nd-aktuell