Krytyka kapitalizmu | Wojna bogatych
Warto przypomnieć znamienny cytat Warrena Buffetta, pradawnego spekulanta giełdowego: „Toczy się walka klasowa, to prawda” – przyznał wówczas 75-latek – „ale to moja klasa, klasa bogatych, toczy wojnę i wygrywamy”. To było ponad dziesięć lat temu; artykuł ukazał się w „New York Timesie” pod koniec listopada 2006 roku – a tempo, radykalizm i przemoc chciwych i nienasyconych ludzi na całym świecie nadal rosną.
Ten „szczyt supergwiazd”, jak wydawca nazywa ten niewielki tom rozmów, pojawia się w idealnym momencie. Thomas Piketty, ekonomista z Paryża, debatuje z Michaelem J. Sandelem, filozofem z Harvardu – pierwszy (Piketty) jest autorem bestsellera „Kapitał w XXI wieku”, drugi (Sandel) autorem bestsellera „Czego nie da się kupić za pieniądze!”. Tytuł tomu: „Walka o przyszłość: Równość i sprawiedliwość w XXI wieku”. Tematy, podzielone na dziewięć rozdziałów, obejmują rosnące nierówności społeczne, zmiany klimatu, masowe migracje, wzrost znaczenia prawicy i przyszłość lewicy.
Obaj intelektualiści zgadzają się, że wszystkie wstrząsy społeczne i polityczne na świecie, w tym wzrost autokratów i faszystów, nie spadły z nieba. „Politycy centrolewicowi ponieśli porażkę” – mówi Sandel: Barack Obama, Bill Clinton, Tony Blair, Gerhard Schröder – torowali drogę, przyczyniali się do wzrostu niesprawiedliwości, gniewu i oburzenia w szerokich kręgach i sprzyjali wzrostowi populistów takich jak Trump, Farage, Merz i im podobni.
W 2008 roku prezydent USA Obama uratował sektor finansowy. W tym celu mianował „tych samych ekonomistów, którzy już za Clintona zliberalizowali sektor finansowy”. A co zrobili za Obamy? „Uratowali banki i pozostawili zwykłych właścicieli domów samym sobie” – powiedział Sandel. „Uratowanie Wall Street kosztem podatników” rzuciło cień na prezydenturę Obamy. Wielkie nadzieje na postępową lub socjaldemokratyczną politykę zostały rozwiane. Pojawiły się dwa nurty protestu: z jednej strony ruch Ocupy Wall Street i „zaskakująco udana kandydatura Berniego Sandersa przeciwko Hillary Clinton”; z drugiej ruch Tea Party i ostatecznie pierwszy wybór Trumpa do Białego Domu. Wśród społeczeństwa rozwiało się „poczucie niesprawiedliwości, gniewu i oburzenia”.
Piketty zgadza się z Sandelem, a następnie wyjaśnia, dlaczego neoliberalna polityka, która dominuje od ponad czterech dekad, nie została przezwyciężona przez lewicowo-liberalnych polityków. To „strach, o którym sam pisałem w mojej książce *Kapitał i ideologia *”, mówi Piketty, „strach przed otwarciem puszki Pandory redystrybucji, ale także przed ponowną oceną naszych działań. Strach przed tym, że nie będziemy wiedzieć, gdzie się zatrzymać”.
Aby większość społeczeństwa była bardziej zadowolona i akceptowała panującą politykę, konieczna jest fundamentalna zmiana. „Jak możemy pielęgnować poczucie wspólnoty?” – pyta Sandel. Progresja podatkowa, oczywiście, oznacza, że bogaci będą płacić więcej. Podatek dla bogatych, podatek od zysków kapitałowych, odpowiedni podatek spadkowy od bardzo dużych fortun, podatek od nadmiernych zysków (a także zniesienie systemów unikania opodatkowania oraz surowsze kontrole i sankcje za masowe uchylanie się od płacenia podatków) – innymi słowy, wszystko to, co nowy rząd niemiecki po raz kolejny pomija.
„Godność i wzajemne uznanie” są konieczne, zgadzają się rozmówcy; krótko mówiąc, potrzebne jest społeczeństwo oparte na solidarności, aby zapobiec popadaniu w faszyzm. „Obudzić poczucie wzajemnej odpowiedzialności i współprzynależności” – domaga się filozof. „Zaczęliśmy” – dodaje ekonomista – „budować system prawny, który w istocie ma na celu umożliwienie najbogatszym uchylania się od wszelkich zobowiązań wobec społeczności. A potem udajemy, że to zupełnie naturalne”. Propozycja Piketty’ego: opodatkowanie zysków korporacji na szczeblu ONZ. „Opowiadam się za demokratycznym, federalnym, internacjonalistycznym socjalizmem” – deklaruje profesor elitarnej paryskiej École des Hautes Études en Sciences Sociales . I poszerza swoją perspektywę, dodając, że całkowicie zignorowaliśmy „kwestię zaufania, sprawiedliwości międzynarodowej i redystrybucji między Północą a Południem”. Jak może powstać bardziej pokojowy świat?
„Jedynym sposobem na zdobycie opinii publicznej w USA czy Francji” – mówi Piketty – „jest ukierunkowane opodatkowanie zamożnych, dużych korporacji, które płacą bezpośrednio”. Jednak to żądanie nie zostanie usłyszane ani zrealizowane, dopóki klasa polityczna, która przede wszystkim pragnie dzielić się bogactwem i jest wybierana do rządów, będzie pod wpływem klasy bogatej, a nie przedstawicieli ludu, za których nadal się podaje. Obaj intelektualiści nie poruszają jednak kwestii tej zmiany dominującej klasy politycznej.
Jak można pielęgnować ducha wspólnoty? Poprzez redystrybucję, która sprawia, że bogaci płacą więcej.
-
„Głosy oddane na Trumpa lub Le Pen” – wyjaśnia francuski ekonomista – „są spowodowane mniej napływem imigrantów, a bardziej utratą pracy”. A wykładowca prawa na Harvardzie i współzałożyciel komunitaryzmu , który w tym dialogu pełni raczej rolę podpowiadacza i pytającego, dodaje: Nie chodzi o „imigrację”, ale „o poczucie, że inni patrzą na ciebie z góry. Chodzi o uznanie. Chodzi o godność”. Pod koniec książki obaj dyskutują o Jeanie-Jacquesie Rousseau i jego „Rozprawie o pochodzeniu i podstawach nierówności między ludźmi” (1754). Problem, jak twierdzi Piketty, polega „nie tyle na pierwszym ogrodzeniu, pierwszym kawałku prywatnej własności”, co na nieograniczonej akumulacji własności. (...) Niektórzy mają wielką władzę, a inni tracą kontrolę”.
Kilka uwag, wyjaśnień i informacji od wydawcy byłoby pomocne w wyjaśnieniu niektórych terminów i kontekstów zainteresowanym czytelnikom, którzy nie są tak dobrze zorientowani w świecie akademickim. W tym tomie nie ma nawet wzmianki o szaleńczym ataku prezydenta USA Donalda Trumpa, który po raz drugi powrócił do Białego Domu i brutalnie wywraca świat do góry nogami. Niestety.
Thomas Piketty/Michael J. Sandel: Walki przyszłości: równość i sprawiedliwość w XXI wieku. Przekład z języka angielskiego: Stefan Lorenzer. CH Beck, 160 stron, twarda oprawa, 20 euro.
nd-aktuell