Krytyka dyrektora generalnego Spotify: Dlaczego muzycy i fani grożą bojkotem

Amerykański zespół indie Deerhoof tworzy muzykę od 30 lat – z czego co najmniej połowę w erze cyfrowej. Zespół osiągnął swój ostateczny przełom w 2002 roku wraz z czwartym albumem „Reveille”, a serwisy streamingowe zaczęły dynamicznie rozwijać się na początku lat 2010. Deerhoof również wykorzystuje ten kanał dystrybucji, aby dotrzeć ze swoją muzyką do odbiorców. Ich utwory były odtwarzane strumieniowo setki tysięcy razy na platformach takich jak Apple Music, Amazon Music i Deezer.
Jednak każdy, kto liczy na słuchanie muzyki zespołu na szwedzkim Spotify, może wkrótce spotkać rozczarowanie: amerykańscy muzycy ogłosili bojkot platformy i wycofanie swoich utworów. Post zespołu na Instagramie z tą zapowiedzią zebrał już ponad 45 000 polubień, a tysiące fanów poparło tę decyzję.
To nie jedyne takie stwierdzenie: na platformie TikTok można znaleźć dziesiątki krótkich filmików od muzyków i fanów protestujących przeciwko serwisowi streamingowemu. „Potrzebujemy globalnego bojkotu” – mówi jedna z użytkowniczek – jej film został wyświetlony prawie 300 000 razy w ciągu trzech dni. Inna twierdzi: Każdy, kto „naprawdę kocha” muzykę, powinien natychmiast opuścić platformę.
Istnieją zasadniczo dwa powody apeli o bojkot szwedzkiej usługi: Jednym z argumentów, przytaczanym głównie przez artystów, jest sposób, w jaki platforma radzi sobie z muzyką generowaną przez sztuczną inteligencję. Niemiecka artystka niezależna Paula Paula, na przykład, narzeka w filmie na TikToku, że płatności Spotify dla artystów są już „katastrofalne”. Teraz jednak muszą dzielić się pieniędzmi z fałszywymi artystami, którzy bez trudu generują muzykę za pomocą jednego polecenia.
Muzyka generowana przez sztuczną inteligencję „jest ci wciskana w różnych playlistach i sugestiach” – narzeka. A muzyka syntetyczna nie jest nawet tak oznaczona. Na przykład, w ostatnich tygodniach, fałszywy zespół The Velvet Sundown wydał trzy albumy z rzędu w ciągu kilku dni, generując miliony odtworzeń. „Jako prawdziwi muzycy, nigdy nie będziemy w stanie z tym konkurować”. Inne platformy, takie jak francuski serwis Deezer, są pod tym względem znacznie bardziej transparentne – nie tylko oznaczają muzykę generowaną przez sztuczną inteligencję, ale także usuwają ją z automatycznych sugestii.
W odpowiedzi na prośbę RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND), Spotify zrzekł się odpowiedzialności: „W przypadku każdego przesłanego utworu, serwisy streamingowe, takie jak Spotify, polegają na posiadaczach praw autorskich, aby uzyskać niezbędne informacje umożliwiające identyfikację kompozycji i autorów” – powiedział rzecznik. Obecnie „nie ma branżowego standardu metadanych dotyczącego ujawniania wykorzystania sztucznej inteligencji, ale cała branża muzyczna współpracuje w ramach DDEX nad opracowaniem takiego standardu”. Gdy tylko jednolite podejście będzie dostępne, Spotify „dokładnie przeanalizuje, jak możemy je wdrożyć”.
Poważniejszy powód protestu jest jednak inny: założyciel i prezes Spotify, Daniel Ek, od dawna inwestuje w Helsing, monachijską firmę zbrojeniową specjalizującą się w technologii sztucznej inteligencji. W połowie czerwca ogłoszono, że Ek podwoił swoje udziały. Firma pozyskała około 600 milionów euro w nowej rundzie finansowania – rundę poprowadziła firma inwestycyjna Eka, Prima Materia, a obok niej znaleźli się inwestorzy Lightspeed Ventures, Accel, Plural, General Catalyst, Saab oraz BDT & MSD Partners.
Sama firma Helsing oświadcza na swojej stronie internetowej, że rozwija technologie wspierane przez sztuczną inteligencję, „aby chronić naszą demokrację”. W tym kontekście oferuje demokratycznym państwom „precyzyjne pomiary i autonomiczne możliwości, aby mogły się chronić i bronić”. Firma wielokrotnie podkreśla swoją szczególną „odpowiedzialność”, a także przestrzeganie „najwyższych standardów etycznych”.
Sprzęt firmy jest jednak nadal śmiercionośny. Helsing opracował drona kamikaze HX-2, który jest używany na Ukrainie i ma być testowany przez niemieckie siły zbrojne. Firma zaprezentowała również system sztucznej inteligencji (AI) zaprojektowany do wspomagania pilotowania myśliwców w złożonych scenariuszach walki powietrznej. Technologia tego startupu z branży obronnej obejmuje również system podwodny.
Niektórzy muzycy i ich fani krytykują inwestycje prezesa Spotify. „Każdy, kto korzysta ze Spotify, popiera wojnę” – mówi dobitnie młody mężczyzna na TikToku do kamery. Brytyjski TikToker jest zirytowany, że te same pieniądze, które i tak słabo opłacani artyści zarabiali na Spotify, są teraz inwestowane w zbrojenia. Muzyk Paula Paula mówi: „Cały nasz idealizm, który okazujemy (...), by ratować świat, (...) by promować pokój (...), prowadzi do budowy jeszcze większej ilości broni”.
Dla niezależnego zespołu Deerhoof, wojskowe inwestycje Eka były również impulsem do bojkotu Spotify. Bawili się tym pomysłem od lat, ale wiadomość o tym była kroplą przepełniającą czarę goryczy. „Nie chcemy, aby nasza muzyka była odpowiedzialna za śmierć ludzi” – napisał zespół na Instagramie. I: „Nie chcemy, aby nasz sukces był powiązany z technologią sztucznej inteligencji w walce”. Zespół wskazuje również na działania Izraela w Strefie Gazy, która również opiera się na nowoczesnej technologii wojennej.
Następnie zespół rozpoczyna zmasowany atak: „Spotify spuszcza się w toalecie. Wcześniej czy później artyści będą chcieli odejść od tego znienawidzonego oszustwa, kradnącego dane i podszywającego się pod »firmę muzyczną«. To przerażające dla użytkowników i fatalne dla artystów”. Sam Spotify odmówił komentarza w sprawie oskarżeń wobec RND.
Czy protest przeciwko serwisowi streamingowemu okaże się skuteczny, to już inna kwestia. Jak dotąd żaden inny znany artysta nie odpowiedział na apel zespołu Deerhoof. I prawdopodobnie jest ku temu dobry powód: platforma odgrywa tak ważną rolę w karierze wielu muzyków, że niemal nie sposób jej uniknąć.
W wielu krajach Spotify jest zdecydowanie najczęściej używanym serwisem streamingowym – a dla wielu osób jest synonimem słuchania muzyki. W Niemczech, według badania Nielsena dotyczącego korzystania z mediów, Spotify jest liderem rynku z 41% udziałem, a następnie YouTube Music (31%) i Amazon Music (29%). Apple Music ma 14% użytkowników.
Innymi słowy, jeśli nie istniejesz na Spotify, możesz w ogóle nie istnieć. I nawet jeśli wielu artystów narzeka na niskie zarobki w Spotify, nadal są zależni od jego algorytmów i playlist.

Badanie pokazuje po raz kolejny: twórcy muzyki są niezadowoleni z dochodów ze streamingu muzyki – i tylko nieliczni mogą się z tego utrzymać. Ale czy Spotify i inne firmy rzeczywiście zmieniły branżę muzyczną na gorsze? Ogólny obraz jest bardziej złożony.
Konsumenci mają tu znacznie większą władzę – przejście na inną usługę jest dla nich znacznie łatwiejsze. Katalog muzyczny jest w dużej mierze taki sam u wszystkich głównych dostawców, a ceny różnią się tylko nieznacznie. Nawet własne utwory i playlisty można przenieść do innego dostawcy. Aplikacje takie jak SongShift, FreeYourMusic czy Soundiiz są tutaj pomocne, ponieważ rozpoznają zapisaną muzykę i dodają ją do usługi.
Z perspektywy wielu twórców muzyki zmiana z pewnością miałaby sens: według różnych doniesień medialnych Spotify płaci swoim artystom około 0,003 dolara za odtworzenie – co stawia go daleko w tyle za wieloma konkurentami. Amazon podobno płaci nawet 0,004 dolara, a Apple Music nawet 0,008 dolara – podobne kwoty znane są z YouTube Music. Są to szacunki branży muzycznej – serwisy oficjalnie nie ujawniają tych danych.
Jednak każdy, kto chce zmienić dostawcę z powodów moralnych, prawdopodobnie szybko spotka się z wątpliwymi praktykami biznesowymi, nawet w przypadku wspomnianych usług. Na przykład, firma macierzysta YouTube'a, Google, zabiega o względy administracji Trumpa w USA i, według doniesień medialnych, dostarcza technologię sztucznej inteligencji do monitorowania granicy z Meksykiem. Założyciel Amazona, Jeff Bezos, również jest częścią szeroko krytykowanej „technologicznej szopki” w USA – a jego firma jest wielokrotnie krytykowana za warunki pracy . To samo dotyczy Apple, którego urządzenia są produkowane w Chinach po absurdalnie niskich cenach .
Ci, którzy chcą słuchać muzyki etycznie, powinni zatem szukać mniejszych serwisów, które nie są częścią dużej korporacji. Na przykład francuski serwis Qobuz w ostatnich latach pozycjonował się jako przyjazna artystom alternatywa i agresywnie zabiega o artystów i ich fanów, wykorzystując tę strategię. Miesięczny abonament w wysokości 12,49 euro jest nieco droższy niż w przypadku niektórych konkurencyjnych serwisów, ale usługa streamingowa oferuje znacznie wyższą jakość dźwięku.
To jedyny serwis, który publicznie ujawnia kwoty wypłat. Według Qobuz, wypłaca twórcom muzyki 0,01873 dolara za każde odtworzenie. Oznacza to, że jeśli utwór osiągnie 1000 odtworzeń, 18 dolarów trafia do właścicieli praw. Spotify wypłaca zaledwie 3 euro.
Również z Francji pochodzi serwis Deezer, który według nieoficjalnych szacunków oferuje 0,006 dolara za stream i podcasty oraz audiobooki. Amerykański serwis Tidal, założony przez rapera Jaya-Z, którego udziałowcami są takie gwiazdy popu jak Beyoncé, Madonna i Alicia Keys, również cieszy się dobrą reputacją w branży. Podobno prowizja za stream jest tam również wyższa i wynosi aż 0,01284 dolara.
rnd