Pizarro błaga Pedra Duarte o głosy i receptę na Xanax

„Zagłosujcie, do cholery!” Ten apel, bardzo w stylu „Porto” – który Manuel Pizarro przekształcił w hasło – ukazuje trudną sytuację tych, którzy nie zmieniają się w sondażach i desperacko potrzebują zmobilizować lojalnych wyborców i pozyskać niezdecydowanych. Najnowszy opublikowany sondaż, pomimo remisu technicznego, daje jego głównemu rywalowi, Pedro Duarte, niewielką przewagę i jedno musi być pewne: nic nie jest wygrane . Wręcz przeciwnie. I ci, którzy głosują po raz trzeci, dobrze o tym wiedzą. W tym celu kandydat socjalistów wykorzystuje wszelkie możliwe środki, aby zdystansować się od Pedro Duarte, pozycjonując się jako „ kandydat nietypowy ” w opozycji do „ przedstawiciela rządu ”.
Jest tuż po 11:00, kiedy Manuel Pizarro przechadza się ulicami Antas. Nie pozwala uciec potencjalnemu wyborcy. Gonił za kobietą chowającą się za drzewem, tylko po to, by wręczyć jej ulotkę („To dosłownie gonitwa za wyborcami !” – krzyczy otoczenie), wchodził do każdej kawiarni, nie omijając żadnego stolika. Jeśli już, to po to, by porozmawiać. Oszczędzał papier i prezenty tylko tym, którzy nie głosowali w Porto. Pod tunelem prowadzącym na plac Velásqueza spotyka znajomego. Obejmują się serdecznie, poklepując się po plecach. Żegnając się, słyszy „ Panie Prezydencie !”. To wystarczający powód, by nagle się zatrzymać. Nic nie jest jeszcze przesądzone i wszyscy muszą zostać ostrzeżeni: „ Spokojnie, musimy głosować! Wszyscy muszą iść głosować”.
Ostrzeżenie powtarza się w kółko, za każdym razem, gdy ktoś mówi: „Jesteś bezpieczny” lub „Tym razem już wygrałeś”. Środowisko Pizarro obawia się oczekiwanej euforii , która tak często pozostawia wyborców na kanapie, i tworzy narrację, by jej przeciwdziałać. „Moje szczęście jest na końcu twojego pióra” – odpowiada Pizarro, gdy składają mu życzenia. „Nie zapominaj, zostało tylko 10 dni; naprawdę musisz iść” – błaga inny emeryt. O tej porze w kawiarniach siedzi kilka osób, a Pizarro, kandydat na lekarza, ma nawet pudełka z lekami do rozdania. „To sukces” – zapewnia członek z pół tuzinem w dłoniach.
Na ulicy Pizarro jest energiczny, prowadzi pochód, rozmawia ze wszystkimi i nie pozostawia nikogo bez odpowiedzi. Kierują nim nawet przesądy . Podczas marszu, który trwa już dwie godziny i potrwa jeszcze kolejne, wpada do kawiarni, bo dostał zapewnienie: „Ten pan powiedział mi, że ilekroć karawana Partii Socjalistycznej przejeżdża tędy i zjada pastel z kremem, on wygrywa”. Tak właśnie robi, żeby diabeł nie pokrzyżował mu planów .
Chociaż duch kampanii jest pozytywny i sondaże zdają się nie słabnąć , uznaje się również, że w obliczu tak silnego napięcia konieczne jest przyspieszenie działań i nie przegapienie okazji. Przede wszystkim jednak dąży się do maksymalnego wypromowania marki „Manuel Pizarro” , stawiając ją wyżej niż samą PS, zwłaszcza dzięki kandydatom niezależnym, których wprowadził na listę, oraz przedstawicielom ruchu Rui Moreiry w swoich szeregach. Co więcej, badania pokazują, że kandydat cieszy się dobrą reputacją i uznaniem na ulicach, dlatego sztab wyborczy postanowił wykorzystać ten aspekt.
observador