Piłka nożna. Chciałby skomentować mecz Ekstraklasy

Studio Browar to amatorski projekt, który zajmuje się transmisjami ze spotkań niższych lig w województwie zachodniopomorskim. Jego założycielem jest Tomasz Wszędybył, z którym porozmawialiśmy o tym pomyśle.
- Jak to się wszystko zaczęło i skąd nazwa Studio Browar?
- Geneza powstania była bardzo prosta. W pewnym momencie życia, bardzo mocno stęskniłem się za piłką nożną, a kariera piłkarska i sędziowska były już za mną, więc zastanawiałem się, co można robić w tym aspekcie. Dwa lata temu wpadłem na pomysł, żeby jeździć na mecze w niższych klasach rozgrywkowych w Polsce i po prostu je nagrywać. Nigdy nie chciałem, żeby skończyło się to tylko na nagrywaniu samego meczu, dlatego wziąłem dwójkę znajomych i poszliśmy na mecz Arkonii Szczecin z ówczesną Kastą Majowe. Tam nagrywałem całe spotkanie telefonem i przy okazji prowadziłem rozmowę z kolegami, a potem wrzuciliśmy materiał do internetu. Sama nazwa kanału miała pobudzić emocje - jakiekolwiek. Pomyślałem, że Studio Browar brzmi ciekawie i mi odpowiada. Pierwszy film widziało ponad 200 osób, ale nie poddawałem się i robiłem następne odcinki, powoli ucząc się wszystkiego.
- Czy interesuje się pan piłką nożną i sportem ogólnie?
- Oczywiście, mogę powiedzieć, że całym sobą wchłaniam wydarzenia sportowe, a piłka nożna jest w szczególności moją pasją.
- Niedawno doszło do nieciekawego wydarzenia w Stuchowie, gdzie na boisko wbiegli zamaskowani chuligani z Dębna. Co pan czuł, oglądając takie obrazki?
- Wydarzeń w Stuchowie nigdy nie zapomnę i już chyba na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Moment, w którym zauważyłem uciekające dzieciaki był chwilą, kiedy zdałem sobie sprawę, że dzieje się coś niewłaściwego. Ludzie bili się o flagę drużyny gości. Przy tym warto zaznaczyć, że kibole odpowiedzialni za zamieszanie nie byli powiązani z żadną drużyną, która w tamtym dniu występowała, czyli Koroną Stuchowo i Sarmatą Dobra. Chaos, zdumienie i ogromne niezrozumienie panowało wtedy na całym obiekcie sportowym. Niektórzy walczyli, inni uciekali, a ktoś nawet oberwał i udzielano mu pomocy. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tego typu sytuacją, ale znałem sposoby rozstrzygania sporów w świecie kibicowskim.
- W jaki sposób przygotowuje się pan do transmisji? Chodzi mi o statystyki, ciekawostki i inne aspekty techniczne.
- Tworząc transmisję przygotowuję się głównie technicznie. Tworzę grafiki, zbieram informacje, oraz szykuję cały sprzęt. Z technologią bywa różnie, więc aby rozwiązać problem, czasami trzeba trochę improwizować. Jeżeli chodzi o informacje, to dużo rozmawiam z lokalnymi kibicami i próbuję dowiedzieć się czegoś ciekawego, czym mogę zainteresować ludzi podczas meczu.
- Ile osób pomaga panu w tym projekcie?
- Na pewno trzy osoby, głównie swoją obecnością przy mnie. Dają propozycje spotkań, niekiedy nawet ze mną jeżdżą, a potem filmują lub komentują spotkanie. Jedną z tych osób jest najbardziej wyrozumiała i wspierająca kobieta w moim życiu, czyli Amelia, bez której nie kontynuowałbym tego projektu. W najgorszym momencie dała mi dużo wsparcia i nawet jeździ ze mną na niektóre mecze. Niestety, nie zawsze mogę liczyć na pomoc innych osób i czasami zastanawiam się, jak ja na to wszystko znajduję czas.
- Czy robił pan wcześniej coś podobnego?
- W tej materii moje doświadczenie nie jest zdumiewające, ale dużo osób zaufało mi i pomaga w tej drodze. Jeszcze dekada szlifowania warsztatu i myślę, że osiągnę mój szczyt. Czas pokaże.
- Jaki jest cel tej inicjatywy?
- Próbuję podnieść rozgłos zachodniopomorskiej piłki nożnej, poprzez pokazywanie w internecie losowych drużyn, które są zamknięte dla reszty kraju. Tylko osoby z lokalnych miejscowości mają możliwości podjechania na stadion, a prawie nikt z południa Polski nie zobaczy, jak gra klub z naszego województwa. Moje transmisje pozwalają wszystkim osobom śledzić losy poszczególnych drużyn na platformie YouTube. Wiadomo, że kluby na szóstym czy siódmym poziomie ligowym nie grają o mistrzostwo Polski, ale kamery dają niesamowitą otoczkę, która często panuje na tego typu spotkaniach.
- Co potrzeba do przeprowadzenia takiej transmisji?
- Dysponuję laptopem, kamerą cyfrową i wieloma kablami. Najważniejszym narzędziem jest jednak mój głos, który w porównaniu do moich początków, teraz wygląda już bardzo dobrze.
- Takie transmisje generują koszty - trzeba dojechać na stadion, a potem z niego wrócić, kupić sprzęt oraz mieć dostęp do internetu. Czy nie myślał pan o wsparciu dla swojej działalności?
- Myślałem o wsparciu na Youtube, poprzez serwis Patronite, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Na razie chcę osiągnąć tysiąc subskrypcji na kanale.
- Jakie ma pan marzenia związane z tym zajęciem? Gdzie chciałby pan dojść?
- Nie mam sufitu. Piłka nożna nauczyła mnie, że można szybko dojść na szczyt, ale jeszcze szybciej z niego spaść. Cieszą mnie obiekty małe, przyleśne oraz duże, jak stadion Pogoni. Jeżeli jednak mówimy o marzeniach, to chciałbym kiedyś skomentować mecz Ekstraklasy.
- Czym się pan kieruje wybierając mecze do transmisji?
- To zależy od wielu czynników. Ciężko jest mi wyrobić schemat, czasami wynika to z lenistwa, ale głównie z braku czasu, gdyż w weekendy również studiuję, więc wszystko dopinane jest na styk.
- Dziękujemy za rozmowę.
Paweł REICHELT
Kurier Szczecinski