Guillermo Francos po raz kolejny stanął w obronie czystego rejestru i skrytykował Mauricio Macriego i Silvię Lospennato.


Zaledwie kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w Buenos Aires Guillermo Francos po raz kolejny odniósł się do debaty o czystej kartotece . Twierdził, że rząd przeforsował to prawo i ostro skrytykował Mauricio Macriego i Silvię Lospennato za poruszenie tej kwestii w trakcie kampanii. „Myślę, że prowadzenie kampanii na rzecz tej sprawy nie jest dobrym pomysłem” – powiedział.
Szef sztabu udzielił wywiadu stacji A24, obok Eduardo Feinmanna i Pablo Rossiego. Zapytany o wpływ tej kwestii na opinię publiczną, odpowiedział: „Nie wiem, czy tak jest. Nie mam ankiety, która pozwoliłaby określić, jaki wpływ ma Clean Sheet ”. I skrytykował Macriego i Lospennato: „Prowadzenie kampanii na tej podstawie, oskarżanie prezydenta Milei, kiedy to on promował to prawo, jest niestosowne”.
Francos podkreślił, że partia rządząca próbowała przeforsować projekt ustawy w Senacie, ale nie udało jej się uzyskać niezbędnego poparcia. „Weszliśmy do sali obrad z przekonaniem, że mamy 38 głosów” – wyjaśnił. Według niego, dwóch ustawodawców w ostatniej chwili zmieniło swoje stanowisko, co uniemożliwiło przeprowadzenie dalszych prac nad projektem ustawy.
„Nie chcę podważać autorstwa projektu ustawy Lospennato, ale to my staraliśmy się przeforsować go w Senacie wraz z innymi grupami” – powiedział. Wyjaśnił również, że podejmowano próby nakłonienia PRO do podpisania zobowiązania, ale ostatecznie do tego nie doszło.
Wskazał także na senatorów z Misiones, nie wymieniając ich nazwisk. „Publicznie wskazaliśmy senatorów, którzy odwrócili się od nas. Reprezentują prowincję i to oni muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności publicznej” – stwierdził.
Guillermo Francos podkreślił, że istnieje wola polityczna, aby uchwalić takie prawo. „Chcieliśmy mieć czyste konto , a rząd naciskał na uchwalenie prawa” – podkreślił. Jego zdaniem nie można obarczać odpowiedzialnością za niepowodzenie legislacyjne bloku rządzącego.
Urzędnik zapytał, dlaczego niektóre sektory wykorzystują tę kwestię jako argument wyborczy. „Nie sądzę, żeby wykorzystywanie tej dyskusji do uzyskania przewagi w kampanii było dobrym pomysłem” – powiedział. I ponownie odniósł się do krytyki PRO: „Oskarżanie Javiera Milei, kiedy to on to promował, nie ma sensu”. Przekaz Francosa był jasny: partia rządząca nie wstrzymała inicjatywy i zaprosiła do dyskusji tych, którzy jego zdaniem nie dopuścili do wejścia ustawy Czysta Karta do prawa.
elintransigente