Wenecjanie protestują przeciwko tanim gondolom: od lokalnych usług do zjawiska wirusowego

Niektórzy namawiają do „geolokalizacji” plaż latem, aby uniknąć przyciągnięcia zbyt dużej liczby turystów. Tymczasem w Wenecji mieszkańcy laguny powtarzają: lepiej byłoby, gdyby same przystanki zniknęły z Map Google. W tym klimacie nietolerancji wobec stale rosnącego ruchu turystycznego, stara linia miejska – prom na Canal Grande – powraca.
Mało znana wśród turystów, została niedawno ponownie odkryta w internecie jako „budżetowa wersja” gondoli , niekwestionowanego symbolu miasta, ale obecnie coraz droższa. 30-minutowa przejażdżka w ciągu dnia kosztuje 90 euro . Prom natomiast, za jedyne 2 euro , pozwala na przeżycie mniej więcej tego samego doświadczenia, ale w niższej cenie.
Porady szybko rozprzestrzeniły się w sieci, powodując jeszcze większą frustrację wśród mieszkańców , dla których usługa ta jest niezbędnym uzupełnieniem linii publicznego transportu wodnego.
Rozkwit turystów na „tanich” gondolachPonowne odkrycie promów nie spotkało się z entuzjazmem mieszkańców Wenecji . Dla mieszkańców usługa ta stanowi szybką i niedrogą alternatywę dla często przepełnionych vaporetti (wodnych autobusów). Za jedyne 70 centów przeprawa przez Canal Grande stała się codziennością, drobnym nawykiem zarezerwowanym niemal wyłącznie dla mieszkańców.
Dziś jednak kolejki turystów tworzą się nawet wzdłuż ulic prowadzących do stacji, ciągnięte przez gondole „parada”, większe i bardziej spartańskie wersje tradycyjnego statku, pozbawione charakterystycznego ferro dziobu i sterowane przez dwóch gondolierów. To, co kiedyś było funkcjonalną i cichą konstrukcją, przekształca się w nową atrakcję turystyczną, co niepokoi mieszkańców, zwłaszcza w obliczu zbliżającego się napływu turystów związanych z Festiwalem Filmowym w Wenecji.
Ogranicz dostęp, usuwając przystanki z Map GoogleWedług Cecilii Tonon, przewodniczącej rady miejskiej grupy „Venezia è Nostra”, problem nie jest nowy : od lat apeluje ona o podjęcie działań mających na celu zarządzanie tłumem. W przeciwieństwie do vaporetti, gdzie oddzielne wejścia dają pierwszeństwo mieszkańcom, miejsca na przystaniach promowych są ograniczone. Jedno z proponowanych rozwiązań jest najbardziej drastyczne: całkowite usunięcie przystanków z map online , tak jak zrobiono to już w Barcelonie , gdzie linia 116 do Parku Güell została usunięta z Google i Apple Maps, aby zmniejszyć presję turystów.
Niektórzy twierdzą jednak, że gdyby prom pozostał wyłącznie dla mieszkańców, byłby dziś niemal pusty : populacja laguny drastycznie spadła i nie wystarczyłaby do utrzymania go na powierzchni. W związku z tym nawet ta usługa, pierwotnie przeznaczona dla mieszkańców, ostatecznie dostosowała się do dominującego sektora turystycznego. Na promie San Tomà , strategicznym punkcie między Rialto a Accademia, widok jest symboliczny: kilka lat temu korzystali z niego głównie Wenecjanie; dziś kolejka wije się wzdłuż fondamenta i składa się głównie z turystów.
siviaggia