Hotel w Kostaryce poddany rewizji w ramach śledztwa Gardnera

Prawie sześć miesięcy po śmierci Millera Gardnera, 14-letniego syna byłego gracza New York Yankees, Bretta Gardnera , władze Kostaryki w czwartek przeprowadziły nalot na hotel, w którym znaleziono ciało chłopca. Prokurator zasugerował, że śledztwo może zakończyć się sprawą zabójstwa.
W swoim pierwszym wywiadzie dla mediów na temat tej sprawy, prokurator Kenneth Alvarez powiedział ESPN w rozmowie wideo, że trzygodzinny nalot na Arenas Del Mar Beachfront & Rainforest Resort w Manuel Antonio miał na celu zebranie dodatkowych dowodów związanych z tym, co sekcja zwłok wykazała jako śmierć Millera Gardnera spowodowaną tlenkiem węgla. Było to pierwsze formalne przeszukanie hotelu od czasu, gdy władze przybyły do ośrodka tydzień po jego śmierci.
„Pamiętajmy, że wówczas dokonano pomiaru substancji toksycznych na miejscu zdarzenia” – powiedział Alvarez w rozmowie z ESPN. „Na podstawie tych testów zaplanowano drugie postępowanie, które odbyło się dzisiaj w celu zebrania dowodów”.
Podczas gdy kamery telewizyjne czekały przy wejściu do hotelu, trzy pickupy z agentami Kostarykańskiego Departamentu Śledczego (OIJ) przyjechały, aby przeprowadzić nalot.
Alvarez, który powiedział, że śledztwo koncentruje się na potencjalnych zarzutach zabójstwa, powiedział ESPN, że funkcjonariusze przeszukali biura zarządu, utrzymania ruchu i księgowości, zabezpieczając dowody rzeczowe i cyfrowe. Prokurator poinformował również, że przesłuchano kilku pracowników hotelu, którzy „zawsze wykazali się gotowością do współpracy”. W tej sprawie nie doszło do żadnych aresztowań ani postawienia zarzutów.
W czwartek nie udało się nam skontaktować z Brettem Gardnerem w celu uzyskania komentarza, a przedstawiciel Yankees nie odpowiedział natychmiast.
Alvarez powiedział, że urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych utrzymywali „stały kontakt z prawnikami, których rodzina Gardnerów zatrudniła w Kostaryce”.
„Wiedzieli o operacji i pozostawaliśmy w kontakcie” – powiedział.
Dodał, że władze nawiązały współpracę z attaché FBI w Kostaryce, aby „pomóc w prowadzeniu wstępnego śledztwa i dowiedzieć się czegoś więcej o profilach osób”.
Miller Gardner zmarł 21 marca w kostarykańskim kurorcie, w którym przebywał z rodziną. Brett Gardner i jego żona Jessica ogłosili śmierć najmłodszego syna dwa dni później w oświadczeniu wydanym przez Yankees. Według oświadczenia, Miller Gardner zachorował wraz z kilkoma innymi członkami rodziny podczas wakacji.
Dwa dni po tym oświadczeniu przedstawiciel OIJ poinformował stację ESPN, że Miller Gardner i członkowie jego rodziny „poszli na posiłek do restauracji i że jedzenie ich rozchorowało”. W tym wywiadzie rzecznik stwierdził, że OIJ rozważało możliwość uduszenia, zanim wykluczyło taką możliwość. OIJ potwierdziło później w wiadomości tekstowej dla ESPN, że śledczy uważają śmierć za nieszczęśliwy wypadek, a nie wynik przestępstwa.
2 kwietnia władze poinformowały, że przyczyną zgonu był tlenek węgla, który mógł wydobywać się z sąsiedniej „maszynowni”. W czerwcu przedstawiciel prokuratury poinformował stację ESPN, że sprawa jest nadal przedmiotem śledztwa, a prokuratorzy dążą do „ustalenia, czy przyczyną zgonu było zabójstwo, czy nie, a jeśli tak, to do ustalenia odpowiedzialności”.
Miller Gardner grał w futbol amerykański w szkole średniej w Karolinie Południowej i nosił numer 11, który jego ojciec nosił przez 14 sezonów MLB, wszystkie w barwach Yankees. Brett Gardner, popularny lider drużyny, był członkiem mistrzowskiej drużyny Nowego Jorku w 2009 roku i przeszedł na emeryturę w 2021 roku.
Do przygotowania tego reportażu przyczynił się niezależny dziennikarz Victor Fernández Gutiérrez.
espn