PKK | Nowy rozdział w historii Turcji?
W biurze jest duszno; klimatyzacja zepsuła się przy 40 stopniach Celsjusza. „Musimy to wszystko przełknąć” – mówi Soma Khalid, patrząc na naturalnej wielkości portrety swoich kolegów, którzy zginęli niecały rok temu. Dron armii tureckiej zbombardował dwoje dziennikarzy, Gülistana Tarę i Hêro Bahadîna, wracających z planu zdjęciowego w sierpniu 2024 roku. Głos Somy wyraża szczerą nadzieję, że proces pokojowy zakończy się sukcesem.
Jako przedstawiciel małej firmy telewizyjnej w Sulejmanije, Soma był jedną z około 400 osób, które w piątek uczestniczyły w ceremonii złożenia broni przez Partię Pracujących Kurdystanu (PKK). Trzydziestu bojowników, po 15 naraz, symbolicznie ułożyło broń i podpaliło ją , godzinę jazdy na północny zachód od miasta Sulejmanije, liczącego milion mieszkańców, w kurdyjskim regionie autonomicznym w północnym Iraku.
W wąskim wąwozie, na którego końcu znajduje się ukryta Jaskinia Jasana, zebrało się około 400 gości z Turcji, Iraku i Kurdyjskiego Regionu Autonomicznego, a także przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego i polityki. Wąwóz został w dużej mierze odcięty przez silnie uzbrojone siły bezpieczeństwa. Jedynie konwój biało-czarnych SUV-ów, niektóre bez tablic rejestracyjnych, mógł wjechać krętą drogą do jaskini, która poza tym jest oznakowana jako atrakcja turystyczna.
Kwestia 20 minutZdjęcia z ceremonii upubliczniane są dopiero po jej zakończeniu. Obecnym surowo zabrania się korzystania z telefonów komórkowych. Soma Khalid również nie miał pozwolenia na filmowanie. Tylko nieliczne media powiązane z rządem tureckim, PKK lub Patriotyczną Unią Kurdystanu (PUK), która rządzi regionem Sulejmana Wspaniałego, mają pozwolenie na fotografowanie i filmowanie.
Sama ceremonia trwa około 20 minut: grupa bojowników schodzi po schodach prowadzących do jaskini – najpierw kobiety, potem mężczyźni – i ustawia się na scenie pod zdjęciem uwięzionego założyciela PKK Abdullaha Öcalana. Kobieta po czterdziestce, Besê Hozat, która przewodzi grupie, odczytuje oświadczenie po turecku; mężczyzna obok niej, Bezhat Çarcel, powtarza je po kurdyjsku, w wojskowym tonie.
Następnie bojownicy – tym razem najpierw mężczyźni – schodzą ze sceny i kolejno umieszczają broń w misie ogniowej: 26 kałasznikowów, granatnik, karabin snajperski, ciężki karabin maszynowy i amerykański karabin szturmowy są stopniowo układane w misie. Ich lufy skierowane są ku górze, a ich amortyzację zapewniają jedynie pasy amunicyjne, które bojownicy ostrożnie usuwają, zanim odchodzą na bok, gdy kobieta i mężczyzna wspólnie podpalają stos, przypominając tradycyjne ognisko Newroz z okazji kurdyjskiego Nowego Roku, używając kanistra z benzyną.
„Turcja wolna od terroru” kontra „Pokój i społeczeństwo demokratyczne”Następnie 30 osób, które wyróżniają się z tłumu strojami maskującymi, przypominającymi tradycyjne stroje kurdyjskie, opuszcza scenę, kierując się w stronę wąwozu, po czym znikają w jaskini.
Ceremonia kremacji jest zwieńczeniem procesu, który rozpoczął się w październiku ubiegłego roku i jest realizowany przez rząd turecki pod hasłem „Turcja wolna od terroru” oraz przez ruch kurdyjski pod hasłem „Pokój i demokratyczne społeczeństwo”. Obie strony zgadzają się, że celem jest zakończenie trwającej ponad 40 lat konfrontacji militarnej , która w ostatnich latach przerodziła się w impas.
Po ostatnim nieudanym procesie pokojowym państwo tureckie nie było w stanie „powalić PKK na kolana”, jak otwarcie to określało, ani też PKK nie zbliżyło się do swoich celów politycznych poprzez walkę zbrojną. Zamiast tego, ostatnie dziesięć lat to czas walk, głównie w górzystych regionach Turcji i Iraku, bez wyłonienia ostatecznego zwycięzcy.
Państwo tureckie nie było w stanie „postawić PKK na kolana”, jak to ujęło, ani też PKK nie zbliżyło się do swoich celów politycznych poprzez walkę zbrojną.
Zamiast tego, po apelu Öcalana w lutym, jednostronnym zawieszeniu broni w marcu, kongresie PKK i ogłoszeniu rozwiązania w maju, odbyła się ceremonia, za pomocą której PKK chce dać jasno do zrozumienia zarówno przyjaciołom, jak i wrogom: Jesteśmy gotowi, chętni i zdolni do zaprzestania walki zbrojnej i obrania nowych ścieżek jako ruch społeczny.
PKK, ledwo zauważona, opublikowała nazwiska i dane bojowników, którzy uczestniczyli w ceremonii, następnego wieczoru. Mieli oni od 21 do 60 lat, niektórzy byli członkami partii od roku, inni od ponad 30 lat. Te wrażliwe dane PKK publikowała wcześniej tylko w przypadku śmierci lub śmierci swoich członków.
Choć pod względem materialnym jest to niewielki krok, otwiera on drogę do fundamentalnych zmian w konflikcie, na które wielu czekało latami. I choć wielu, podobnie jak Soma, z zadowoleniem przyjmuje ten krok i liczy na sukces, wciąż sceptycyzm co do tego, jak poważnie Turcja podchodzi do sprawy. I czy wszyscy aktorzy w Turcji rzeczywiście się na to zgodzą, czy też, jak to często bywa w historii Turcji, mniej lub bardziej wpływowe kliki i kręgi w wojsku i służbach wywiadowczych mogą realizować własne plany i sabotować ten proces.
Społeczeństwo tureckie potrzebuje zmiany mentalnościFakhir mieszka w Sulajmaniji od ponad 14 lat. Po latach represji związanych z legalną działalnością polityczną w partiach kurdyjskich w kurdyjskim regionie Hakkari, w 2011 roku, po torturach, uciekł z Turcji i udał się na wygnanie. W ostatnich latach i dekadach w Sulajmaniji rozwinęła się liczna społeczność emigrantów, ale nawet tutaj nie jest ona bezpieczna przed długoterminowym naciskiem Turcji. Morderstwa aktywistów politycznych na kurdyjskich terenach Turcji zdarzają się regularnie. Aresztowania prawie nigdy nie są dokonywane; niesławna turecka agencja wywiadowcza (MIT) często przyznaje się później do odpowiedzialności za ataki i twierdzi, że „zneutralizowała terrorystów”.
Fakhir nie chce odpowiedzieć na pytanie o perspektywę powrotu do Turcji w toku procesu pokojowego. Po pierwsze, prezydent Recep Tayyip Erdoğan nie może poprzestać na przyznaniu, że poprzednie rządy mogły popełnić jakiś błąd. W Turcji potrzebna jest zmiana mentalności, która uniemożliwi takie zachowania w przyszłości. Nie widać jednak takiej perspektywy; wręcz przeciwnie, narracja o „Turcji wolnej od terroru”, promowana przez partie rządzące AKP i MHP, nadal sugeruje, że wszyscy Kurdowie walczący o swoje prawa byli terrorystami.
I rzeczywiście, sobotnie oświadczenie Erdoğana, zapowiedziane jako „przemówienie historyczne”, wnosi niewiele, co można by interpretować jako zmianę mentalności. Wydaje się raczej, że rząd chce teraz oficjalnie wyciągnąć rękę do prokurdyjskiej Partii Demokratycznej. Erdoğan mówi o sojuszu AKP, MHP i Demokratów, który będzie teraz podążał tą drogą. Jest to narracja, która wyklucza resztę opozycji i której sama Partia Demokratyczna zaprzecza, nie dążąc bezpośrednio do konfrontacji z Erdoğanem.
Centralna rola parlamentu tureckiegoKurdyjski weteran polityczny Ahmet Türk, który, podobnie jak wielu burmistrzów, został w ostatnich miesiącach odwołany przez Demokratów i CHP, oświadczył w sobotę: „Dopóki w administracjach miejskich CHP będą mianowani powiernicy, ja sam nie zaakceptuję powrotu do pracy. W takim przypadku wszyscy powiernicy powinni zostać zwolnieni”.
W nadchodzącym okresie parlament turecki, w szczególności, prawdopodobnie stanie się centralnym czynnikiem w procesie pokojowym. Komisja parlamentarna zapowiedziana przez Erdogana ma wiele do zrobienia. Nie tylko w kwestii rozbrojenia PKK, co Erdoğan podkreślił w swoim przemówieniu, ale także w kwestii konieczności podjęcia przez państwo tureckie kroków wobec ruchu kurdyjskiego .
Lista pytań bez odpowiedzi jest długa: przymusowe administracje, ustawa o terroryzmie , sytuacja chorych i długoterminowych więźniów, warunki w więzieniu Öcalana, amnestia dla bojowników PKK posiadających obywatelstwo tureckie, wzmocnienie administracji lokalnej i nauczanie w języku ojczystym - to tylko kilka kwestii podnoszonych przez różne strony w ostatnich dniach.
Złożenie broni to dopiero początekProces ten raczej nie będzie przebiegał bez problemów i sprzeciwu, nawet jeśli AKP i MHP będą gotowe go kontynuować. Kilka mniejszych partii nacjonalistycznych już oskarża rząd o negocjacje z terrorystami, a tym samym o zdradę.
Ale nawet w CHP, której kierownictwo faktycznie ogłosiło poparcie, słychać głosy sprzeciwu wobec pojednawczego tonu Erdoğana. Burmistrz Ankary, Mansur Yavaş, otwarcie sprzeciwił się sojuszowi Turków, Arabów i Kurdów sugerowanemu przez Erdoğana.
Wraz z ceremonią złożenia broni, proces pokojowy w Turcji jest daleki od zakończenia, jak niektórzy mogliby sądzić. On dopiero się zaczyna.
nd-aktuell