Mniej miłości na przysługę

Pierwszym Niemcem z włoskim fetyszem był prawdopodobnie Goethe. Gdyby miał Instagrama, co minutę publikowałby relacje ze swojej podróży do Włoch, używając hashtagów: #dolcevita, #zuvinosagichnieno, #italienischereise. Być może nawet codziennie publikowałby na żywo swoje momenty z cyklu „Jedz, Módl się, eee, pisz, kochaj”. Udało mu się uciec od twórczego zastoju dzięki Włochom. Nareszcie!
„Czy znasz kraj, w którym kwitną cytryny?” – napisał w swoim wierszu o Mignon. Tak, znam go; moja rodzina stamtąd pochodzi. I wiesz co? Mam dość twojego wyidealizowanego obrazu Włoch. I cytryn też!
Ktoś inny miał już dość przede mną. W latach 80. włoski poeta Gino Chiellino, który wyemigrował do Niemiec, napisał parodię słynnego wiersza „Mignon” z „Czasu nauki Wilhelma Meistra” Goethego. Gdyby te wersy były tekstem rapowej piosenki, wiersz Chiellino mógłby być również dobrym dissem:
Czy znasz kraj, w którym życie jest tanie, bardzo tanie dla Ciebie?
i słońce też?
Czy widzisz kraj, po którym wędrujesz z filmem w głowie i kamerą na szyi osłoniętą okularami przeciwsłonecznymi?
Kobiety nad rzeką, mężczyźni na placu , dzieci bawiące się w błocie, przebiegłe twarze na świetlistych zjeżdżalniach zaspokajają twoje estetyczne pragnienie ubóstwa.
To nie jest kraj, w którym dobrze prosperują pracownicy gościnni!
Tytuł wiersza brzmi „Przebiegłe twarze (dla JWvG w pełnym gniewie)” i został opublikowany w 1984 roku w zbiorze poezji Chiellino „Moja dziwna codzienność”.
Dlaczego zaczynam od tego? Ponieważ wiersz krytykował coś, co w tamtych czasach do dziś regularnie mnie irytuje: zromantyzowany obraz Włoch, jaki Niemcy mają na ten temat. Różnice są wyraźne: Włochy nie są już jednym z najtańszych miejsc na wakacje, ludzie oglądają Instagram Reels zamiast slajdów, a warunki społeczne we Włoszech uległy zmianie. Niemcy również się zmieniły: włoscy pracownicy zawodowi, których kiedyś nazywano „zjadaczami spaghetti”, stali się teraz kimś w rodzaju ulubionych imigrantów Niemców. „Nie jesteście tak naprawdę obcokrajowcami” – też mi takie rzeczy mówiono. Niemcy uwielbiają lody spaghetti (które, nawiasem mówiąc, zostały wynalezione w Mannheim), wiedzą, czym jest cukinia, dzięki pracownikom zawodowym, i mają w swoich szafkach mnóstwo kubków amore od berlińskiej marki.
W zeszłym roku około sześć milionów Niemców wybrało Włochy jako cel swoich wakacji. Niektórzy podróżują, by zobaczyć Goethego i Bachmanna. Inni szukają idealnej carbonary. Każdego roku Niemcy pielgrzymują nad jezioro Garda lub pędzą Autostradą del Sole . Włochy służą jako ekran projekcyjny dla wszystkiego, czego brakuje Niemcom: pięknej pogody, morza i dobrego jedzenia.
„Włoska tęsknota” to słowo występujące tylko w języku niemieckim. Jest tak niemieckie, że używa go nawet Friedrich Merz. Podczas swojej inauguracyjnej wizyty w Rzymie powiedział: „To zawsze było w pewnym sensie niemieckie DNA; w ostatnich latach i dekadach Włochy były krajem, za którym Niemcy tęsknili”. Historycznie i politycznie, ta tęsknota może nie zawsze była najlepszą decyzją, ale nie szkodzi.
Po cichu uzgodniono, że pytanie ludzi o pochodzenie w pogawędkach jest tabu. Nie robi się tego. Ryzyko wtrącania się jest zbyt duże. Kiedy spotykam ludzi na imprezach, wystawach czy urodzinach, sprawy mają się inaczej. Słyszą moje imię, a potem pytają, czy jestem z Włoch. Zawsze odpowiadam: „Moja rodzina, dorastałam w Monachium”. Nie mam ochoty opowiadać historii mojej rodziny ludziom, których znam zaledwie od kilku minut. Ale moje obawy są bezpodstawne. Dzieje się coś zupełnie innego: Ornella, moje imię, jest tak poruszające, że moi rozmówcy w myślach przypominają sobie swoje ostatnie wakacje w Bella Italia . Ich twarze łagodnieją. Uśmiechają się. A potem następuje wykład o włoskich wakacjach, który trwa co najmniej 45 minut: „Byliśmy tam kiedyś daleko. Aż na południe; tam jest inaczej, ludzie, przyroda i wszystko. Fantastycznie. Ale te wszystkie bzdury są okropne”. Przeważnie mówią o jakimś Giannim, który był naprawdę miły, „mimo że nie mówił po angielsku”.
Kiwam głową i uśmiecham się. Nigdy nie byłam w wielu miejscach, o których mi opowiadają. Dlaczego wszyscy myślą, że Włosi znają każde małe miasteczko we Włoszech? Przez połowę życia byłam tylko na Sycylii, skąd pochodzi moja rodzina. A tam były głównie obowiązki. Moje wakacje też były wakacjami, ale z wizytami na cmentarzach i kłótniami krewnych o kawałek ziemi. Znam Włochy, zwłaszcza południowe Włochy, i to dobrze; jeżdżę tam często i studiowałam ten kraj zarówno na uniwersytecie, jak i zawodowo. Ale to również oznacza, że nie postrzegam tego kraju głównie jako celu wakacyjnego, ale także ze wszystkimi jego wadami. Z większą realnością. I mniejszą ilością cytryn.
Coś, o czym ludzie często zapominają, będąc na wakacjach we Włoszech: zmiany klimatyczne stają się tam coraz bardziej odczuwalne każdego lata, a Morze Śródziemne jest cieplejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Upały powodują przerwy w dostawie prądu w miastach. Niedawno ujawniono, że skrajnie prawicowy rząd pod przewodnictwem Giorgii Meloni monitorował dziennikarzy za pomocą oprogramowania szpiegującego. W czerwcu prawicowi politycy wezwali społeczeństwo do niegłosowania w referendum w sprawie szybszej naturalizacji i silniejszych praw pracowniczych. Kontrowersyjny dekret bezpieczeństwa wszedł niedawno w życie we Włoszech. Krytycy postrzegają go jako atak na podstawowe prawa demokratyczne. Jakby tego było mało, Meloni zawiera wątpliwe umowy z Albanią w sprawie przeprowadzania tam procedur azylowych. Friedrich Merz to lubi. Boli mnie brzuch.
Zanim zrobi się naprawdę niezręcznie, wróćmy do tęsknoty: przyznaj się, kiedy przeczytałeś podpis i zobaczyłeś Ornellę, pomyślałeś o aktorce Ornelli Muti. Prawda? To pewnie jesteś za młody. Kiedy przedstawiam się imieniem, mniej więcej co druga osoba reaguje w ten sposób: „Ach, Orrrrrnella (kręcą i podkreślają „ r” ), jakie piękne imię. Ornella Muti, znasz ją, prawda? Cudowna kobieta!”. Niektórzy nawet pytają, czy dostałem imię po Muti. W tamtych czasach wielu uważało ją za symbol seksu, co wcale nie ułatwia mi sytuacji, zwłaszcza że jestem za młody, by aktywnie doświadczyć ery Muti. Banalna odpowiedź: Nie, moi rodzice po prostu uważali to imię za piękne.
Decyzja moich rodziców o nadaniu mi tego imienia wywołała rodzinny spór, ponieważ moi rodzice sprzeciwili się tradycji, zwłaszcza w południowych Włoszech, nadawania mi tego samego imienia, co moja babcia. Moi rodzice mieli tego dość. Uznano to za obrazę. Tyle o szczęśliwej włoskiej rodzinie wielopokoleniowej.
Nie chcę, żeby ktokolwiek kochał teraz Włochy mniej. Ja też je kocham bardzo. Ale nie zaszkodzi wyłączyć film w głowie i nie celować telefonem w każdego emeryta, którego spotkasz w Neapolu. Szum wokół makaronu i słodkiego życia jest również napędzany przez zdjęcia. Ostatnio szczególnie przez fotografów takich jak Sam Youkilis, który uwiecznia na Instagramie rzekomą codzienność i światło południa. Ja również lubię oglądać jego zdjęcia i filmy. Zwłaszcza zimą. Ja również szukam piękna, ciepła. I to prawda, że Włochy mają wiele do zaoferowania pod tym względem.
Takie obrazy przyczyniają się jednak do rozpowszechniania stereotypów. Jeśli podążymy za narracją Sama Youkilisa, Włosi w Neapolu nieustannie siedzą na plastikowych krzesłach nad morzem, pozwalają pomidorom dojrzewać w słońcu, obściskują się nieproporcjonalnie często lub przesiadują w barze, popijając jedno espresso za drugim. Tak, jest w tym trochę tej Italii. W miesiącach letnich. Ale patrząc na te zdjęcia, można by pomyśleć, że Włochy przez cały rok składają się tylko z lipca i sierpnia oraz z dolce vita , słodkiego życia.
Czym właściwie jest Dolce Vita ? Co pokazują nam zdjęcia i filmy Sama Youkilisa na Instagramie? Nasze własne zdjęcia z wakacji we Włoszech, które wszystkie wyglądają podobnie? Dolce Vita to tytuł filmu Federico Felliniego z 1960 roku. Główne role zagrali Anita Ekberg i Marcello Mastroianni. Film Felliniego opowiada o rozwiązłym życiu wyższych sfer w Rzymie w latach 50. XX wieku. Ciężar egzystencjalnych pytań, rzeczywistości, unosi się przez cały czas nad lekkością filmu. Ale to trudny argument. Ludzie przecież pragną włoskiej lekkości.
Nic więc dziwnego, że mit Dolce Vita przerodził się w narzędzie marketingowe dla restauracji, samochodów, ubrań, jedzenia i napojów. Używają go również we Włoszech, i to nie do końca oszczędnie. Gdziekolwiek spojrzę, częstują mnie Dolce Vita w postaci cytryn. Nie mogę już nawet zobaczyć Włoch z powodu tych wszystkich cytryn. Na każdym włoskim targu: obrusy z cytrynami, magnesy na lodówkę z cytrynami, torby plażowe z cytrynami. Gdzie jest podaż, tam musi być popyt. Czy tego chcesz?
Słodkie życie zazwyczaj prowadzą wczasowicze podczas dwóch tygodni w roku, które spędzają we Włoszech. Być może słodkie życie prowadzą również Niemcy (czy to się nazywa niemiecka Vita?), Amerykanie i Anglicy, którzy kupują domy we Włoszech i zakładają tam swoje drugie domy Dolce Vita. Jednak Dolce Vita w codziennym życiu Włochów wygląda tak: Szczęśliwy jest ten, kto ma pracę. Średni dochód netto we Włoszech w 2023 r. wynosił około 24 207 euro, co plasuje Włochy poniżej średniej europejskiej wynoszącej 28 217 euro. Dla porównania, w Niemczech wynosił 38 000 euro. Szwajcaria zajmuje pierwsze miejsce z wynikiem około 85 000 euro. Bezrobocie wśród młodzieży jest we Włoszech wysokie. Liczba młodych ludzi, głównie dobrze wykształconych i z dyplomami, którzy opuszczają kraj, waha się dziś między 70 000 a 100 000 rocznie. Ich rodziny za nimi tęsknią. Młode Włochy, których doświadczasz latem, nie istnieją przez cały rok. Młodzi ludzie wracają tu tylko w miesiącach letnich, aby odwiedzić rodziny.
Powrót do wakacji: Włoski dziennik „La Repubblica” doniósł niedawno, że około osiem milionów Włochów nie może sobie pozwolić na tegoroczne wakacje z powodów finansowych. Patrząc więc przez różowe okulary na mieszkańców Neapolu, których pokazują nam znani fotografowie na Instagramie, powinniśmy pamiętać, że wielu z nich rzadko ma okazję spędzić wakacje gdziekolwiek indziej niż w domu.
Z tą romantyzowaną tęsknotą za Włochami spotykam się nie tylko w mediach społecznościowych czy w rozmowach. Mieszkam w Monachium, a jego mieszkańcy z pasją nazywają swój dom najdalej na północ wysuniętym miastem Włoch. Niestety, Monachium zostało niedawno okrzyknięte najbardziej nieprzyjaznym miastem na świecie. To właśnie ekspaci, czyli osoby z zagranicy, które mieszkają w Monachium ze względu na pracę, uznali to za skrajnie odmienne. Postrzeganie innych i postrzeganie samych siebie nie mogłoby być bardziej odmienne.
Dość narzekania – nadal powinieneś cieszyć się Włochami. Z miłością , ale też z odrobiną konfrontacji z rzeczywistością. I nie możesz się nie cieszyć, że pełna pasji Włoszka sprostowała twoje oczekiwania!
süeddeutsche