Niepowstrzymana siła spuścizny Jima Abbotta

JIM ABBOTT siedzi przy kuchennym stole ze swoim starym przyjacielem Timem Meadem. Pod koniec lat 80. i na początku lat 90. byli partnerami w niezwykłym przedsięwzięciu – a teraz, po raz pierwszy od dekad, przeglądają stos listów i zdjęć z tamtego okresu swojego życia.
Większość listów jest pisana ręcznie przez dzieci z całych Stanów Zjednoczonych, Kanady i innych miejsc.
„Szanowny Panie Abbott…”
„Ja też mam jedną rękę… Nie znam nikogo z jedną ręką. Jak się czujesz z jedną ręką? Czasami jestem smutny, a czasami czuję się z tym dobrze. Przez większość czasu czuję się szczęśliwy”.
Jestem uczniem siódmej klasy z nogą zwróconą do wewnątrz. Jak się czujesz ze swoją ręką? Chciałbym też wiedzieć, jak sobie radzisz z tym problemem? Chciałbym wiedzieć, jeśli to możliwe, jak cię nazywają?
„Nie mogę używać prawej ręki, a większa część mojej prawej strony jest sparaliżowana. ... Chcę zostać lekarzem, a widok ciebie utwierdza mnie w przekonaniu, że mogę zostać tym, kim chcę”.
Przez 40 lat Mead pracował w dziale komunikacji dla California Angels, ostatecznie obejmując stanowisko wiceprezesa ds. relacji z mediami. Jego stanowisko w tym dziale stało się pracą nieporównywalną z żadną inną po tym, jak Angels pozyskali Abbotta z Uniwersytetu Michigan w 1988 roku.
Zalała nas fala próśb mediów. Reporterzy z całego świata zjechali się do Anaheim, większość z nadzieją na spotkanie sam na sam z młodym leworęcznym miotaczem, który rzucał piekielnie szybkim rzutem. Każdy start Abbotta był ważnym wydarzeniem – „jak World Series”, wspomina Bob Fontaine Jr., skaut Angels. Abbott, z imponującym amatorskim CV (zdobył nagrodę Jamesa E. Sullivana dla najlepszego sportowca amatora w kraju w 1997 roku i złoty medal olimpijski w 1988 roku) i chłopięcą urodą, miał gwiazdorską moc.
Tej wiosny został zaledwie szesnastym zawodnikiem, który trafił prosto z draftu do MLB, nie pojawiając się w ani jednym meczu w niższej lidze. A poza tym był jeszcze jeden czynnik, który go wyróżniał. Jego odmienna kończyna, choć wtedy nikt tego tak nie nazywał. Abbott urodził się bez prawej ręki, a mimo to stał się jednym z najbardziej obiecujących miotaczy swojego pokolenia. Grał w MLB przez dziesięć lat, w tym w połowie lat 90. w barwach Yankees, gdzie w 1993 roku zaliczył no-hittera.
Abbott i Mead również wiedzieli, że media będą się kręcić. Nic dziwnego. Były tłumy na studiach i na igrzyskach olimpijskich, gdziekolwiek i kiedykolwiek Abbott rzucał. Kto mógłby się oprzeć tak inspirującej historii? Ale nie spodziewali się listów.
Nieustanny strumień listów. Tysiące listów. Tak wiele od dzieci, które, tak jak Abbott, były inne. Listy od ich rodziców i dziadków. Dzieci pragnące nawiązać kontakt z kimś, kto przypominał im je same, z pierwszą znaną im osobistością, która rozumiała i doceniała ich, kogoś, kto doświadczył znęcania się i poczucia inności. Rodzice i dziadkowie szukający nadziei i kierunku.
„Wiem, że nie uważasz się za ograniczonego w tym, co możesz zrobić… ale nadal jesteś inspiracją dla mnie i mojej żony jako rodziców. Twój sukces pomaga nam rozmawiać z Andym w chwilach, gdy jest trochę sfrustrowany. Mogę na ciebie wskazać i zapewnić go, że nie ma granic dla tego, co może osiągnąć”.
Przez sześć sezonów spędzonych w Angels, Mead pomagał Abbottowi w przygotowywaniu odpowiedzi na listy, ich wysyłaniu i umawianiu spotkań osobistych z rodzinami, które do niego napisały. Takich spotkań było mnóstwo. Dla nich obu była to praktycznie praca na pełen etat.
„Wspominając te spotkania z rodzinami – i tak bym to ujął, to rodziny, nie tylko dzieci – napotykaliśmy wszelkie możliwe wyzwania” – mówi 57-letni Abbott. „Kilka wypadków. Kilka wad wrodzonych. Kilka problemów psychicznych, które nie zawsze są widoczne dla ludzi, którzy spotykają kogoś po raz pierwszy. … Dostrzegli coś w grze w baseball jedną ręką, co odnosiło się do ich własnych doświadczeń. Myślę, że rodziny, które przychodziły na stadiony, szukały nadziei. Myślę, że szukały tego, co powiedzieli mi rodzice, co powiedzieli mi trenerzy. … [Z dziećmi] to była interakcja. To było łapanie. To był uśmiech. To był autograf. To było zdjęcie. Z rodzicami to było głębsze. Z rodzicami liczyło się to, co powiedzieli ci rodzice? Co trenerzy wnieśli? Czego możemy się spodziewać? A przede wszystkim, myślę, czego możemy się spodziewać?”
„Nie prosili o autografy” – mówi Mead o tych wszystkich listach. „Nie prosili o zdjęcia. Prosili o jego czas. Musieliśmy porozmawiać, bo to miało być wyjątkowe. Wiecie, można było umówić innego zawodnika, żeby przyszedł i rozdał 15 autografów dla tej grupy, czy coś w tym stylu. Ale to byli ludzie, rodzice, którzy mieli dzieci, może niemowlęta, po prostu noworodki, szukali niemal zapewnienia, że wszystko dobrze się skończy, wiecie. 'Co zrobili twoi rodzice? Jak sobie z tym poradzili?'”
Jeden z listów, które otrzymał Abbott, pochodził od 8-letniej dziewczynki z Windsor w Ontario.
Napisała: „Drogi Jimie, nazywam się Tracey Holgate. Mam 8 lat. Też mam jedną rękę. Dziadek dał mi dziś Twoje zdjęcie. Widziałam Cię w telewizji. Nie znam nikogo z jedną ręką. Co czujesz z powodu jednej ręki? Czasami jestem smutna, a czasami czuję się z tym dobrze. Zazwyczaj jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że zobaczę Cię grającego w Detroit i może Cię poznam. Czy mógłbyś mi wysłać swoje zdjęcie w mundurze? Czy mógłbyś odpisać? Oto moje zdjęcie. Całuję, Tracey”.
List Holgate'a jest jednym z tych, które zachowały się w teczce – i teraz Abbott czyta go ponownie, przy kuchennym stole, pół życia po otrzymaniu. Czas nie osłabił mocy tego listu, a Abbott ociera łzy.
Dziś Holgate ma 44 lata i posługuje się nazwiskiem po mężu Dupuis. Jest mężatką i ma czwórkę dzieci. Jest nauczycielką. Kiedy myśli o roli Jima Abbotta w swoim życiu, chodzi o coś więcej niż list, który jej odpisał. Albo o zdjęcie z autografem, które jej wysłał. To właśnie Abbott, wiele lat temu, umożliwił Tracey marzenia.
„Była tam niesamowita więź” – mówi – „możliwość nawiązania kontaktu z kimś tak odległym, robiącym coś zupełnie innego niż ja, gdy byłam ośmiolatką, ale on naprawdę pozwolił mi poczuć tę więź, poczuć, że nie jestem sama, że są inni ludzie, którzy mają różnice, które przezwyciężyli i odnieśli sukces, i że wszyscy mamy swoje krzyże, wszyscy mamy swoje własne problemy i ważne jest, aby nadal skupiać się na darach, które mamy, na pięknie tego wszystkiego.
„Myślę, że czasami różnice, niepełnosprawność i wszystkie te rzeczy mogą okazać się darem, którego nigdy nie chcieliśmy, ponieważ pozwalają nam stać się ludźmi o empatycznym i pełnym zrozumienia sercu, i dostrzegać ból w ludziach wokół nas”.
Nawet teraz, lata po zakończeniu kariery, Abbott nadal inspiruje.
Wśród osób, na które miał wpływ, są zawodowi sportowcy, tacy jak Shaquem Griffin, który w 2018 roku został pierwszym zawodnikiem NFL z jedną ręką. Griffin, który ma obecnie 29 lat, przez trzy sezony grał na pozycji linebackera w drużynie Seattle Seahawks.
Dorastając na Florydzie, oglądał na YouTube ciągle filmiki przedstawiające Abbota w akcji.
„Jedyną osobą, którą naprawdę podziwiałem w tamtym czasie, był Jim Abbott” – mówi Griffin – „co jest szalone, bo nie znałem nikogo innego, na kim mógłbym się wzorować. Nie znałem nikogo, kto byłby choć trochę podobny do mnie. I to zabawne, bo kiedy byłem naprawdę mały, zadawałem sobie pytanie: »Dlaczego ja? Dlaczego to mnie spotkało?«. Siedziałem w swoim pokoju i myślałem o tym. I myślałem sobie: »Ciekawe, czy Jim Abbott miał takie same myśli«”.
Carson Pickett urodziła się 15 września 1993 roku – 11 dni po meczu bez oddanego hitu Abbotta. Z powodu braku większości lewej ręki poniżej łokcia, w 2022 roku została pierwszą zawodniczką z dysfunkcją kończyny, która wystąpiła w reprezentacji USA w piłce nożnej kobiet.
Ona również twierdzi, że Abbott sprawiał, że rzeczy, które dla innych wydawały się niemożliwe, wydawały się osiągalne.
„Wiedziałem, że chcę zostać profesjonalnym piłkarzem” – mówi Pickett, który obecnie gra w Orlando Pride, drużynie NWSL. „Możliwość oglądania go na najwyższym poziomie dała mi nadzieję i myślę, że to pomogło mi w mojej drodze. … Myślę, że „pionier” to najlepsze słowo w jego przypadku”.
Nick Newell, wieloletni zawodowy zawodnik MMA, ma 39 lat, czyli tyle, że widział Abbotta grającego dla Yankees. W rzeczywistości, będąc dzieckiem, Newell spotkał Abbotta dwukrotnie, najpierw na imprezie dla fanów w Jacob Javits Center na Manhattanie, a potem w dniu meczu na Yankee Stadium. Newell był jednym z tych dzieciaków z niepełnosprawnością kończyn – podobnie jak Griffin i Pickett, z powodu zespołu pasm owodniowych – które ubóstwiały Abbotta.
„I tak naprawdę nie rozumiałem powagi tego, co robił” – mówi teraz Newell – „ale zobaczyłem w telewizji kogoś, kto wyglądał jak ja. I byłem jedyną znaną mi osobą, która miała jedną rękę. I zobaczyłem tego gościa grającego w baseball i miło było zobaczyć kogoś, kto wyglądał jak ja, i zobaczyłem go na oczach całego świata.
„Był tam jak ja i po prostu żył swoim życiem. Myślę, że wiele zawdzięczam swojemu nastawieniu i sukcesowi Jimowi, który po prostu wychodził na boisko i dawał przykład: »Hej, dasz radę. Kto powiedział, że nie możesz być profesjonalnym sportowcem?«. On rzuca no-hittery przeciwko najlepszym baseballistom na świecie. Więc kiedy dorastałem, pytałem: »Czemu nie potrafię walczyć? Czemu nie potrafię walczyć? Czemu nie potrafię tego robić?«. Dopiero w internecie usłyszałem, że ludzie mówią mi, że nie potrafię tego robić. Ale wtedy już to robiłem”.
Gryf bajeczny.
Pickett.
Newell.
Tylko trójka spośród niezliczonej liczby dzieci, które zainspirowały się Jimem Abbottem.
Na pytanie, czy kiedykolwiek czuł, że bycie wzorem do naśladowania i bohaterem, wszystkie te listy i spotkania twarzą w twarz to dla niego za dużo, Abbott odpowiedział, że nie – ale nie zawsze było łatwo.
„Miałem niesamowitych ludzi, którzy pomogli mi wysłać listy” – mówi. „Szczerze mówiąc, czasami dostawałem za te interakcje o wiele więcej uznania, niż na to zasługiwałem. I tak było w każdym zespole, szczególnie z moim przyjacielem Timem Meadem. Była w tym dobra równowaga. Naprawdę. Był w tym ciężar. Nie da się zaprzeczyć. Były chwile, kiedy nie chciałem [chodzić na spotkania]. Nie chciałem wychodzić. Nie chciałem oddzielać się od kolegów z drużyny. Nie chciałem wstawać od gry w karty. Nie chciałem odkładać książki. Podobało mi się to, gdzie byłem. Byłem w swoim otoczeniu. Byłem tam, gdzie zawsze chciałem być. W szatni wielkiej ligi, otoczony kolegami z wielkiej ligi. Na stadionie wielkiej ligi. I powoli zdawałem sobie sprawę, że te przypomnienia o byciu innym nigdy nie znikną”.
Ale to właśnie odmienność uczyniła z Abbotta kogoś więcej niż tylko gwiazdę baseballu. Dla wielu ludzi był czymś więcej niż wzorem do naśladowania, czymś więcej niż idolem. Był uosobieniem nadziei i przynależności.
„Myślę, że więcej ludzi musi zrozumieć i uświadomić sobie dar bycia innym” – mówi Dupuis. „Myślę, że po prostu nie powinniśmy nikogo ograniczać i pozwolić, by wrodzone światło każdego z nas zajaśniało, i z jakichkolwiek powodów zostaliśmy tu stworzeni, [pozwolić] temu światłu zabłysnąć w sposób, który dotknie wszystkich innych. Bo myślę, że właśnie to zrobił Jim. Pozwolił, by jego światło przeniknęło, a ono z kolei rozświetliło wszystkie te małe światełka dzieci na całym świecie, więc mamy ten wybuch jasności, który jest niekontrolowany, to jest piękne”.
espn