Ten „chłodniejszy kuzyn bronzera” to podstawowy kosmetyk, o którym nie wiedziałam, że go potrzebuję, aż do teraz

Najlepsze brązowe róże, sprawdzone i przetestowane
1. Merit Flush Balm — Terracotta, 26 £ 2. Rare Beauty Soft Pinch Liquid Blush — Virtue, 24 £ 3. bareMinerals GEN NUDE Glow Blusher — But First, Coffee, 27 £ 4. Rhode Pocket Blush — Toasted Teddy, 24 £ 5. Charlotte Tilbury Cheek to Chic — The Climax, 35 £ 6. MAC Glow Play Cushiony Blush — Pinch Of Marrakesh, 28 £ 7. TOWER 28 BeachPlease Lip + Cheek Cream Blush — Power Hour, 20 £ 8. MAC Powder Blush — Film Noir, 28 £
1. Merit Flush Balm — TerracottaOpis odcienia: Prawdziwy terakotowy brąz z ciepłym odcieniem
Formuła: Krem-balsam w sztyfcie
Wykończenie: Przezroczyste, z połyskiem przypominającym skórę
To jeden z najbardziej praktycznych brązowych różów, jakie miałam okazję testować – po części dlatego, że formuła jest na tyle transparentna, że nigdy nie jest zbyt ciężka, a jednocześnie można ją budować. Merit idealnie oddał efekt „makijażu bez makijażu”. Ten odcień jest ciepły, ale nie pomarańczowy, a konsystencja po prostu się wtapia, co jest idealne, jeśli lubisz nakładać róż palcami. Możesz go również nałożyć na usta i powieki – co jest świetne, jeśli nosisz małą torebkę lub po prostu szukasz lekkiego efektu liftingu. Kiedy nałożyłam go naprawdę dużo, nadal dawał mi jedynie miękką, naturalnie wyglądającą cerę. Osobiście to uwielbiam – jest łatwy, bezproblemowy i pasuje do mojej codziennej rutyny makijażowej. Ale jeśli chcesz, aby Twój róż był natychmiast widoczny lub wyglądał bardziej rzeźbiarsko, ten może wydawać się zbyt subtelny. Z drugiej strony, jeśli ogólnie obawiasz się brązowych różów, to może być idealny punkt wyjścia.
Wskazówka eksperta: Aby uzyskać efekt drugiej skóry, nałóż go palcami i delikatnie wklep w nawilżoną skórę. Najlepiej wtapia się w skórę, gdy jest stosowany na bazę nawilżającą, taką jak podkład z filtrem SPF lub serum.
Opis odcienia : Ciepły beż z delikatnymi brzoskwiniowymi tonami
Formuła : Płyn z aplikatorem w kształcie łapki
Wykończenie : lśniący satynowy
Byłam szczerze zaskoczona, jak naturalnie ten kolor wyglądał na skórze, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jest to płynna formuła — takie odcienie mogą łatwo wyglądać zbyt intensywnie lub plamiście, jeśli nie będziesz ostrożna. W tym przypadku wystarczy odrobina — serio, ilość wielkości główki od szpilki (przekonałam się o tym na własnej skórze) — i daje to gładką warstwę koloru, która niemal stapia się z bazą. Odcień w rzeczywistości jest bardziej brzoskwiniowy niż wygląda w internecie, co na początku mnie zbiło z tropu, ale brązowy podton utrwala go w sposób, który sprawia, że całość wydaje się bardziej tonalna niż słodka. Ze względu na brzoskwiniowe ciepło, odkryłam, że sprawdza się szczególnie dobrze, gdy robię makijaż oczu w odcieniach brązu lub miedzi — łączy całość, nie sprawiając wrażenia zbyt pasujących do siebie. Jest to również pochlebny odcień, jeśli masz zielone lub piwne oczy, ponieważ ciepło pomaga je uwydatnić. Sięgam po niego, gdy robię prawdziwy makijaż twarzy — korektor, bronzer, delikatny makijaż oczu. Dodaje głębi, nie przytłaczając reszty makijażu. Używałam go również pod różem w pudrze, niczym bazę pod róż do policzków, i tworzy wiarygodny, ciepły odcień, który subtelnie prześwituje. Nie używałabym go tak często na ultra-gołej skórze, ale z pewnością stanie się niezawodną częścią mojej bardziej „wykończonej” rutyny na wyjścia.
Wskazówka eksperta: Nanieś niewielką ilość produktu na grzbiet dłoni i nakładaj pędzlem do stemplowania lub wilgotną gąbką — ta formuła jest bardzo napigmentowana.
Opis odcienia: chłodny odcień mokki
Formuła: Puder prasowany
Wykończenie: Świecące, ale nie błyszczące
To naprawdę przypomina mi latte z mlekiem owsianym w formie różu — ma ten lekko chłodny, mleczny odcień, który w jakiś sposób wciąż ociepla twarz, nie będąc zbyt żółtym lub szarym. Najbardziej podoba mi się subtelny połysk. Łapie światło na tyle, aby skóra nie wyglądała na płaską, ale nigdy nie wpada w obszar mieniącego się blasku. Daje blask, który wygląda raczej na zdrowy niż rozświetlony. Na mojej oliwkowej skórze chłodniejsza baza sprawdza się szczególnie dobrze — trochę rzeźbi, jednocześnie nadal wyglądając jak róż, a nie kontur, co jest trudne do uzyskania. Delikatny, szarobrązowy odcień pięknie sprawdza się również w przypadku jaśniejszych kolorów oczu — pomyśl o orzechowym, zielonym lub niebieskim — ponieważ nie kłóci się z nimi, a delikatnie wzmacnia kontrast. Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z brązowym różem i obawiasz się, że będzie zbyt ciepły lub mętny, powiedziałabym, że jest to bezpieczny, nadający się do noszenia punkt wejścia, gdy jest używany lekką ręką. To jest ten, który zakładam, kiedy chcę wyglądać bardziej elegancko, ale nie chcę robić wielkiego wrażenia.
Wskazówka eksperta: Nakładaj cień na policzki miękkim, skośnym pędzlem, aby wykorzystać delikatny połysk — pięknie odbija światło, nie powodując mienienia się.
Opis odcienia: Miękka mleczna czekolada z czerwonymi tonami
Formuła: Krem kompaktowy
Wykończenie: Aksamitny mat
To zdecydowanie jeden z bardziej rudawo-brązowych różów w tej kolekcji – i mówię to w najlepszym możliwym tego słowa znaczeniu. Kiedy pierwszy raz otworzyłam puderniczkę, przyznaję, że miałam pewne obawy. Wydawał się wręcz za ciemny na dzień, zwłaszcza jak na coś o matowym wykończeniu. Ale po nałożeniu, dał ten delikatny, rozproszony odcień, który wydawał się bardzo zamierzony. Jak kości policzkowe, ale wyrafinowany. To róż w stylu „ledwie widoczny, ale wciąż mający coś w sobie”, który z czasem bardzo doceniłam. Jeśli uwielbiasz matową bazę lub masz tendencję do używania pudru, ten róż naprawdę ładnie się nakłada, nie roluje ani nie przesuwa. Miałam go na sobie w ciepły dzień w Londynie i byłam mile zaskoczona, widząc, że po kilku godzinach nadal jest nienaruszony. Jak na coś tak subtelnego, jest naprawdę trwały.
Wskazówka eksperta: Rozgrzej produkt palcami, a następnie wklep go w policzki i rozetrzyj na zewnątrz, aby uzyskać rozmyty, miękki efekt.
Opis odcienia: Głęboki, jasnobrązowy z delikatnym różem w środku
Formuła: Puder prasowany o podwójnym odcieniu
Wykończenie: Promienny
Nie spodziewałam się, że pokocham ten róż aż tak bardzo. W opakowaniu wygląda dość ciemno, ale na skórze ma miękkość i wielowymiarowość, co bardzo mi pasuje. Dwukolorowy kompakt sprawia, że wydaje się nieco bardziej wielowarstwowy niż płaski brązowy róż – zewnętrzny odcień nadaje strukturę, a różowy środek dodaje delikatnego rumieńca – warto jednak zauważyć, że ten miał najlżejsze krycie ze wszystkich testowanych przeze mnie różów. Nie miałam na sobie podkładu – tylko odrobinę korektora – i zauważyłam, że kolor miał problem z przebijaniem się. Podejrzewam, że różowy środek bardziej rozprasza brązowe tony, niż się spodziewałam, więc ogólny efekt jest mniej brązowy, bardziej neutralno-różany. To może być świetne dla kogoś, kto chce zanurzyć się w tym trendzie bez przesady. Ciepło tego różu pięknie sprawdzi się z niebieskimi lub szarymi oczami – pomaga podnieść ton, ale nie przytłacza. Mimo to uważam, że ten róż najlepiej sprawdza się na bardziej zbudowanej bazie, gdzie ma się do czego przyczepić. Podoba mi się delikatne wykończenie, jakie daje, ale jeśli chcesz uzyskać mocniejszy efekt, proponuję nałożyć go na krem lub sięgnąć po ciemniejszy puder.
Wskazówka eksperta: Nałóż puchaty pędzel na oba odcienie, a następnie nałóż na wypukłe punkty policzków okrężnymi ruchami, aby uzyskać efekt uniesienia.
Opis odcienia: Bursztyn korzenny
Formuła: Hybryda kremu i pudru o sprężystej konsystencji
Wykończenie: Rosa
Myślę, że będę sięgać po ten odcień przez cały rok. Ma błyszczące wykończenie – nie błyszczące ani mokre, ale takie zdrowe, jakbym właśnie skończyła pielęgnację. Konsystencja jest tak sprężysta i miękka, że niemal wklepuję go w skórę, jakbym nakładała kosmetyk, a kolor po prostu pięknie się w nią wtapia. Na skórze nadaje ciepły, niemal bursztynowy odcień, który plasuje się gdzieś pomiędzy różem a bronzerem. Nie wpada w pomarańcz, co jest dla mnie ważne, zwłaszcza biorąc pod uwagę naturalny rumieniec mojej skóry – w zupełności wystarcza, by dodać ciepła, nie przesadzając z rumieńcem. Lubię używać pędzla, gdy chcę, by efekt był bardziej rozproszony, ale nakładanie palcami daje naprawdę naturalny, niemal muśnięty słońcem efekt. To jeden z tych odcieni, które łączą w sobie cały look, nie wymagając przy tym uwagi.
Wskazówka eksperta: Dodaj odrobinę na grzbiet nosa, aby uzyskać efekt opalenizny, który ostatnio jest bardzo modny.
Opis odcienia: Ciepły terakotowo-brązowy z nutą słońca
Formuła: Krem wielofunkcyjny (do ust i policzków)
Wykończenie: Rosa, naturalne wykończenie skóry
Ten kosmetyk od dawna wisiał na mojej liście życzeń – głównie dlatego, że każda obserwowana przeze mnie wizażystka z Los Angeles go uwielbia – i teraz rozumiem, o co w nim chodzi. Daje efekt „słońce właśnie musnęło twarz”, który sprawia, że skóra wygląda naprawdę zdrowo. Obawiałam się, że będzie zbyt czerwony lub pomarańczowy, ale Power Hour idealnie łączy w sobie ciepły i ziemisty odcień. Formuła jest kremowa, odżywcza, niczym balsam, a jednocześnie dobrze się układa i nie spływa. Używałam go w dniu, w którym miałam minimalistyczny makijaż – tylko korektor, tusz do rzęs i odrobina żelu do brwi – i ktoś zapytał mnie, czy byłam na wakacjach. Świetnie wygląda też nałożony na usta, tworząc rozmyte, plażowe wykończenie. Jeśli szukasz czegoś, co doda Ci blasku i miękkości rodem z Zachodniego Wybrzeża, to jest to.
Wskazówka eksperta: Nałóż odrobinę na usta i nałóż bezbarwny błyszczyk, aby uzyskać stonowany wygląd ust.
Opis odcienia: Głęboki brąz espresso
Formuła: Tradycyjny proszek
Wykończenie: matowe
To zdecydowanie najbardziej dramatyczny z całej gamy — i to właśnie w nim uwielbiam. To prawdziwy brąz espresso, taki odcień, który nadaje strukturę i dramaturgię zaledwie kilkoma pociągnięciami pędzla. Mimo to jest niesamowicie napigmentowany, więc trzeba nakładać go delikatnie, inaczej ryzykuje się szybkie przejście do konturowania. Zazwyczaj zostawiam go na wieczór lub gdy mam na ustach czerwoną szminkę i chcę, żeby wszystko inne wyglądało stonowanie. Jest coś naprawdę eleganckiego w tym, jak leży na skórze — nie krzyczy o uwagę, ale daje efekt „wiem, co robię z makijażem”. Nie nazwałabym go przyjaznym dla początkujących, ale jeśli masz pewność w posługiwaniu się pędzlem, ten odcień doda Twojemu makijażowi prawdziwej elegancji. Doskonale sprawdza się również jako cień do powiek — wystarczy szybko przesunąć go w załamaniu powieki i gotowe.
Wskazówka eksperta: Użyj pędzla do makijażu, aby dodać odrobinę cienia pod oczami i uzyskać spektakularny, smoky eyes w stylu lat 90.
Kup więcej brązowych różów, które uwielbiamy:
whowhatwear