Mała wioska, która jest stale uznawana za najpiękniejszą w Wielkiej Brytanii, a turyści doprowadzają tu miejscowych do szaleństwa

Mieszkańcy pięknej wioski , która wcześniej została uznana za najładniejszą w kraju, twierdzą, że nieświadomi niczego turyści – niektórzy z tak odległych miejsc jak Indie, Japonia i Argentyna – robią im zdjęcia przez okna i pukają do drzwi, a potem wyrażają zdziwienie, gdy otwierają. Mieszkańcy dodają, że turyści, którzy odwiedzają Castle Combe w Cotswolds – gdzie kręcono takie filmy jak „Czas wojny”, „Gwiezdny pył” i oryginalny „Doktor Dolittle” z 1967 roku – nie wiedzą, gdzie postawić granicę. Liczy ona zaledwie około 400 mieszkańców, ale podobno co roku do wioski jak z pudełka czekoladek przybywa około 150 000 turystów.
Hilary Baker, 69 lat, była policjantka i właścicielka pensjonatu, zaapelowała do gości: „Bądźcie dla nas choć trochę rozważni”. Dodała, że drony latały nawet nad wsią, „filmując dzieci”, ale zaznaczyła, że ostatnio problem ten zmalał. Pani Baker powiedziała: „To właśnie sprawiło, że wszyscy mówili: »To już nie do przyjęcia«. Ponieważ nasze dzieci są bezcenne, nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie kamery. Nie rzucam oszczerstw, ale po prostu już nie wiadomo. To jest w eterze, zanim zdążycie mrugnąć okiem”. Hilary, która mieszka w Castle Combe od 35 lat, dodała: „Gdyby tylko zatrzymali się i pomyśleli: »Jak bym się czuł, siedząc w ogrodzie i zajmując się swoimi sprawami, z dronem latającym 6 metrów nad moją głową?«”.
„Mogło być ich czterech albo pięciu. Nie sądzę, żeby sobie z tym poradzili”.
Hilary przypomniała sobie również niedawne zdarzenie, gdy pewien gość zaglądał do jej domu.
„Spacerowałem z psem i rozmawiałem z jedną z sąsiadek, gdy zobaczyłem jakąś panią przeglądającą moją skrzynkę na listy.
„Powiedziałem: »Szukasz kogoś? Mogę ci pomóc?«. Odpowiedzieli: »Tylko szukam«.
Odpowiedziałem: „Ludzie tu mieszkają”. Powiedzieli: „O, naprawdę?”.
Ludzie pytali też, czy mogą wejść do jej domu. „Nie” – odpowiedziała pani Baker. „Chyba że chcesz usiąść na kanapie z naszym psem”.
Kiedy dziennikarze „Expressu” odwiedzili wioskę na południu malowniczych Cotswolds, większość mieszkańców nie chciała ujawniać swoich nazwisk ani robić sobie zdjęć, ponieważ chcieli chronić swoją prywatność. Jeden z nich, którego rodzina mieszka w wiosce od 1979 roku i pragnie zachować anonimowość, powiedział: „Czasami nie można wejść na chodniki dla turystów. Wielu z nich nie zna granic i najwyraźniej nie akceptuje faktu, że to nie muzeum. Najwyraźniej uważają, że mają prawo patrzeć przez nasze okna”.
Są też hałaśliwi, dodał mężczyzna, który przyznał jedynie, że ma ponad 60 lat. Skarżył się na „wrzeszczące” dzieci i dodał: „Wiele osób przeprowadziło się tu w czasach, gdy nie było tak wielu turystów. Zawsze było to popularne miejsce, ale teraz to inny rodzaj [turystów]”.
„Wydaje się, że nie regulują swojego zachowania”. Lokalny mieszkaniec opisał również efekt TikToka , który spowodował wzrost liczby turystów, ponieważ ludzie chętnie publikują swoje zdjęcia w tym pięknym miejscu. Mężczyzna zasugerował, że chodzi o to, by ludzie mówili: „Spójrzcie na mnie i moje wspaniałe życie”.
„Pukają do naszych drzwi i pociągają za dzwonek” – dodał. „Podchodzisz do drzwi, a oni mówią: »Przepraszam, przepraszam«. Co się spodziewałeś?”
Inna mieszkanka stwierdziła, że odwiedzający okazują „czystą ciekawość”, co „może być trochę irytujące”. „To trochę tak, jakby nie szanowano czyjejś prywatności” – dodała.
62-letni były dyrektor globalnej firmy informatycznej zamieszkał w Castle Combe po emigracji z Australii około sześć lat temu.
Powiedział: „Sytuacja pogorszyła się wykładniczo. Media społecznościowe zyskały popularność”.
„Tradycyjnie, lata temu, w okresach świątecznych występowały wzloty i upadki” – dodał emeryt. „Teraz jest od 7:00 do 21:00”.
Zauważył również, że liczba autobusów wycieczkowych wzrosła w ciągu ostatnich kilku lat. „Wysiada z nich całkiem sporo osób i tak to się ciągnie przez cały dzień” – powiedział.
Mieszkaniec zauważył, że innym problemem jest to, że młodzi ludzie przyczepiają swoje telefony do okien za pomocą „przyssawek”, żeby zrobić sobie zdjęcie.
„Uważają, że to część planu Disneylandu” – powiedział Australijczyk.
Jean Boucher, 86-letnia emerytowana nauczycielka, twierdzi, że nie ma większych problemów z gośćmi, ponieważ jej dom znajduje się wyżej niż główna ulica.
Dodała jednak: „Cały świat jest pełen turystów, którzy są utrapieniem.
„Myślę, że teraz więcej ludzi podróżuje i mają obsesję na punkcie fotografowania wszystkiego”.
„Ludzi to w ogóle nie obchodzi, to jest główna przyczyna. Ludzie ciężko pracowali, żeby móc sobie na nie pozwolić [na te domy].
Podwójna żółta linia. Zapomnij o niej, nic nie znaczy.
„Kiedy tu przyjechaliśmy, było naprawdę cicho, bo mieliśmy COVID-19 . Ale nawet wcześniej było o wiele ciszej. Nadal jest coraz więcej ludzi – to przez media społecznościowe.
„Nawet spacerując, widzisz przede wszystkim ludzi robiących zdjęcia, i to jest zrozumiałe. To ładna wioska.
„Ale trzeba się zastanowić, czy doceniają te niuanse”.
Szacuje się, że 60% nieruchomości w tym rejonie to drugie domy, wliczając w to nieruchomości wynajmowane w ramach serwisu Airbnb.
Fred Winup jest przewodniczącym rady parafialnej od ponad 20 lat. W wywiadzie dla „Expressu” powiedział, że pomimo piękna wioski, tak naprawdę nie ma w niej zbyt wiele do zobaczenia.
Dodał, że najlepszą porą na wizytę jest mroźna zima, gdy na miejscu jest mniej ludzi.
Osoby starsze powinny także zachować ostrożność na strome wzniesienie od strony parkingu.
To „cudowne miejsce do życia” – dodał. „Kiedy się nad tym zastanowić, to wieś z XV lub XVI wieku.
„To [budynki] wszystkie wpisane na listę zabytków. Nie można ich przerabiać. Nikt nie zacznie tu budować supermarketów ani niczego podobnego.
„To spokojne miejsce, w którym można przyjechać i zwiedzić okolicę. Można tu spędzić może godzinę i to wszystko”.
Jednak dla turystów, którzy desperacko pragną zrobić idealne zdjęcie, godzina nigdy nie będzie wystarczająca.
express.co.uk