Backstreet Boys dali historyczny koncert w The Town przed publicznością, która chciała słuchać wyłącznie hitów

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Portugal

Down Icon

Backstreet Boys dali historyczny koncert w The Town przed publicznością, która chciała słuchać wyłącznie hitów

Backstreet Boys dali historyczny koncert w The Town przed publicznością, która chciała słuchać wyłącznie hitów

Publiczność dołącza do śpiewania „No One else comes close” z Backstreet Boys

Publiczność dołącza do śpiewania „No One else comes close” z Backstreet Boys

Intensywna relacja Backstreet Boys z Brazylią nabrała najbardziej emocjonującego rozdziału w ten piątek (12) w The Town. Śpiewając dla wypełnionego po brzegi toru wyścigowego Interlagos, z oczekiwaną frekwencją sięgającą 75 000 osób, wystąpili przed największą publicznością w Brazylii.

W ciągu swojej 30-letniej kariery kwintet grał na stadionach, potem w halach sportowych, a potem znów na stadionach, a teraz po raz pierwszy był gwiazdą dużego festiwalu w Rio. Nie byłoby zaskoczeniem, gdyby znaleźli się w przyszłorocznym składzie Rock in Rio.

Grupa skupiła się na albumie „Millennium” (1999), który w 2024 roku obchodził 25-lecie, po czym wyruszyła w trasę koncertową. Oprócz klasycznego albumu, starali się przeplatać swoje największe hity utworami, które nie odniosły sukcesu (jak na standardy zespołu).

Publiczność, w której dominowały kobiety w wieku 30–40 lat, śpiewała razem z nimi takie hity, jak „Larger Than Life”, który otwierał koncert, oraz oczyszczający „I Want It That Way”. Słuchały też z zachwytem przemówień, zwłaszcza Nicka, który powiedział, że Brazylia jest ich domem i że zawsze będą pamiętać o miłości, jaką żywi do nich ten kraj.

1 z 2 Backstreet Boys występują w The Town 2025 — Zdjęcie: Fábio Tito/g1

Backstreet Boys występują w The Town 2025 — Zdjęcie: Fábio Tito/g1

Ale stało się to, co oczywiste. Z dala od sceny, wypełnionej fanami śpiewającymi wszystko razem, publiczność rozproszyła się przy utworach wydanych po 2001 roku, takich jak „Syberia” (2005). Strony B słynnego albumu również zostały przyjęte z pewnym chłodem, jak „More than that” i „Don't want you back”.

Bez imponującej struktury i oprawy ich występów rezydencyjnych w Sphere, jednym z najnowocześniejszych obiektów na świecie, w Las Vegas, grupa musiała polegać wyłącznie na śpiewie i tańcu, aby podtrzymać występ.

Różnica w porównaniu ze oldschoolowym Backstreet Boys, uwiecznionym w tak wielu klasycznych teledyskach, polega na tym, że choreografia jest teraz bardziej oszczędna. Wyjątkiem jest outro w utworach „The Call” i „Everybody”.

Ogólnie rzecz biorąc, reputacja Briana Littrella jako dobrego wokalisty jest uzasadniona, nawet biorąc pod uwagę jego problemy zdrowotne. Mówi, że zmaga się z chrypką spowodowaną napięciem strun głosowych, chorobą zdiagnozowaną u niego w 2011 roku. W wieku 50 lat wyjaśnił, że jego powrót do zdrowia „trwa”. Kiedy przemawia do publiczności, trudności z posługiwaniem się głosem stają się oczywiste.

Jeśli się nad tym zastanowić, to show jest jak gigantyczne spotkanie z zespołem, nawiązując do akcji promocyjnych, w ramach których fani płacą za interakcję z zespołem. Nie ma tu zespołu grającego na żywo. Nie ma wielkich pirotechniki ani efektów specjalnych. Nie ma nowych aranżacji.

Ale jest przerwa na odbiór platynowej płyty upamiętniającej sprzedaż ich albumu „Millennium” i na pozowanie z przedstawicielami Sony Records. To wszystko się dzieje, a my jesteśmy tam na widowni, czekając, aż zdecydują się ponownie zaśpiewać. Ostatecznie, cała piątka jest tam po to, by zaoferować nostalgię, wieczór, w którym wszyscy będą mogli powspominać oglądanie teledysków Backstreet Boys na MTV.

Mimo pewnych ograniczeń, występ był wyrazem uznania młodzieżowej muzyki pop lat 90. i 2000. za istotny element popkultury i ukoronowaniem stylu, który przetrwał kpiny przeszłości. Co więcej, występ ten ustanowił niechciany kamień milowy dla fanów muzyki pop. Po raz pierwszy od prawie 25 lat boysband był gwiazdą dużego brazylijskiego festiwalu.

W latach 90. boysbandy były wyśmiewane, biorąc pod uwagę rozkwit nu-metalu i rap-rocka, reprezentowanych przez takie zespoły jak Limp Bizkit, które przekształciły tę pogardę w „bunt”. Na festiwalach takich jak Woodstock 99 uprzedzenia dały o sobie znać, odzwierciedlając kulturę, która ceniła męską agresję i lekceważyła artystów z bardziej kobiecą publicznością. Ta sama reakcja powtórzyła się w przypadku sagi „Zmierzch”.

W Brazylii boysbandy napotykały opór przed wejściem do składów. W 1991 roku Rock in Rio gościł New Kids on the Block i spotkał się z krytyką. Na Festiwalu Letnim w Salvadorze w 2000 roku Westlife wystąpił w ciszy. W 2001 roku Rock in Rio miał swój najbardziej „popowy” dzień z NSYNC, ale żaden boysband nie powrócił już na to wydarzenie. Wygląda na to, że role się odwróciły.

2 z 2 — Zdjęcie: Art/g1

— Zdjęcie: Art/g1

WIDEO Miasto 2025: Dzień 3
Globo

Globo

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow