Nawet połowa pacjentów nie przestrzega zaleceń lekarza. Są propozycje rozwiązań

- Jak wynika z badań, problem braku stosowania się do zaleceń lekarza dotyczących przyjmowania leków oraz stylu życia może dotyczyć nawet 50 proc. pacjentów
- Zajmuje się nim działający w Senacie Parlamentarny Zespół ds. Adherencji, który już wkrótce ma przedstawić gotowe rozwiązania w kilku zakresach, m. in. edukacji zdrowotnej i kształcenia kadr medycznych, czy cyfryzacji
- W ocenie ekspertów kwestię adherencji musi także dostrzec Narodowy Fundusz Zdrowia, który powinien dodatkowo finansować te działania w ramach świadczeń opieki zdrowotnej
Ci sami pacjenci, którzy miesiącami czekają w długich kolejkach do lekarzy specjalistów, często nie wykupują leków i nie dawkują ich zgodnie z zaleceniami. Nie stosują się również do innych zaleceń, dotyczących np. diety, czy aktywności fizycznej, które są częścią procesu leczenia. Jak wynika z badań, problem jest olbrzymi, może bowiem dotyczyć nawet 50 proc. chorych. Zajmuje się nim powołany w Senacie Parlamentarny Zespół ds. Adherencji, którego zadaniem jest zdiagnozowanie przyczyn i opracowanie rozwiązań.
"Lekarze są przekonani, że ich pacjenci biorą sobie wszystko do serca"- We wrześniu podgrupy naszego zespołu, ds. edukacji zdrowotnej i kształcenia, dostępności do dokumentacji medycznej oraz farmaceutów, będą się spotykały z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia i prawnikami, aby wspólnie ustalić konkretne rozwiązania dotyczące adherencji – zapowiedziała na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Adherencji jego przewodnicząca, senator Beata Małecka-Libera.
Prof. Przymysław Kardas z Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi przypomniał o swojej propozycji dotyczącej zmian w tym obszarze.
- Choroby przewlekłe, bo o nie głównie chodzi w przypadku przestrzegania zaleceń terapeutycznych, wymagają systematycznego leczenia. Tej wiedzy brakuje w społeczeństwie. To naturalne, ponieważ osoby wchodzące w wiek średni, czy starszy, przenoszą na swoją nową rzeczywistość zdrowotną wcześniejsze doświadczenia wynikające z leczenia chorób ostrych. Takich jak infekcje, gdzie celem jest wyleczenie, a nie dożywotnie przyjmowanie leków – mówił prof. Kardas.
- Dodatkowym utrudnieniem może być fakt, iż są to często choroby bezobjawowe. Przykładem może być nadciśnienie tętnicze. Dlatego potrzebne są szerokie programy edukacyjne kierowane do osób w wieku średnim i starszym, którym warto uzmysłowić korzyści wynikające z systematycznego leczenia. Moja propozycja to kampania zaplanowana na pięć lat, z wydaniem wiosennym i jesiennym w każdym roku – dodał.
Jak wskazywał, drugi kierunek działania dotyczy profesjonalistów medycznych, przy czym w pierwszej kolejności należy się skupić na tych, którzy już funkcjonują na rynku, tj. lekarzach, pielęgniarkach środowiskowo-rodzinnych oraz farmaceutach. Celowe jest również szkolenie tych, którzy dopiero wejdą na rynek.
Prof. Kardas przytoczył jednocześnie wyniki badań przeprowadzonych przez UM w Łodzi. Wynika z nich, że lekarze są przekonani, iż pacjenci, których leczą, biorą sobie ich zalecenia do serca. Są oczywiście tacy, którzy zaleceń nie przestrzegają, ale są to pacjenci innych lekarzy.
Zmiany w kształceniu medyków- Takie przekonanie niewiele ma wspólnego z rzeczywistością, bo zaleceń lekarza nie przestrzega blisko połowa chorych. Dlatego wiedza na ten temat – od teorii po konkretne rozwiązania praktyczne - jest kadrom medycznym bardzo potrzebna. Lekarz powinien umieć nie tylko rozpoznać pacjenta, który nie przestrzega jego zaleceń, ale także mieć dla niego konkretne propozycje – przekonywał prof. Kardas.
Przewodnicząca Ogólnopolskiej Sekcji Prawa Farmaceutycznego Polskiego Towarzystwa Farmaceutycznego prof. Agnieszka Zimmermann zwracała uwagę na aspekty związane z kształceniem.
- Ważne, aby program nauczania studentów był spójny dla wszystkich medyków. Obecnie standardy kształcenia lekarzy i farmaceutów są oderwane od siebie, ale jeśli przedstawiciele zawodów medycznych mają być kształceni w jednolity sposób, trzeba ustalić identyczne efekty uczenia się. W naszych propozycjach wskazujemy przykłady takich efektów, które powinny być takie same w kształceniu na różnych kierunkach. To pozwoli na wdrażanie kształcenia interprofesjonalnego i pomoże zbudować zupełnie nową jakość w nauczaniu farmakologii – argumentowała ekspertka.
"Kwestię adherencji musi dostrzec NFZ"- W zakresie kształcenia podyplomowego potrzebne są z kolei moduły dotyczące umiejętności komunikowania się z pacjentami i ich rodzinami, ale także w ramach zespołu terapeutycznego. Ze względu na przeładowanie programów i przeciążenie studentów i nauczycieli akademickich wszystko to powinno się odbywać bez dodawania nowego przedmiotu i dodatkowych godzin, ale raczej w ramach modyfikacji tego, co robimy już dziś – dodała.
Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, członek Rady do spraw Zdrowia Psychicznego prof. Janusz Heitzman, podkreślał, że pacjenci muszą mieć świadomość, iż od ich postawy zależy powodzenie procesu leczenia. W jego ocenie kwestię adherencji musi także dostrzec Narodowy Fundusz Zdrowia, który powinien dodatkowo finansować te działania w ramach świadczeń opieki zdrowotnej.
Prof. Agnieszka Tycińska z Kliniki Kardiologii i Chorób Wewnętrznych z Oddziałem Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku apelowała natomiast o scalenie Elektronicznej Dokumentacji Medycznej z Internetową Kartą Pacjenta.
- Te dwa bardzo dobre narzędzia nie są obecnie w pełni wykorzystane. Można je dodatkowo zintegrować z urządzeniami, które pacjent posiada w domu, takimi jak np. glukometr, co pozwoliłoby na generowanie alertów. Potrzebny jest również cyfrowy plan leczenia, który będzie dostępny i dla pacjenta i dla lekarza. Plan mógłby też służyć monitorowaniu jakości opieki – wskazywała profesor.
rynekzdrowia