Dziś w Polsce na takich jak Robert Lewandowski się nie stawia. To systemowy błąd
Narzekamy, że w polskiej piłce brakuje zawodników kreatywnych, technicznych. Tymczasem nasze dzieci nie rodzą się gorsze. Talentów nie brakuje. Tyle, że zabijają je trenerzy z przerostem ego, których celem jest wygranie meczu czy ligi juniorów. Dlatego zamiast szybkich, technicznych graczy, stawiają na silnych fizycznie. Badania PZPN pokazują jasno, że to błąd. Warto odważniej stawiać na zawodników późno dojrzewających i tych z końca roku, bo to nie tylko da jakość ale też realne zyski finansowe.
Walery Łobanowski mawiał, że piłkarze rodzą się różnego wzrostu. To zdanie, którego nie doczytała większość trenerów w Polsce. Ile razy rodzic młodego piłkarza słyszał, że jego dziecko nie ma warunków fizycznych? Że jest za małe, żeby grać w piłkę? Ile razy frustrował się, widząc, że jego dziecko przegrywa rywalizację z chłopcem większym i silniejszym, bo trener musiał wygrać lokalne derby w meczu do lat 13? Rodzice mniejszych dzieci doskonale wiedzą, o czym piszę. Badania dowodzą jednak, że mocne stawianie na zawodników późno dojrzewających oraz piłkarzy z końca roku, opłaca się znacznie bardziej.
Polski Związek Piłki Nożnej wysłał właśnie kadrę tzw. "future" do lat 16 na mecz z rówieśnikami z Belgii. Marcin Dorna, dyrektor związku do spraw kadr narodowych, zauważa, że trzeba odważnie stawiać na chłopców tzw. późno dojrzewających, bo to do nich należy przyszłość.

— Chłopiec późno dojrzewający lub z końca roku każdego dnia ma w klubie wyzwanie. Można powiedzieć, że gra "pod wiatr". A więc musi grać szybciej, musi mieć wyzwanie mentalne, musi gonić motorycznie. Oni muszą cały czas przekraczać granice — mówi Marcin Dorna.
Oczywiście to nie są rzeczy nowe, bo historia zna sporo takich przypadków. Przecież takimi zawodnikami byli choćby Robert Lewandowski czy Erling Haaland. Takim zawodnikiem był także Johan Cruyff, który w wieku 16 lat nie potrafił dośrodkować z rzutu rożnego w pole karne.
Dziś widzimy tylko efekt, poza tym mówimy o zawodnikach wybitnych w skali świata. Kto wie co by były, gdyby Lewandowski nie miał takiej pasji i determinacji. Przecież został skreślony w Legii Warszawa, nie łapał się do kadr Mazowsza. O takich jak on zwykle mówiono, że po prostu się przebili. Natomiast dziś widzimy czarno na białym, że dawanie szansy zawodnikom późno dojrzewającym i z ostatniego kwartału po prostu się opłaca, również w aspekcie finansowym.
Oczywiście nie jest powiedziane, że ci duzi nie mają szans na karierę. Wręcz odwrotnie. Skoro wspomnieliśmy Lewandowskiego czy Haalanda, należy też powiedzieć o Romelu Lukaku (i dziesiątkach innych zawodników), który od najmłodszych lat był większy i silniejszy i to się nigdy nie zmieniło.
Poniżej pokazujemy wykres zrobiony na podstawie badań w bałkańskich akademiach. Mamy tu strukturę drużyny 14-latków, gdzie większość stanowią zawodnicy wcześniej dojrzewający i informację ilu zawodników procentowo doszło do piłki profesjonalnej. I tu już kolosalną przewagę mają zawodnicy późno dojrzewający.

Mówimy o dwóch zjawiskach, które są odrębne ale zbliżone. Pierwszy to zawodnicy późno dojrzewający. Krzysztof Paluszek, znany z tego, że prowadził akademie Śląska Wrocław i Zagłębia Lubin, swego czasu przeprowadzał z naukowcami badania wieku biologicznego. Zmierzono 100 zawodników w wieku 15 lat. Najstarsi biologicznie mieli 18 lat, najmłodsi 12. A więc teoretycznie mogło zdarzyć się, że w jednym meczu młody mężczyzna rywalizuje z sześć lat młodszym dzieckiem.
Cierpliwość to kluczDrugie zjawisko to efekt wieku relatywnego. Statystycznie w piłce jest najmniej dzieci z końca roku. Odpadają one już na samym początku, bo jako mniejsze i młodsze, często przegrywają rywalizację i się zniechęcają. Dlaczego? Bo zawodnik z grudnia 2013 będzie porównywany z zawodnikiem ze stycznia 2013, choć faktycznie jego rówieśnikiem będzie chłopiec ze stycznia 2014. Potem niestety widać to wyraźnie choćby w statystykach zawodników występujących w piłce profesjonalnej. Teoretycznie z pierwszego i czwartego kwartału w piłkę powinna grać zbliżona liczba zawodników, ale tak nie jest.
Procent polskich zawodników w Ekstraklasie z kwartałów:
Kwartał | Procent polskich zawodników w Ekstraklasie |
1 | 33,1 |
2 | 27,8 |
3 | 21,5 |
4 | 17,6 |
— Kluczem jest cierpliwość. Ważne jest, żeby tych zawodników utrzymać w procesie szkoleniowym — zaznacza dyrektor PZPN.
Pojawiają się pierwsze inicjatywy, które mają dać dzieciom informację na temat ich aktualnej formy. Przykładowo rok temu, w styczniu 2024 r., Mazowiecki Związek Piłki Nożnej zorganizował kadrę zawodników późno dojrzewających oraz z końca roku. Większość tych chłopców ze względów fizycznych, nie może liczyć na powołanie do kadry Mazowsza, ale na tle chłopców z młodszego rocznika wyglądali fenomenalnie, o czym mówi jeden z pomysłodawców projektu, Konrad Kociszewski, na co dzień trener czołowego mazowieckiego klubu w roczniku 2011, Torpedo Mokotów.
— Wyglądali świetnie, mimo że większość była dużo mniejsza od chłopców teoretycznie kalendarzowo młodszych, jednak biologicznie w wielu przypadkach starszych. Byli to chłopcy, których obserwowałem w wielu meczach w swoim roczniku, gdzie przez swoje parametry musieli naprawdę wchodzić na najwyższe obroty, by rywalizować w swoich klubach w swoim roczniku. Wielu jest w mniejszych ośrodkach i mają nad sobą parasol ochronny w postaci środowiska i świadomych trenerów. Są to świetne dzieciaki, na które trzeba poczekać i pozwalać im robić to, co potrafią najlepiej czyli grać w piłkę — mówi Kociszewski.
I tu mamy znowu słowo klucz: "cierpliwość". Zwykle tego brakuje, każdy chce zrobić wynik "tu i teraz", zostać powiatowym Guardiolą czy dzielnicowym Kloppem.
— Po moich obserwacjach na przykładzie rocznika 2011 mogę powiedzieć, że problem istnieje. Wystarczy zobaczyć protokoły meczowe zespołów, które mają możliwość selekcji, kadry wojewódzkie czy reprezentacje. Chłopców z ostatniego kwartału praktycznie tam nie ma, nawet tych, którzy nie są późno dojrzewający. Wielu utalentowanych zawodników między 13. a 15. rokiem życia kończy swoją przygodę z piłką, bo nie gra albo gra bardzo mało — mówi Kociszewski. I zaznacza, że "mały" nie zawsze oznacza "późno dojrzewający", bo często zawodnik mały może być umięśniony, silny.
— Skauci czy trenerzy prawie zawsze wybiorą tego większego i silniejszego, bo presja wyniku w dużych ośrodkach jest tak duża, że wygranie Centralnej Ligi Juniorów staje się celem ponad wyszkolenie zawodnika. Oczywiście trafiają się też mniejsi chłopcy, ale często w rywalizacji ci chłopcy giną, ich talenty są "przepalane". Tymczasem proporcje powinny być zachowane, w zespole muszą być chłopcy mniejsi i więksi, co jest na korzyść dla jednych i drugich. Trener musi sobie zrobić rachunek sumienia i zdecydować czy chce zdobyć młodzieżową ligę mistrzów, czy wyszkolić zawodnika, bo prędzej czy później te parametry się wyrównują — dodaje trener warszawskiego klubu Torpedo.
Dla ilustracji pokazujemy chłopców właśnie z klubu Torpedo, którzy w niedzielę byli na testach w FASE Szczecin. Wszyscy są z jednego rocznika, różnica wzrostu między najwyższym a najniższym wynosi dokładnie 30 cm.

Problem zauważa też Mariusz Paszkowski z organizacji Brain Training System, swego czasu dyrektor polskiego oddziału Coervera.
Jest coraz trudniej— Oczywiście problem jest i to szeroki. Praktycznie w każdym tygodniu mam rozmowy z zawodnikami, którzy nie mogą się przebić w klubie ze względu na to, że na chwilę obecną są słabsi fizycznie od swoich rówieśników. Na pytanie, gdzie będą na nich stawiać, coraz trudniej mi odpowiedzieć, bo jeszcze do niedawna było kilka topowych ośrodków w Polsce, które patrzyły głównie na potencjał piłkarski. Teraz już jest z tym różnie — mówi Paszkowski.
— Pomimo tego, że często u takich zawodników potencjał piłkarski jest zdecydowanie wyższy, to kluby na nich nie stawiają, bo patrzą na "tu i teraz" i na wynik najbliższego meczu. Wystarczy poobserwować naszą "sztandarową" ligę CLJ i zobaczyć, jacy zawodnicy grają, a jacy siedzą na ławce lub na trybunach. Xavi kiedyś powiedział jedną rzecz à propos wzrostu "przecież w piłkę gra się po ziemi". Tutaj na myśl od razu przychodzi mi całe podejście hiszpańskie, gdzie liczą przede wszystkim umiejętności — dodaje Paszkowski.

Co jest istotne, badania pokazują, że zawodnicy z końca roku z czasem osiągają wyższe kwoty transferowe. W tej chwil Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu bada zależności transferowe między kwotami transfer a kwartałem urodzenia i już widać, że zawodnicy urodzili się w czwartym kwartale, byli warci w szczytowym momencie o kilkanaście procent więcej niż ci z pierwszego kwartału.
— Ważne jest, że taki chłopiec, przechodząc proces szkolenia, gdzie ma dużo ciężej w rywalizacji niż jego większy kolega powinien być lepiej przygotowany do gry w piłce seniorskiej, niż taki, który wśród rówieśników bryluje warunkami fizycznymi i siłą. Musi więcej kombinować, szybciej podejmować decyzje i wykazywać się większym sprytem, by móc rywalizować. Możemy zobaczyć jak "gwiazdy" naszych CLJ odbijają się od 3-4 lig bo nagle zaciera się aspekt fizyczny, który sprawiał, że wyróżniali się wśród rówieśników, a niekoniecznie wśród zdrowych silnych mężczyzn. Biologii nie oszukamy, nie ma reguły czy potencjalna przyszła gwiazda piłki nożnej będzie wczesno czy późno dojrzewająca, ale z tymi małymi czarodziejami jest tak, że muszą dużo grać i nawet kosztem wyniku w mniejszym ośrodku czy niższej lidze. Minut na boisku w późniejszych latach nikt im już nie odda — mówi trener Kociszewski, jeden z pomysłodawców kadry dla późno dojrzewających na Mazowszu.
I tu znowu wraca temat "cierpliwości", której zbyt często w polskiej piłce brakuje. Bo mecze wygrywają chłopcy duzi, silni.
— Musimy mieć na uwadze, że w procesie szkolenia powinniśmy patrzeć długofalowo. Prowadziłem kiedyś indywidualnie topowego zawodnika w Polsce z rocznika 2004. Praktycznie każda akademia w Polsce chciała go mieć w swoich szeregach, każdy był zachwycony jego umiejętnościami. Tyle, że przychodziła liga i chłopak nie grał bo był zdecydowanie niższy i słabszy fizycznie od rówieśników (wg wieku biologicznego był trzy lata młodszy). Nikt nie patrzył, że on kiedyś nabierze wzrostu i jego fizyka się znacznie poprawi. Teraz ma 20 lat, ma powyżej 180 cm wzrostu, jest silnym zawodnikiem. Tylko najlepsze lata na rozwój przesiedział na ławce, bo trenerzy patrzyli krótkofalowo — opowiada Paszkowski.
Wracając do aspektu finansowego, wg badań szwajcarskiej federacji, zawodnicy urodzeni w drugim półroczu, niedługo po ukończeniu 19 roku życia osiągają wartości transferowe na poziomie tych z pierwszego półrocza, a potem znacznie wyższe. To wszystko każe przypuszczać, że chodzi granie z większym, silniejszym, ciągłe wyzwanie.

— Niestety spora część tych zawodników odpada, czy to przez kluby, czy też z tego powodu, że finalnie brakuje im w końcu motywacji, by "walczyć z systemem". No bo jak wytłumaczyć młodemu zawodnikowi, który jest lepszy od swoich rówieśników, że nie gra tylko dlatego, że biologicznie jest młodszy — mówi Paszkowski.
PZPN ma plan, by na programy związkowe z serii Akademia Młodych Orłów, znacznie częściej niż dotychczas, byli zapraszani chłopcy z mniejszych klubów, często z końca roku, późno dojrzewający. Przykład dali tu choćby Belgowie. W meczu o 3. miejsce mistrzostw świata 2018 r. aż siedmiu z 11 zawodników spełniało te kryteria.
Oczywiście temat zawodników późno dojrzewających, choć jest pozytywny, może być też wykorzystany w niecnych celach. Zdarzają się przykłady świetnych chłopców grających z młodszymi. Tacy zawodnicy "robią wyniki", dzięki czemu trener może cieszyć się sławą lokalnego Mourinho. Tyle, że wtedy dziecko nie ma wyzwania, nie musi przekraczać granic, zasada nie jest wprowadzona w życie. Przepisy pozwalające grać zawodnikom późno dojrzewającym w młodszym roczniku zostały wprowadzone dla tych, którzy nie są w stanie poradzić sobie w swojej kategorii wiekowej, przez co dostają mniej minut na boisku. Nie każdy to rozumie, ale wszystkich problemów nie da się wyeliminować. Tu kluczem jest świadomość trenerów.
Na pewno te badania i próby podejmowane przez Polski Związek Piłki Nożnej nie zmienią świata polskiego futbolu z dnia na dzień, ale mogą dać sygnał trenerom i przede wszystkim dyrektorom sportowym klubów, że cierpliwość i stawianie na piłkarzy późno dojrzewających oraz tych z końca roku, to polityka mocno opłacalna zarówno sportowo, jak i finansowo.
przegladsportowy