Iga Świątek pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. Nie pozwoliła rywalce marzyć
Finał był meczem tenisistek o różnych atutach i teoretycznie te należące do Anisimowej – wcześnie atakuje return, uderza mocno, piłka leci bardziej płasko – bardziej pasują do trawy. Świątek potrzebuje więcej czasu, aby ułożyć rakietę do ekstremalnego topspinowego forehandu, czyli swojej najgroźniejszej broni. To wszystko w sobotę nie miało jednak znaczenia.
Anisimowa w pierwszym secie zdobyła dziewięć punktów, Świątek brutalnie zabijała jej marzenia. Istniało zagrożenie, że mecz potrwa krócej, niż przedmeczowy lunch gości loży królewskiej. Amerykanka w drugim secie zaczęła grać lepiej, ale wciąż nie umiała złapać kontaktu z Polką. Nie miała pomysłu, jak nawiązać walkę. Świątek kontrolowała sytuację, nie musiała szukać planu B. Anisimowa ostatniego gema grała ze łzami w oczach.
Wimbledon. Dlaczego Amanda Anisimowa uciekła z tenisa w sztukę?Wcześniej w drodze do finału pokonała długą drogę. Córka Konstantina i Olgi, czyli pracowników sektora bankowego, którzy w 1998 roku wyjechali z Moskwy do Stanów Zjednoczonych, szybko zyskała etykietkę cudownego dziecka amerykańskiego tenisa. Już jako nastolatka grała w półfinale Roland Garros (2019), ale wkrótce – gdy na zawał zmarł jej ojciec i jednocześnie trener – ze świata młodej tenisistki zostały zgliszcza.
Pauzowała krótko, żałobę najpierw próbowała leczyć na korcie. Zdarzały się jej wzloty na miarę ćwierćfinału Wimbledonu (2022), ale wkrótce stała się na korcie cieniem samej siebie. Tenis to było za dużo, czuła się wypalona. Wreszcie ogłosiła, że bierze sobie od sportu bezterminowy urlop, żeby zadbać o zdrowie psychiczne.
\n
\n Superman t\u0119czowy czy z czapk\u0105 MAGA?\n <\>\n <\>\n \n
Księżna Kate i legenda kobiecego tenisa, Billie Jean King oglądają spotkanie Igi Świątek z Amandą Anisimovą 👀#Wimbledon pic.twitter.com/Ag8JR0nKBF
— Polsat Sport (@polsatsport) July 12, 2025>Chciała pobyć normalną osobą, zaczęła wsłuchiwać się w siebie. Poszła do college’u, spacerowała po muzeach, medytowała, zaczęła malować. Miała w Nowym Jorku wystawę pod hasłem „Sztuka dla nadziei”, wkrótce zaczęła oddawać swoje inspirowane Vincentem van Goghiem dzieła na charytatywne aukcje. – Gdybym mogła cofnąć czas, to w dziesięciu na dziesięć przypadków podjęłabym taką samą decyzję o urlopie – opowiadała „L’Equipe”.
RP