Tego wstrząsu nikt nie powstrzyma. Skutki będą dramatyczne

- Eksperci Banku Pekao ostrzegają, że globalna dzietność spada znacznie szybciej, niż przewidywały prognozy, i to niezależnie od poziomu zamożności.
- Podejmowane przez państwa działania nie przyniosły oczekiwanych efektów, a trend spadkowy okazuje się praktycznie niemożliwy do odwrócenia.
- W efekcie populacja świata zacznie się kurczyć wcześniej, niż sądzono, co będzie miało poważne konsekwencje gospodarcze i społeczne.
Eksperci Banku Pekao podkreślają, że niska dzietność w bogatych krajach nie powinna dziwić - to naturalny skutek tzw. przejścia demograficznego. W praktyce oznacza to, że wraz ze wzrostem zamożności społeczeństw wydłuża się okres edukacji, więcej energii poświęcamy karierze zawodowej, później decydujemy się na założenie rodziny, a liczba dzieci maleje. Co więcej, ich wychowanie staje się coraz większym obciążeniem finansowym.
W ciągu ostatnich 15 lat wydarzyło się jednak w demografii coś nowego, czego nie umiemy dobrze wytłumaczyć - podkreślili w swoim newsletterze.
Dzietność na całym świecie spada znacznie szybciej, niż przewidywały prognozy - i to nie tylko w krajach zamożnych, ale też w biedniejszych, niezależnie od kultury czy religii. Co więcej, praktycznie żadna polityka publiczna nie jest w stanie tego procesu odwrócić ani nawet wyraźnie go spowolnić - przyznają eksperci.
Jak podkreślają autorzy, podejmowano już liczne działania, by powstrzymać kryzys demograficzny:
- ulgi podatkowe na dzieci i świadczenia finansowe dla rodziców;
- wsparcie w łączeniu kariery z rodzicielstwem w postaci długich urlopów rodzicielskich i/lub udostępnienie taniej, powszechnej i wysokiej jakości opieki żłobkowej i przedszkolnej;
- wsparcie w zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych młodych par, np. w postaci dotowanych kredytów hipotecznych lub tanich mieszkań na wynajem.
Okazuje się jednak, że ani pojedyncze rozwiązania, ani ich zestawienie nie przyniosły zauważalnego wzrostu dzietności w żadnym z państw, które je wdrożyły. Wniosek jest jednoznaczny - podkreślają eksperci Pekao - ludzie coraz rzadziej decydują się na dzieci, a możliwości realnego odwrócenia tego trendu są bardzo ograniczone.
Wielki kryzys puka do drzwi. Nikt nie będzie na niego gotowyPopulacja całego świata i znakomitej większości państw będzie się więc kurczyć, szybciej i wcześniej niż dotąd demografowie zakładali - czytamy.
Jakie będą tego skutki gospodarcze i społeczne? Zdaniem ekspertów Pekao lista negatywnych konsekwencji wygląda następująco:
- chociaż poziom dobrobytu per capita na świecie wzrośnie, to jego tempo wzrostu spadnie, gdyż mniej ludzi oznacza mniejszy wkład czynnika pracy do produkcji dóbr i usług;
- spowolnienie postępu technicznego - nieprzypadkowo głównymi ośrodkami badań i rozwoju na świecie są duże aglomeracje. Co więcej, jeśli założymy, że rozkład talentów w populacji jest stały, to mniejsza populacja oznacza mniejszą liczbę potencjalnych talentów naukowych i technicznych i mniejszą ilość nowo odkrytej wiedzy. Tutaj teoretycznie może pomóc AI;
- starzenie się populacji - im starsza populacja, tym prawdopodobnie mniej skłonna do podejmowania ryzyka, zakładania firm, itp. Dynamizm głównych gospodarek zapewne spadnie;
- mniejsze tempo wzrostu gospodarczego to z kolei większy problem z długiem publicznym. Obecnie główną strategią rządów na radzenie sobie z jego obsługą jest nadzieja, że nominalny wzrost PKB będzie wyższy niż oprocentowanie emitowanych przez nie obligacji. Z biegiem czasu będzie o to coraz trudniej. Zamiast realnego wzrostu PKB w wysokości 3 proc. trzeba się będzie przyzwyczaić do tempa 1 proc. Przykład Japonii jest bardzo ilustratywny.
Eksperci zwracają również uwagę, że jeśli sztuczna inteligencja osiągnie sukces, to można spodziewać się podtrzymania względnie wysokiego wzrostu gospodarczego, mimo spadku populacji.
"Wówczas obsługa długu publicznego nie powinna być aż takim problemem. Jeśli natomiast kryzys demograficzny faktycznie przełoży się na kryzys gospodarczy i fiskalny, to znaczy że sztuczna inteligencja nikomu nie zagroziła (nie zabrała nam pracy - przyp red). Innymi słowy, nie warto martwić się o obie rzeczy na raz - jeśli boimy się skutków starzenia się społeczeństwa, to powinniśmy kibicować sztucznej inteligencji" - czytamy.
wnp.pl