Mieszkaniec Sulęcina miał arsenał wiatrówek. Nocami wykorzystywał je do niecnych celów
W połowie lutego do policjantów z Sulęcina zaczęły docierać niepokojące informacje. Mieszkańcy okolicy skarżyli się na "nocnego strzelca", który po zapadnięciu zmroku pojawia się w okolicy i strzela ludziom w okna domów z wiatrówki. Nie oszczędza także zaparkowanych samochodów.
Policjanci wzięli się ostro do roboty. Dość szybko udało im się trafić na trop strzelca. Zatrzymano 41-latka, który w swoim pojeździe miał trzy pistolety pneumatyczne, śrut oraz amfetaminę. Kolejne sztuki broni i ecstasy znajdowały się domu mężczyzny.
"W nocy z piątku na sobotę (21/22 lutego), uwagę Zespół Patrolowo — Interwencyjnego przykuło osobowe audi, którego kierowca zaparkował w mało uczęszczanej części Sulęcina. Funkcjonariusze podejrzewali, że może mieć on związek z uszkodzeniami mienia. Ich czujność szybko zweryfikowały fakty" — wyjaśnia mł. aspirant Klaudia Biernacka, rzeczniczka prasowa Komenda Powiatowa Policji w Sulęcinie
Podejrzany strzelec został zatrzymany. W jego aucie znaleziono obciążające go dowody. Łącznie policjanci zabezpieczyli pięć jednostek broni pneumatycznej. Wartość strat jest cały czas szacowana, wszystko wskazuje na to, że wyniesie grubo ponad kilka tysięcy złotych.
"Mężczyzna nie potrafił w sposób logiczny wytłumaczyć swojego postępowania. Nie trudno wyobrazić sobie, co mogłoby się wydarzyć, gdyby wystrzelony śrut trafił w człowieka. Za popełnione czyny odpowie przed sądem, który może orzec karę nawet do 5 lat pozbawienia wolności" — dodaje aspirant Biernacka.
fakt