Rodzice odetchnęli z ulgą: upadła aplikacja do opieki nad dziećmi Charly Cares zaczyna od nowa


Mimo wielkich ambicji i zastrzyku kapitału w wysokości ponad miliona euro, amsterdamska firma zajmująca się opieką nad dziećmi Charly Cares zbankrutowała. Rodzice, którzy za pośrednictwem platformy zamawiają opiekunkę dla swoich dzieci, nie muszą się jednak obawiać. „Firma zaczyna od nowa, a platforma pozostanie online” – powiedział kurator RTL Z. „Dobra wiadomość, ponieważ wielu rodziców jest połączonych”.
Na początku ubiegłego tygodnia Charly Cares otrzymało moratorium na spłatę rat, a we wtorek ogłosiło upadłość, potwierdził kurator André Jansen. „Upadłość jest wynikiem splotu kilku czynników” – mówi. „Z powodu koronawirusa popyt na opiekunki do dzieci chwilowo gwałtownie spadł. Następnie firma została dotknięta przegrzanym rynkiem pracy i inflacją”.
Napięty rynek pracy utrudniał znalezienie opiekunki do dzieci. W końcu mogliby z łatwością znaleźć pracę gdzie indziej – wyjaśnia Jansen. „Ponadto koszty opieki nad dziećmi wzrosły w wyniku wzrostu płac. A inflacja również sprawiła, że wyjścia stały się znacznie droższe w ostatnich latach. Wliczając wyższe koszty opieki nad dziećmi, „wieczorne wyjście” stało się bardzo drogie” – według kuratora.
NianieFirmę Charly Cares założyli w 2016 roku młodzi przedsiębiorcy Charly van der Straten (na zdjęciu) i Xander Koenen. Stworzyli aplikację, za pomocą której rodzice mogą rezerwować starannie wybrane opiekunki dla swoich dzieci. Użytkownicy mogą również zamieszczać i czytać opinie za pośrednictwem aplikacji, a także rejestrować czas i koszty.
Pod koniec 2021 roku firma rozpoczęła kampanię finansowania społecznościowego, ostatecznie pozyskując 1,2 mln euro od inwestorów. Usługa opieki nad dziećmi otrzymała również pożyczkę z Rabobanku.
ZwiększaćDzięki tym pieniądzom Charly Cares mogłoby rozszerzyć swoją działalność geograficzną i stworzyć nową usługę biznesową. W ramach inicjatywy Charly Cares Business firmy mogłyby oferować swoim pracownikom „firmową opiekunkę do dzieci” jako dodatkowy warunek zatrudnienia.
Ambicje były spore. „Naszym wielkim marzeniem jest uruchomienie w Europie” – powiedział współzałożyciel Koenen pod koniec 2021 roku. Usługa powinna być dostępna w pierwszych zagranicznych miastach europejskich w ciągu półtora roku.
W marcu 2023 r. współzałożyciel Van der Straten powiedział w wywiadzie dla magazynu biznesowego MT/Sprout, że nadszedł czas na szybki wzrost. „Czas na pokaz; w końcu skupmy się na pełnym zasięgu krajowym (...) i przyspieszonym wdrażaniu naszych usług biznesowych. Wciśniemy gaz, nie popełniając błędów nowicjusza”.
Firma podała wówczas, że zatrudnia 20 pracowników, ma dziesiątki tysięcy użytkowników miesięcznie i 16 000 wybranych niań.
Technicznie bankrutJednakże najnowsze sprawozdania finansowe w rejestrze Izby Handlowej (KvK) pokazują, że Charly Cares nie znajdowało się wówczas w mocnej sytuacji finansowej. Zgodnie ze sprawozdaniem za 2023 r. spółka zamknęła poprzedni rok z ujemnym kapitałem własnym w wysokości prawie 1,7 mln EUR. Jak to się mówi, doprowadziło to firmę do „technicznego bankructwa”.
Do końca 2023 r. sytuacja nie uległa znacznej poprawie, a ujemna wartość kapitału własnego wyniosła ponad 1,5 mln EUR. Mimo to dyrektorzy Van der Straten i Koenen napisali w raporcie, że zakładają, iż firma będzie w stanie kontynuować swoją działalność.
Ugoda w sprawie długuWedług rocznych sprawozdań finansowych, które zostały zatwierdzone i złożone w Izbie Handlowej dopiero w grudniu 2024 r., firma zajmująca się opieką nad dziećmi pod koniec ubiegłego roku pracowała nad poważną restrukturyzacją zadłużenia. W rezultacie sytuacja finansowa firmy musiała ulec drastycznej poprawie. Wdrożono również środki mające na celu obniżenie kosztów.
Kurator Jansen potwierdza, że spółka była w trakcie restrukturyzacji swoich długów, najpierw w ramach tzw. procedury whoa, a później na drodze sądowej. „Ale ostatecznie się to nie udało. W rezultacie firma musiała złożyć wniosek o moratorium na płatności. Po bankructwie osiągnięto porozumienie w sprawie ponownego uruchomienia pod nowymi właścicielami Pieterem Verhagenem i Martijnem Meijerem. Założyciele i pracownicy pozostaną zaangażowani w firmę”.
Jak poinformował kurator Jansen, część dochodu ze sprzedaży dzieł sztuki zostanie przekazana Rabobankowi. „Dobra umowa została zawarta na sprzedaży. Ponieważ bank miał papiery wartościowe, część dochodów trafi tam. Niestety, umowa nie była na tyle dobra, aby osoby finansujące społecznościowo mogły odzyskać swoje pieniądze”.
RTL Nieuws