Sześć do Barcelony... i siedem do Madrytu

Sezon La Liga 1950-1951 ustanowił rekord strzelecki Espanyolu w historii. Aż 82 gole w 30 kolejkach, znacznie przewyższając liczbę 38, 42, a nawet 44 meczów. Sarrià był równie dynamiczny jak zawsze w historii klubu, świętując 125. rocznicę jego istnienia.
Javier Marcet (18 goli) i Julián Arcas (16) przewodzili druzgocącym rekordom ustanowionym przez Piquína, Egeę i Graua, w bloku, który zjednoczył się i zapowiadał wspaniały sezon 1952-1953, zapisany złotymi literami w historii Espanyolu i szczególnie zapamiętany za rewolucyjne zastosowanie tlenu w przerwie meczów. Espanyol prowadził aż do drugiej połowy sezonu.
Javier Marcet i Julián Arcas byli niebiesko-białymi bohaterami dwóch niezapomnianych porażek.Ten sezon La Liga, pełen sensacyjnych porażek, pozostawiał popołudnia w Sarrià w ekstazie, jak choćby zwycięstwo 8:0 nad Lleidą i 7:0 nad Murcią, ale klub może pochwalić się dwoma wyjątkowymi rekordami, które przeszły do historii. 31 grudnia 1950 roku Real Madryt zaliczył upadek, i to jak, na własnym boisku: siedem bramek do jednego. „Siedem winogron dla Madrytu” – powiedzieli. Jedyny gol gości padł w ostatniej minucie meczu, w 88. minucie, kiedy Luis Molowny wykorzystał rzut karny. Trzy i pół miesiąca później, 15 kwietnia 1951 roku, kolejka przyszła na Barçę : aż sześć bramek do zera, tym razem w przedostatniej kolejce La Liga. W przypadku miażdżącej porażki z Realem Madryt istnieje jeszcze bardziej donośny precedens – 8:1 – ale sięga on początków La Ligi, sezonu 1929-1930. W przypadku miażdżącej porażki z Barceloną , końcowy wynik 6:0 nie ma porównania.
Kilka szczegółów, o których nie należy zapominać. W dniu zwycięstwa 7:1 Real Madryt cieszył się wsparciem prezesa Realu Madryt Santiago Bernabéu w polu karnym Sarrià. Dzień wcześniej zmarł Katalończyk Carlos Padrós, jeden z założycieli i pierwszych prezesów w historii Realu Madryt. Urodził się w Sarrià, wówczas (1870) niezależnej gminie od Barcelony. Real Madryt nie oddał szczególnego hołdu jednej ze swoich największych sił napędowych.
Nie do pokonania 15 kwietnia 1951 roku w meczu ligowym Espanyol ustanowił swój rekord strzelecki przeciwko BarcelonieBohaterem zwycięstwa 7-1 był Marcet, który strzelił hat-tricka (minuta 27, 39 i 47). 22-letni Egarense dołączył do Espanyolu po dwóch sezonach w Madrycie. Ten dobry pomocnik grał w Barcelonie jako amator, a następnie zadebiutował w Drugiej Lidze w barwach Castellón. Priorytetem były dla niego studia i to one wpłynęły na zmiany miejsca zamieszkania i drużyny. Marcet ukończył ekonomię i prawo na uniwersytetach Deusto i Madrytu. W tym madryckim klubie, oprócz wspomnianego Molowny, był inny przyszły trener Realu Madryt z długą karierą, Miguel Muñoz, a szeregi Espanyolu obejmowały również wybitny talent Isidre Flotatsa, późniejszego obrońcę Barcelony. Trenerem Niebiesko-Białych był były piłkarz z udowodnionym doświadczeniem w hiszpańskiej piłce nożnej , Aragończyk Juan José Nogués. Był bramkarzem Barcelony w latach 1930–1941. Wystąpił w Mistrzostwach Świata w 1934 r., a później został trenerem Blaugrany i Gimnàstic, po czym na dwa i pół roku zadomowił się w ławce trenerskiej Sarrià.
Porażka 0:6 z Barceloną miała miejsce w przedostatniej kolejce La Liga i była kolejnym powodem do dumy dla Niebiesko-Białych. Espanyol potrzebował dwóch punktów, aby zapewnić sobie pełne utrzymanie, a Barcelona, pozbawiona tytułu (który zdobył Atlético Madryt, prowadzone przez Helenio Herrerę), zaprezentowała żałosny występ. Przyjrzyjmy się fragmentowi artykułu z „La Hoja del Lunes” : „Gonzalvo III był jedynym, który wykazał się świadomością tego, jaki powinien być profesjonalny piłkarz; pozostali wywarli tak złe wrażenie, że jesteśmy pewni, że na zawsze pozostanie to niezatartą plamą na ich historii”. Mecz ten przeszedł do historii taktyki, ponieważ był jedną z najbardziej niefortunnych interwencji w karierze trenerskiej Ferdinanda Daucika. Po pierwsze, jedną z jego genialnych akcji w składzie, taką jak ustawienie obrońcy Francesca Calveta na środku ataku. „Został bezsensownie wyśmiany” – napisano. Numerem wyjściowym był César, ale został odsunięty od gry za brak dyscypliny. A potem, wraz z wprowadzeniem luźnej, ale obsesyjnej taktyki spalonego, „Niebiesko-Biali” wpadli w pułapkę aż 20 razy… ale za każdym razem, gdy Blaugrana zawodziła w koordynacji, Ramallets był wystawiany na atak przeciwnika. Cztery z sześciu goli padły właśnie w ten sposób, dzięki przewadze szybkości napastników „Niebiesko-Białych”. „Było ich sześć, a powinno być ich więcej” – podsumował La Hoja del Lunes .
Przeczytaj takżeWśród zwycięzców popołudnia należy wymienić Juliana Arcasa, który strzelił dwa gole. Arcas był przez lata najlepszym strzelcem Espanyolu wszech czasów, później wyprzedzonym przez Rafę Marañóna i Raúla Tamudo. Strzelił nawet cztery gole Barcelonie w meczu Pucharu Króla 4:4 w maju 1956 roku na stadionie Corts. Wściekły napastnik, który rozpalił kibiców Sarrià swoim zapałem... i golami. Urodzony w Vélez-Blanco (Almería), przeprowadził się z rodziną do Katalonii, gdy miał zaledwie rok, jako dziewiąte z dziesięciorga dzieci. Grał dla Espanyolu w latach 1947-1958. Jego wizerunek, z tymi koszulami z kołnierzykiem i często rozpiętymi guzikami, wyprzedzającego swojego obrońcę, by wpaść w pole karne, jest częścią niezatartego wspomnienia obecnie nieistniejącego stadionu przy Carretera de Sarrià.
lavanguardia