Skąpy Madryt

Wspaniały gol Endricka z asystą Bellinghama pozwolił piłkarzom po raz kolejny uratować żałosnego Ancelottiego , który grał przeciwko o wiele słabszemu rywalowi, jakby Madryt był małą drużyną gotową cierpieć do samego końca.
Trener nie jest w stanie zmyć jego tandetnego włoskiego zmysłu defensywnego. Dzięki swojej cholernie niskiej postawie, starszej od dinozaurów, był w stanie wyskoczyć w powietrze. Na jego szczęście pojawił się fenomenalny Łunin , który prędzej czy później zostanie następcą Courtois .
Absurdalny Madryt pod wodzą Ancelottiego rozegrał cały mecz catenaccio , jakby stawał naprzeciwko olbrzyma. Pantomima, bo gdyby wykazał się większą odwagą w ataku, to z pewnością zdobyłby gola, który przesądziłby o losach meczu.
Choć strach Carletto był silniejszy niż cokolwiek innego, Real był trudnym przeciwnikiem z niewielką liczbą dobrych graczy i znudzonym bieganiem, niczym króliczek baterii, od początku drugiej połowy.
Wystarczyło zobaczyć jego znienawidzonego Endricka, na wyspie samotności, niczym rozbitka. Jednak Brazylijczyk przypieczętował zwycięstwo dzięki pomocy Bellinghama. Debiut Viniciusa w roli kapitana nie mógł być gorszy.
Zgubił się w piaskach pustyni i był w niepokojąco złym stanie. Bellingham dał mu nawet cukierka za zdobycie punktów, a on rozwiązał problem absolutnie absurdalnym strzałem.
Chociaż najbardziej żenującym występem był występ bardzo przeciętnego Fran Garcii . Pomógł nawet zdobyć bramkę Realowi, który najwyraźniej nie potrafił jej strzelić. García nie może już grać ani minuty dłużej w barwach Madrytu. To jest nieistotne i niebezpieczne.
Mniej więcej tak jak Camavinga , kolejny problem Lunin, ze swoimi dotkliwymi stratami. Nie lubię zawodników, którzy mają tylko jedną nogę. Nie kreuje akcji i nie potrafi odebrać piłki przeciwnikowi.
Gdyby Ceballos tam nie był, byłaby to katastrofa. Pod koniec meczu mieszkaniec Sewilli także wpadł w wir fauli, niektóre z nich były tak groźne, że piłkarz musiał zostać zmieniony.
Real to drużyna bez charakteru, zależna od bezdusznego Kubo , kruchego jak japońska waza. Ekstrawagancja uniwersalności Madrytu. Jeśli Real może pochwalić się takimi piłkarzami jak Kubo, to Aramburu jest o wiele gorszy, wrak człowieka złych intencji, który za wszelką cenę chce wykończyć rywala. Jest to wino burgundzkie z Caracas. A co gorsza, smutnemu Imanolowi , który zawsze trzyma się z boku. Ani do przodu, ani do tyłu.
Najnowszym przejawem perfidii federacji, która za wszelką cenę chce zniszczyć Madryt, jest sprawa Komisji ds. Niedyscypliny. Nawet sędziowie byli zdezorientowani amnestią Antoniusza . Już zafałszowali mecz z Betisem, amnestionując nieregularnego Brazylijczyka, którego sam Manchester United miał już dość i prawie go oddał. To jest kanał ściekowy Federacji.
elmundo