Aktywiści prawicowi atakują ludzi, którzy rzekomo świętują śmierć Charliego Kirka

Skrajnie prawicowi influencerzy i brutalni ekstremiści publikują dane identyfikacyjne osób, które ich zdaniem celebrują lub gloryfikują morderstwo prawicowego aktywisty Charliego Kirka . Kampania była szybka i szeroko zakrojona i doprowadziła już do utraty pracy co najmniej jednej osoby oraz otrzymania gróźb śmierci przez inne.
Wśród osób, które opublikowały informacje identyfikacyjne, znaleźli się Chaya Raichik, prowadząca niezwykle wpływowe, pełne nienawiści konto LibsofTikTok na X, Laura Loomer, szepcząca do Trumpa , i były lider Proud Boys Enrique Tarrio .
Centralnym punktem tej działalności jest strona internetowa o nazwie Charlie's Murderers, zarejestrowana wczesnym wieczorem w dniu, w którym zastrzelono Kirka. Na stronie ujawniane są pewne dane osobowe, takie jak nazwy użytkowników w mediach społecznościowych i adresy e-mail osób, które zdaniem operatorów świętowały to makabryczne morderstwo.
Jednym z pierwszych nazwisk wymienionych na stronach była Rachel Gilmore, niezależna dziennikarka z Bubble Pop Media, która napisała na X , że „przeraża ją myśl o tym, jak skrajnie prawicowi fani Kirka, łaknący jeszcze większej przemocy, mogą przekształcić to w jeszcze bardziej radykalny moment. Czy teraz uwierzą, że ich obawy się potwierdziły i poczują, że mają prawo do „odwetu”, niezależnie od tego, kto tak naprawdę stał za pierwotną strzelaniną?”
Jak podaje WIRED , właśnie w taki sposób na tę wiadomość zareagowała większość skrajnej prawicy, a także republikańskich ustawodawców, w tym prezydent Donald Trump, mimo że nie aresztowano żadnego podejrzanego i nie ujawniono motywu.
Dla Gilmore'a pojawienie się jej na stronie internetowej wywołało natychmiastowe i przerażające wrażenie.
„Ta strona internetowa naprawdę mnie przeraża o moje bezpieczeństwo” – mówi Gilmore w rozmowie z WIRED. „Współczuję każdemu, kogo nazwisko się na niej znajduje. Jest oczywiste, że celem tej strony jest zrobienie dokładnie tego, przed czym ostrzegał zwolenników Kirka post, który mnie tam skierował: odwet”.
Gilmore otrzymała wiele gróźb śmierci i gwałtu od czasu uruchomienia witryny w środę wieczorem. (WIRED przejrzało zrzuty ekranu wiadomości e-mail i wiadomości prywatnych, które otrzymała Gilmore, aby zweryfikować te groźby). Twierdzi, że jak dotąd nie zgłosiła tych gróźb policji.
„Dostałem e-maile i wiadomości prywatne z obietnicą znalezienia informacji o moim miejscu zamieszkania” – mówi Gilmore. „Ludzie twierdzą, że moje dane są wszędzie na 4chan, mówiąc jednocześnie, że mają nadzieję, że zostanę „zgwałcony i zabity”, i namawiają mnie, żebym „dobrze się bawił spacerując ulicami” mojego miasta, które właśnie tak nazywają”.
W momencie publikacji na stronie znajdowało się około dwudziestu osób, a wiele wpisów zawierało imiona i nazwiska, dane dotyczące zatrudnienia, lokalizację i konta w mediach społecznościowych. Anonimowi operatorzy strony twierdzą, że otrzymali „tysiące” zgłoszeń. „Wszystkie zostaną wkrótce sprawdzone i przesłane” – czytamy w komunikacie na stronie. „To trwałe archiwum, które wkrótce będzie zawierało funkcję wyszukiwania”.
„Najprawdopodobniej chętnie odpowiemy na Państwa pytania” – napisali w e-mailu do WIRED osoby zarządzające stroną. Kolejne e-maile pozostały jednak bez odpowiedzi.
Strona internetowa prosi o przesłanie pocztą elektroniczną pełnego imienia i nazwiska potencjalnego celu, lokalizacji oraz informacji o pracodawcy, a także zrzutów ekranu z obciążających wpisów w mediach społecznościowych. W sekcji „O stronie”, dodanej w czwartek rano, czytamy: „To nie jest strona internetowa doxxingowa. Ta strona internetowa legalnie gromadzi publicznie dostępne informacje. Została stworzona w celach edukacyjnych”.
Dalej czytamy: „Staramy się gromadzić i archiwizować przypadki osób promujących lub gloryfikujących przemoc polityczną, podobnie jak na archive.org czy archive.is. Zdecydowanie potępiamy wszelką przemoc polityczną i działalność przestępczą”.
Wiele z rzekomo obciążających wpisów, które przeanalizował WIRED, nie gloryfikowało ani nie promowało przemocy. „Całą atmosferę podsycały konserwatywne media i wzmacniały bzdury MAGA” – czytamy w jednym z wpisów na Facebooku, na które zwrócił uwagę portal.
„A świat dalej się kręcił” – napisała inna osoba wymieniona na stronie w komentarzu na Facebooku pod wpisem o śmierci Kirka.
Quinn Huddleston, kolejne nazwisko wymienione na stronie, powiedział WIRED, że otrzymał „niezliczone wiadomości” od czasu opublikowania swojego nazwiska na stronie, z których niektóre namawiały go do odebrania sobie życia. Huddleston twierdzi również, że ludzie grozili mu śmiercią, twierdząc, że wiedzą, gdzie mieszka. Zaznacza jednak, że informacje udostępniane na stronie były nieaktualne, a w rezultacie groźby zawierały nieprawdziwe informacje.
„Nie gloryfikowałem niczyjej śmierci” – mówi Huddleston. „Nie sądzę, żeby przemoc polityczna była odpowiedzią na jakiekolwiek problemy po którejkolwiek ze stron. Przyjęli mój komentarz, który wygłosiłem jeszcze przed śmiercią [Kirka], a teraz, jak to zwykle robią radykałowie, przeinaczają go, żeby służył ich celom, jakimkolwiek by one nie były”.
Przegląd przeprowadzony przez WIRED na kontach społecznościowych powiązanych z osobami wymienionymi na stronie wykazał, że zdecydowana większość z nich została usunięta lub oznaczona jako prywatna.
Wiele nazwisk umieszczonych na stronie zostało już udostępnionych w mediach społecznościowych przez prominentne osobistości szukające zemsty.
„Spędzę noc, żeby każdy, kogo znajdę w internecie i kto będzie świętował jego śmierć, stał się sławny, więc przygotuj się na zrujnowanie wszystkich twoich przyszłych aspiracji zawodowych, jeśli będziesz na tyle chory, żeby świętować jego śmierć” – napisał Loomer X godzin po śmierci Kirka. „Sprawię, że będziesz żałować, że w ogóle otworzyłeś usta”.
Loomer spełniła swoją groźbę co najmniej raz, atakując kobietę z Arizony, która, jak twierdziła, pracowała w klubie dla dzieci w centrum fitness. Loomer opublikowała zrzut ekranu z konta kobiety na Instagramie, gdzie napisała: „Dzisiaj jest dobry dzień, kochani” pod artykułem o śmierci Kirka.
„Mam nadzieję, że ta głupia suka zostanie zwolniona” – napisała Loomer, zamieszczając nagranie, na którym dzwoni do miejsca pracy kobiety i rozmawia z jej przełożonym. „Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś tak chory świętował śmierć młodego ojca, którego dzieci nigdy nie poznają swojego ojca, pracując w tamtejszym klubie dla dzieci” – powiedziała Loomer podczas rozmowy. „Uważam, że to zagraża bezpieczeństwu dzieci”.
Siłownia, w której według Loomera pracowała kobieta, nie odpowiedziała na prośbę o komentarz. WIRED nie udało się skontaktować z kobietą, o której mowa, a jej konto na Instagramie najwyraźniej zostało usunięte.
Loomer nie odpowiedział na prośbę o komentarz.
Podczas gdy Loomer liczył na to, że uda mu się kogoś zwolnić, wygląda na to, że Raichikowi się to udało.
Niedługo po tym, jak podkreśliła , że zastępca dziekana Biura Opieki nad Studentami i Zachowania Studentów na Middle Tennessee State University napisał na jej stronie na Facebooku, że nie czuje „żadnej sympatii” do Kirka, kobieta została zwolniona.
„Pracownik MTSU zamieścił dziś w mediach społecznościowych niestosowne i bezduszne komentarze dotyczące przerażającego i tragicznego morderstwa Charliego Kirka” – powiedział Sidney McPhee, rektor uczelni, w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej uniwersytetu . „Komentarze tego pracownika, który pracował na stanowisku wymagającym zaufania i bezpośrednio kontaktował się ze studentami, były sprzeczne z naszymi wartościami i podważyły wiarygodność i reputację uniwersytetu wśród naszych studentów, wykładowców, pracowników i całej społeczności. Pracownik ten został zwolniony ze skutkiem natychmiastowym”.
Kolejnym celem ataku Raichik była strażaczka z nowoorleańskiej straży pożarnej, która usunęła swoje konto na Instagramie i stronę na Facebooku. Nowoorleańska straż pożarna nie odpowiedziała na prośbę o komentarz.
Raichik nie odpowiedział na prośbę o komentarz.
„The Patriot Oasis”, skrajnie prawicowy portal informacyjny szerzący dezinformację, również wykorzystywał swoją rzeszę odbiorców do kierowania gróźb i nienawiści w stronę innych w internecie. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, konto udostępniało nieprawdziwe informacje o osobach, których dotyczyło. W jednym przypadku konto zwróciło uwagę na film opublikowany na Instagramie przez kobietę, która powiedziała, że „naprawdę cieszy się, że Charlie Kirk dostał w mordę”. Kobieta ta, jak donosił portal, pracowała w Larkin Community Hospital.
Szpital został zmuszony do wydania oświadczenia, w którym wyjaśniono, że kobieta ukończyła tam staż w 2018 roku, ale od tego czasu nie miała żadnych powiązań ze szpitalem. Mimo to, inny skrajnie prawicowy profil zasugerował na Instagramie, że została zwolniona.
Lekarka, o której mowa, nie odpowiedziała na prośbę WIRED o komentarz i najwyraźniej usunęła swoje konto na Instagramie.
Tarrio, którego wyrok za spisek podżegający do buntu w związku z zamieszkami w Kapitolu 6 stycznia został ułaskawiony przez Trumpa na początku tego roku, zaatakował pracownika szkoły w Miami, twierdząc, że opublikował on na Instagramie komentarz, w którym świętował śmierć Kirka. „Umarł. No cóż. Ironicznie promował używanie broni. Karma” – napisała osoba, według zrzutu ekranu udostępnionego na X.
„YKWTD” – napisał Tarrio na X wczesnym rankiem w czwartek, odnosząc się do zwrotu „wiesz, co robić”. Komentarz udostępniono wraz ze zrzutem ekranu z adresem i numerem telefonu szkoły Miami Country Day School.
Ani osoba zaangażowana w sprawę, ani szkoła nie odpowiedzieli na prośbę WIRED o komentarz w sprawie groźby. Tarrio powiedział WIRED, że nie martwi się groźbami, jakie otrzymują osoby będące celem ataku, i twierdzi, że do czwartkowego popołudnia udało mu się doprowadzić do zwolnienia pięciu osób. Zapytany o szczegóły dotyczące tych osób, Tarrio ich nie podał.
„Proud Boys skupiają swoje wysiłki na tych groźbach i świętowaniu” – mówi Tarrio. „Nie będziemy wzywać do przemocy, ale poinformujemy ich pracodawców o tym, kogo zatrudniają”.
Dziesiątki innych kont na X, z których wiele ma setki tysięcy obserwujących, udostępniały dane osobowe innych osób, które ich zdaniem świętowały morderstwo Kirka.
„Ktoś może zostać zabity albo, jeśli prześladowanie, którego doświadcza, będzie choć trochę podobne do tego, którego doświadczyłem, może nawet dopuścić się samookaleczenia” – powiedział Gilmore. „To chore, złe i przerażające”.
wired