Tour de France kobiet: Pauline Ferrand-Prévot ostrożnie zmierza w kierunku „swojego dziecięcego marzenia”

Po zdobyciu Graala olimpijskiego w kolarstwie górskim na wzgórzu Élancourt zeszłego lata, brakuje jej jedynie zwycięstwa w Tourze dla „PFP”, by dopełnić listę osiągnięć, choć jej lista jest już długa jak ramię. Wspomnijmy o niej… piętnaście tytułów mistrzyń świata we wszystkich dyscyplinach, czy to w kolarstwie górskim, cross-country, gravelu, kolarstwie przełajowym, czy szosie, które sięgają 2014 roku, kiedy to została pierwszą Francuzką, która zdobyła tęczową koszulkę od czasów Jeannie Longo w 1995 roku.
Ale droga nigdy nie była dla niej priorytetem, pomimo obiecującego początku kariery na asfalcie, w tym zwycięstwa w Flèche Wallonne i drugiego miejsca w Giro, jej jedynym jak dotąd prawdziwym punkcie odniesienia w wyścigu etapowym. To było w 2014 roku. Inna era. Urodzona w Reims zawodniczka została wówczas pokonana zaledwie piętnaście sekund przez Holenderkę Marianne Vos, obecnie jej koleżankę z drużyny kolarskiej Visma-Lease.
„Bardziej szczęśliwy niż zdenerwowany”A co stało się jedenaście lat później, gdy kobiecy peleton stał się bardziej profesjonalny, poziom rywalizacji wzrósł, a rywalizacja stała się znacznie bardziej zacięta niż dekadę temu? Pauline Ferrand-Prévot, której umiejętności w jeździe wysokogórskiej są prawdziwą niewiadomą, zachowuje zrozumiałą ostrożność, zwłaszcza że jej sezon nie był udany, pomimo oszałamiającego zwycięstwa w wyścigu Paryż-Roubaix pod koniec zimy.
Francuzka nie startowała oficjalnie od czasu wycofania się z Vuelty w maju ubiegłego roku, woląc leczyć kostkę po upadku na Strade Bianche. Wolała przygotowywać się na wysokości i podkreśla, że jest przekonana o słuszności swojej decyzji. „Pauline jest w pełni gotowa fizycznie i psychicznie” – zapewnił w środę menedżer Vismy, Rutger Tijssen. „Przez ostatnie dwa miesiące mogła spokojnie przygotowywać się do Touru. Świadomie postanowiliśmy nie brać udziału w wyścigach i skupić się na treningach”.
SudOuest