Rok po Paryżu 2024 Mistrzostwa Francji rozpoczynają się bez znaczących nieobecnych zawodników, ale i z nadzieją na zabłyśnięcie dla tych, którzy marzą o Tokio

Dynamika wydaje się niezmienna. Rok po zdobyciu mistrzostwa świata w Paryżu, Léon Marchand wciąż unosi się nad wodą w Singapurze . Rok po zdobyciu jednego medalu (srebra) na rodzimym Stade de France, francuska lekkoatletyka wciąż znajduje się w zawieszeniu, gdzie obietnice mogą przerodzić się w radość lub pozostać bez przyszłości.
W ten piątek i przez cały weekend na zalesionym stadionie w Thouars, gdzie codziennie trenuje Gabriel Tual, jeden z najwybitniejszych zawodników w kraju, odbędą się Mistrzostwa Francji w Piłce Nożnej Elite (transmisję na żywo będzie można obejrzeć na kanale L'Équipe). To obowiązkowy punkt programu dla tych, którzy chcą zobaczyć Japonię pod koniec lata (13–21 września).
Oczywiście, oczy wszystkich będą zwrócone na sukcesy Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 2024, przynajmniej tych obecnych. Bo w tym roku poolimpijskim, trudnym do przyjęcia dla wielu osób, zważywszy na listę kontuzjowanych i/lub spóźnionych zawodników na całym świecie (Ingebrigtsen, Hodgkinson, Kennedy...), Francja również ma swoich kalek.
Spośród siedmiu paryskich finalistów, Rénelle Lamote ( 5. miejsce na 800 m), Louise Maraval ( 8. miejsce na 400 m przez płotki) i Clément Ducos ( 4. miejsce na 400 m przez płotki) już nie startowali. Pierwsza dwójka walczy z czasem i powinna wrócić na właściwe tory, zanim będzie za późno. W przypadku Ducosa, objawienia 2024 roku, kontuzja kostki zdaje się zmuszać go do biegania na trawie.
Pod koniec czerwca, podczas mityngu w Paryżu, gdzie była widzem, płotkarka wyraziła „pewność” co do swoich szans na powrót do Francji. Ostatecznie, ku zaskoczeniu wszystkich, wczoraj wieczorem lekarz federalny stwierdził u niej kontuzję, co pozwoliło jej uzyskać zwolnienie z mityngu krajowego i nadal mieć nadzieję na udział w wyścigu w Japonii.
„Nie wolno nam lekceważyć wpływu psychologicznego i presji, jaka ciąży na organizmie po Igrzyskach”.
Romain Barras, dyrektor ds. wysokiej wydajności FFA
Lista walkowerów, do której możemy dodać kilka potencjalnych, takich jak mistrz Europy w biegu z przeszkodami Alexis Miellet (stopa), trzykrotny zwycięzca Pucharu Europy Jonathan Seremes (stopa), sprinter Pablo Matéo (100 m) czy biegaczka średniodystansowa Sarah Madeleine (1500-5000 m). „W roku olimpijskim zawsze jest inwestycja o klasę wyższa ” – wspominał w środę Romain Barras, dyrektor ds. wysokich osiągnięć Francuskiej Federacji Lekkoatletycznej (FFA). „Nie wolno nam lekceważyć psychologicznego wpływu takiego wydarzenia, presji, która powraca do organizmu po igrzyskach. Najtrudniejsza rzecz to wytrwać. Wszyscy, którzy słuchają siebie, są rozsądni – to najlepsza rada. Przed nami jeszcze wiele sezonów”.
Na szczęście dla The Blues, niektórzy zawodnicy zdają się z powodzeniem mieścić w przepisach, na przykład Gabriel Tual (6. miejsce na 800 m na igrzyskach olimpijskich), Yann Chaussinand (8. miejsce w rzucie młotem) i Alice Finot (4. miejsce w biegu na 3000 m z przeszkodami). Wszyscy trzej przyjadą do Żyrondy tylko po to, by skorzystać z biletu, który już mają w kieszeni, czyli ze statusu „priorytetu” oferowanego przez FFA.
Na koniec, jednym z najważniejszych pytań tych Mistrzostw - poza tym, kto będzie dwumilowym biegaczem, który będzie towarzyszył Azeddine'owi Habzowi (nietykalnemu, biorąc pod uwagę jego CV i możliwość, że komisja selekcyjna wybierze jeszcze jednego zawodnika oprócz dwóch pierwszych we Francji) w biegu na 1500 m, gdzie jest siedmiu, którzy osiągnęli minimalny wynik - jest to, czy Sasha Zhoya doda czwarty z rzędu tytuł do swojej kolekcji w biegu na 110 m przez płotki.
Problem w tym, że urodzony w Australii gwiazdor również pozostaje nieznany, gdy przybywa do Talence. Będąc w świetnej formie na początku sezonu (13'06, rekord życiowy), od tamtej pory udało mu się opanować swoją często słabą sylwetkę. Ale to on jest jednym z tych, którzy przywrócili słońce i sprawili, że wzejdzie.
L'Équipe