Ketanji Brown Jackson zaczyna denerwować marionetkarzy Sądu Najwyższego

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Sędzia Ketanji Brown Jackson buduje przekonujące argumenty przeciwko konserwatywnemu skrzydłu Sądu Najwyższego, a Demokraci w Kongresie mogliby się od niej wiele nauczyć. W podcaście Amicus z tego tygodnia, Dahlia Lithwick rozmawiała z senatorem Sheldonem Whitehousem z Rhode Island o tym, czego ten najmłodszy sędzia Sądu Najwyższego stara się nas nauczyć o sądownictwie i instytucjach oraz o tym, jak nazwać problem. Ich rozmowa została zredagowana i skrócona dla większej przejrzystości.
Dahlia Lithwick: Chciałam zapytać o wątek, który zamieściłaś na X i Bluesky w zeszłym tygodniu na temat sędziego Ketanji Browna Jacksona . Myślę, że można śmiało powiedzieć, że jej zdania odrębne stały się tematem przewodnim pod koniec tej kadencji Sądu Najwyższego?
Senator Sheldon Whitehouse: Najbardziej uderzyło mnie to, że Jackson wskazał pewne schematy w Sądzie Najwyższym. Obaj od dawna przyglądamy się temu sądowi i zauważyliśmy te schematy. Na przykład, można niemal z całą pewnością obstawiać, kto wygra sprawę, biorąc pod uwagę, po której stronie stoi przemysł paliw kopalnych lub po której stronie pojawią się wszyscy podejrzani w flotylli amici – mogą nie dostać wszystkiego, czego chcą, ale z góry wiadomo, jak potoczy się decyzja. Jeśli przyjrzymy się, kto stoi za tymi fałszywymi grupami i zaczniemy analizować, jak są finansowane, zauważymy kolejny schemat. A potem możemy przyjrzeć się temu, jak sąd nie radzi sobie z własną wewnętrzną etyką.
Prawicowi sędziowie chcą, aby sąd koncentrował się na czystych, wąskich, szczegółowych kwestiach prawnych w obrębie czterech głównych obszarów sprawy. Jackson zaczęła jednak rozglądać się i umieszczać decyzje w kontekście innych decyzji oraz wzorców i predyspozycji sądu, i zaczyna je dostrzegać.
Sąd w niesprawiedliwy sposób wykorzystał nominowanych przez Demokratów sędziów, oczekując od nich przestrzegania tradycji kolegialności, mimo że ich koledzy łamią poważne zasady i praktyki sądownicze. Konserwatywna większość oczekuje, że sędziowie Sotomayor, Kagan i Jackson nie będą krytykować tego, co widzą przed sobą, ponieważ byłoby to niekoleżeńskie .
Istnieje również druga strona medalu: powinieneś zachowywać się w wystarczająco przyzwoity sposób, aby nie nadużywać ani nie wykorzystywać koleżeństwa swoich kolegów.
Jackson wychodzi poza schemat i zaczyna uwzględniać te kwestie w swoich decyzjach. To mocno rozsierdziło prawicę i zaczęło irytować konserwatywnych sędziów, ale moim zdaniem to właściwa decyzja. Jak długo można oczekiwać, że sędzia Sądu Najwyższego będzie ignorował to, co dzieje się na jego oczach, w jego siedzibie, i nie będzie o tym pisał, skoro ma to tak oczywisty wpływ na wynik sprawy?
Jednym z wzorców jest ta statystyka Adama Bonica ze Stanford , która pokazuje, że gdy niższe sądy blokują politykę administracji Trumpa, Sąd Najwyższy interweniuje w sprawie pilnych spraw w 77 procentach przypadków, ale w przypadku administracji Bidena liczba ta wynosi... zero. Sąd celowo ignoruje ten wzorzec, twierdząc, że po prostu wydajemy orzeczenie w sprawie użyteczności i konstytucyjności nakazów powszechnych , nie patrząc na ten wzorzec. Jeśli patrzysz na sprawy w izolacji, jakby to było laboratorium chemiczne, nie dostrzegasz wzorców, a nie ma instytucji, która mogłaby zmusić sąd do ich przestrzegania, ponieważ Kongres nie wykonuje pracy.
A jednak w sądach w całym kraju jest mnóstwo spraw, w których uprzedzenia, przesądy i dyskryminacja są faktycznym przedmiotem sporu. Prawnicy udowadniają te przypadki dowodami na schemat. Tak więc w tej dużej korporacji, za każdym razem, gdy biała osoba ubiega się o awans na to stanowisko, otrzymuje go w 82 procentach przypadków, a gdy osoba czarnoskóra składa ten sam wniosek, otrzymuje go w 7 procentach przypadków. Przedstawiasz te fakty dotyczące schematu przed ławą przysięgłych i wygrywasz w oparciu o dowody na schemat, w oparciu o ten dowód, że dzieje się tu coś więcej. Na podstawie schematów można wnioskować o intencjach i o stronniczości. To powszechna strategia procesowa, podtrzymywana w kółko, więc dlaczego nie zastosować tej samej analizy do postępowania przed Sądem Najwyższym? To dokładnie to samo, co zrobiłbyś, gdyby sąd był korporacją, a ty wnosiłbyś przeciwko niemu sprawę o stronniczość, uprzedzenia i dyskryminację.
Myślę też, że ona próbuje stworzyć to, co nie jest widoczne. Próbuje powiedzieć: Oto wzorce, których nie widzisz . Jedną z rzeczy, która jest tak głęboko niepokojąca w tej kadencji, jest to, że mamy do czynienia z tzw. „shadow docket”, w którym zapadają niepodpisane, nieuzasadnione decyzje, a sędziowie mają trudności ze zrozumieniem, na czym polega doktryna, ponieważ mamy jedynie nakaz. Sąd Najwyższy nadal zręcznie reżyseruje swoje działania w zakresie wymierzania sprawiedliwości, co prowadzi wielu do przekonania, że kadencja zakończyła się prawomocnie z końcem czerwca i że ostatnią decyzją mającą jakiekolwiek znaczenie było obywatelstwo z urodzenia. Jednak decyzje w sytuacjach nadzwyczajnych wciąż napływają, bez argumentów, bez informacji, bez żadnego uzasadnienia, bez wiedzy, kto jest po której stronie. To jest część tego, przeciwko czemu się buntuje. To tak, jakby mówiła: „Wylewam słońce na tę instytucję, ponieważ ludzie mówią, że nic nie mogą z tym zrobić, albo że tego nie rozumieją, bo tego nie widzą” .
Myślę, że to, co jest niebezpieczne dla prawicowych sędziów – sędziów Leonarda Leo, sędziów braci Koch – to fakt, że jest wiele do rozważenia. A gdyby Jackson wycofał się, żeby spojrzeć na to wszystko poza cztery kąty problemu, który przed nimi stoi, mogłoby to zaprowadzić wiele zmian. Nikt nie wie tego lepiej niż tłum wypełniający sądy – Leo i wszystkie grupy wokół niego, ludzie, którzy za to wszystko zapłacili . Wszyscy zaangażowani w tę machinę muszą teraz mieć włączone dzwonki alarmowe, ponieważ Jackson odsłonił kurtynę.
Jeśli najważniejszym wnioskiem z ostatniej kadencji Sądu Najwyższego było to, że stanowiła ona kolejne zwycięstwo supremacji sądownictwa Sądu Najwyższego, to dodajesz do tego ważną ideę, że ten sąd odmawia podporządkowania się osądowi kogokolwiek innego: nie pozwoli ci tego zrobić, nie pozwoli opinii publicznej tego zrobić, nie pozwoli środowisku akademickiemu tego zrobić, nie pozwoli dziennikarstwu tego zrobić.
Ale teraz robi to jeden z ich własnych członków, a sędziowie chcą tej koleżeńskiej atmosfery – gdzie nie patrzy się na schemat, nie patrzy się na stronniczość. Po prostu udaje się, że każda z tych spraw jest odrębną, odosobnioną sprawą, bez żadnego wątku, bez żadnej narracji, a to jest po prostu absurdalne w tym momencie.
Więc to nie jest tylko kwestia koleżeństwa, jak to ująłeś. To rodzaj magicznego myślenia – nie zwracaj uwagi na schemat, który się za tym kryje. Nie ma instytucji, która byłaby w stanie to ocenić, a Jackson od tego odchodzi.
A co, jeśli zrobi więcej? Co, jeśli zacznie badać doktryny, takie jak główne pytania, i kto finansował prawicowe think tanki, gdzie ta doktryna była uprawiana, nawożona i podlewana przez wszystkie te lata, aż do momentu, gdy Federalist Society – włączyła ją do pism sądowych, a sąd ją podchwycił? Co, jeśli zacznie analizować schematy działania flotylli prawicowych grup frontowych i jak często sąd realizuje to, czego chcą? Co, jeśli porówna to z tym, dlaczego sąd nie wymaga od tych grup ujawnienia, kto je finansuje, pomimo badań pokazujących, że w rzeczywistości mają wspólnych fundatorów? I można to uznać za naruszenie zasad sądu zakazujących wielu amici, którzy przychodzą bez ujawniania, że to te same osoby. Może zajmie się tym później. Trudno przewidzieć, dokąd pójdzie dalej – i myślę, że właśnie dlatego tak się jej boją.
Czy możemy zastosować ten sam schemat do tego, co dzieje się w polityce demokratycznej? Mamy wielu wyborców, którzy są po prostu wściekli, że kolegialność, przestrzeganie norm i ochrona instytucji stały się celem samym w sobie, zamiast zachowania demokracji.
Widzimy doniesienia o wyborcach Demokratów, którzy są po prostu wściekli na swoich przedstawicieli za to, że nie przynieśli niczego poza malutką serwetką do koktajli na walkę na noże . Mam wrażenie, że to bezpośrednio odnosi się do naszej dyskusji o sądach, ponieważ chodzi o pytanie, kiedy przestać skupiać się na ochronie norm, które cię dławią, a kiedy po prostu zacząć walczyć. Zastanawiam się, jak sobie z tym radzisz w kontekście losów wewnętrznej wojny toczącej się obecnie na Kapitolu – pomiędzy drobnymi krokami w kierunku ochrony instytucji a uznaniem, że tym razem ma to charakter egzystencjalny.
Myślę, że podchodzę do tego z nieco innej perspektywy niż większość osób po mojej stronie. Przez cały czas jasno mówiłem administracji Bidena, że muszą wykazać się większą siłą bojową. W tej historii są rzeczywiście złoczyńcy i powinni zostać tak opisani. Coś takiego jak przejęcie Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych przez miliarderów to cholernie poważna sprawa, której nie należy się nie interesować. Operacja negowania zmian klimatycznych, blokująca nasze rozwiązanie tego kryzysu, czyli oszustwo, to cholernie poważna sprawa, a nieinteresowanie się nią to prawdziwy błąd. Trzeba było się rozprawić z nielegalnym biznesem, który korumpuje naszą demokrację.
Nie zrobili nic z tego aż do tego ostatniego przemówienia po jego przegranej. To był moment, w którym postanowił uświadomić Amerykanom te zagrożenia. Wielkie dzięki! Gdzie do cholery byłeś w swoim przemówieniu inauguracyjnym? Gdzie do cholery byłeś w swoich przemówieniach o stanie państwa? Czemu to nie było twoje przemówienie inauguracyjne? Co do cholery? Myślę, że musimy się z tym pogodzić, a także zmierzyć się z faktem, że miliarderzy zbudowali dla Partii Republikańskiej potężną infrastrukturę polityczną. Jest ponad 100 grup fasadowych, całe media, oddane propagandzie. To cały aparat, a my zasadniczo nie mamy z nim nic, co mogłoby się z nim zmierzyć.
Kiedy nadarzyła się okazja i potrzebowaliśmy walczyć, a społeczeństwo tego od nas oczekiwało, próbowaliśmy przebrnąć przez wybory w duchu „oficer friendly”, ale kompletnie nam to nie wyszło. Przegranie Sądu Najwyższego z podejrzanymi miliarderami, przegranie walki o klimat z trucicielami i utrata integralności Kongresu z nielegalnymi pieniędzmi to trzy straszne rzeczy do stracenia. I tak, rzeczywiście, trzeba ponieść za to odpowiedzialność. Ale sposobem na to jest pozyskanie poparcia dla zaplecza, podjęcie walki – społeczeństwo nas wspiera – i zbudowanie infrastruktury, abyśmy mogli się bronić.
