Internet. Śmierć „Jeana Pormanove'a”: Reakcja klasy politycznej, Arcom potępia zniesienie blokady kanału

Kilku przywódców politycznych od czwartku wypowiadało się na temat śmierci streamera Jeana Pormanove'a podczas poniedziałkowej transmisji na żywo na platformie Kick. W piątek Arcom potępił zniesienie blokady kanału.
Cztery dni po transmisji na żywo śmierci Jeana Pormanove , ofiary wielomiesięcznych nadużyć, coraz więcej przywódców politycznych zabiera głos i wyraża swój szok w związku z tą sprawą.
Śmierć czterdziestoletniego Raphaëla Gravena, znanego w internecie jako „Jean Pormanove” lub „JP”, w poniedziałek w Contes (Alpes-Maritimes), wywołała wiele pytań o to, kto ponosi odpowiedzialność za tę tragedię. Oprócz śledztwa w sprawie „przyczyny śmierci” wszczętego przez prokuraturę w Nicei i krytyki – zwłaszcza ze strony skrajnej prawicy – pod adresem Arcom (Urząd Regulacji Cyfrowych), wskazywana jest również australijska platforma Kick. Sekcja zwłok wykluczyła możliwość ingerencji osób trzecich .
Arcom potępił w piątek zniesienie blokady kanału „Jeana Pormanove’a” przez Kick, który uważa, że jest to „jedyny sposób na spełnienie żądań regulatora i wszystkich zainteresowanych stron (ministerstw i Biura ds. Zwalczania Cyberprzestępczości OFAC), które wyraziły chęć dostępu do treści audiowizualnych kanału”. Jednak „udostępnienie nagrań z kanału władzom nie może uzasadniać zniesienia blokady dla całej publiczności” – skrytykował francuski organ nadzoru cyfrowego.
Politycy z kolei prześcigają się w metaforach. Gabriel Attal w czwartkowej wiadomości na portalu społecznościowym X stwierdził, że jest to archetyp „sieci społecznościowych, które stały się nowymi cyrkowymi igraszkami”, które uzależniają młodych ludzi od szokujących przemówień i coraz bardziej brutalnych aktów. Były premier zaproponował w ten sposób szereg środków przeciwko „uzależnieniu od ekranów” wśród młodzieży, w tym wyświetlanie filmów w szkołach średnich i gimnazjach, czy też „czarno-białą” konwersję filmów po 30 minutach oglądania.
Ta treść została zablokowana, ponieważ nie zaakceptowałeś plików cookie i innych modułów śledzących.
Klikając „Akceptuję” , zostaną umieszczone pliki cookie i inne moduły śledzące, a Ty będziesz mógł przeglądać zawartość ( więcej informacji ).
Klikając „Akceptuję wszystkie pliki cookie” , wyrażasz zgodę na zapisywanie plików cookie i innych znaczników w celu przechowywania Twoich danych na naszych stronach i w aplikacjach w celu personalizacji i kierowania reklam.
Możesz wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie, zapoznając się z naszą polityką ochrony danych . Zarządzaj moimi wyborami
Posługując się tym samym obrazem, minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau zareagował w piątek rano na antenie RTL : „Nie będziemy jutro otwierać cyrków jak w czasach rzymskich, żeby ludzie mogli się zadowolić płynącą krwią. Ale właśnie tam jesteśmy. To rodzaj kroku wstecz, ku czystemu barbarzyństwu, napędzanemu przez technologię. Jak dziś może być publiczność, która będzie oglądać te obrzydliwości?”. „Musimy znaleźć sposoby, aby zapewnić, że te platformy zostaną pociągnięte do odpowiedzialności” – dodał minister nieco wymijająco. „Nie możemy stać bezczynnie w obliczu tego rodzaju obrzydliwości”.
Minister cyfryzacji „niezwykle zszokowany”Minister ds. cyfryzacji Clara Chappaz również przerwała milczenie w czwartek, oświadczając, że istnieje „pilna potrzeba wydostania się z tego cyfrowego Dzikiego Zachodu” po wizycie w Loiret, przypominając, że „w sieci zginął człowiek”. „Jestem niezmiernie zszokowana, widząc, że rzeczywistość przerosła fikcję” w obliczu „faktu, który musi kształtować społeczeństwo”. Clara Chappaz wskazała również na odpowiedzialność „200 000 osób, które śledziły ten kanał i płaciły za transmisję”.
Poseł RN Thomas Ménager również odniósł się do programu Europa 1, podkreślając w szczególności, że „nasza młodzież nie ma już zdolności rozróżniania dobra i zła”. „Upadek państwa stawia pytanie o odpowiedzialność Arcomu, ministra, który jest tego świadomy od miesięcy” – kontynuował. „Arcom nie jest w stanie chronić naszej młodzieży. Będziemy musieli wyznaczyć granice odpowiedzialności”.
Le Progres