„Podejmuję decyzje swobodnie”: zwierzenia księcia Alberta II z Monako z okazji dwudziestej rocznicy panowania

Chciałeś podzielić się radością swojego wstąpienia na tron w prosty i bliski Monakijczykom w 2005 roku. Co się wydarzy 19 lipca na Place du Palais?
Księżniczka Charlène i ja chcieliśmy zorganizować to przyjęcie na Placu Pałacowym. Będzie wspaniale i prosto. Chwile serdeczności, którymi lubimy dzielić się z moją rodziną i całą rodziną Monako. Odzwierciedla ono więzi łączące nas ze wszystkimi Monakończykami i będzie okazją do podziękowania tym, którzy poprzez swoje codzienne zaangażowanie budują swoje Księstwo. Będzie to również okazja do spojrzenia w przyszłość w duchu jedności, zaufania, ale i odpowiedzialności. Odpowiedzialności, którą ponoszę wobec Monakończyków, i tej, którą oni ponoszą jako Monakończycy i mieszkańcy Księstwa.
W 2005 roku otrzymywał Pan 200 telegramów z gratulacjami dziennie. Dziś Pana słowa mogą w ciągu kilku godzin wywołać tysiące komentarzy w mediach społecznościowych. Czy w obliczu „panowania niecierpliwości” coraz trudniej jest sprawować władzę?
Jak wszyscy przywódcy, jestem narażony na ciągłą presję i presję natychmiastowości, co bywa trudne do zniesienia. Musimy nieustannie słuchać tego, co się mówi, aspiracji, niecierpliwości. Naszym obowiązkiem jako głów państw jest nie tracić z oczu presji chwili, ale musimy również dbać o spójność w czasie. Z natury misja głowy państwa jest ograniczona w czasie. Mam szczęście, że moja jest nieco dłuższa, z wizją obejmującą kilka lat. Oznacza to dbanie o jakość dialogu, opieranie się nadmiernemu entuzjazmowi i pochopnym reakcjom. Może to być trudniejsze niż w danej epoce, ale każda epoka ma swoje wymagania.
Narodziny Jacques’a i Gabrielli tylko wzmocniły moją wrażliwość na kwestie długoterminowe: edukację, środowisko, spójność społeczną.
Czy ojcostwo zmieniło Twój sposób rządzenia od 2014 roku? Oczywiście, wszyscy ojcowie, którzy są liderami, powiedzą Ci to. Przede wszystkim zmieniło mnie jako mężczyznę, przynosząc mi ogromne szczęście. Następnie narodziny Jacques'a i Gabrielli tylko wzmocniły moją wrażliwość na kwestie długoterminowe: edukację, środowisko, spójność społeczną. Inną formą dobroczynności jest zawładnięcie, ale także większe wymagania wobec siebie. Dzieci są codzienną inspiracją i bardzo ważne jest, aby słuchać ich uczuć. Są po to, by przypominać rodzicom o najważniejszej rzeczy, jaką jest działanie na rzecz tych, których kochamy. Oczywiście, rodziny, ale także wszystkich Monakoczyków i mieszkańców Księstwa.
Podczas medialno-prawnej burzy zwierzył się nam Pan ze swojej „samotności” na szczycie państwa. Jak ważne było stałe zaangażowanie Pańskich sióstr i żony, a teraz także siostrzeńców i siostrzenic?
Obecność mojej rodziny i bliskich jest niezbędna. Przede wszystkim Księżniczki Charlène i moich dzieci, poprzez ich promienną obecność. Moje siostry również są zawsze obecne, ich obecność bywa dyskretna, ale bardzo realna. Robią wiele dla różnych spraw, którym są oddane. Moi siostrzeńcy i siostrzenice są dla mnie również źródłem równowagi i szczęścia. Uspokajają mnie w wykonywaniu moich obowiązków i mogę im tylko podziękować za wszystko, co robią w służbie Księstwa. Wszyscy zostaliśmy wychowani do służby publicznej i dobra ogólnego, to kieruje wszystkimi naszymi codziennymi działaniami. Nie jesteśmy tu po to, by czerpać z czegokolwiek korzyści, a niektóre komentarze na blogach są niezwykle krzywdzące. Chcę to jasno powiedzieć: kieruję się wyłącznie dobrem ogólnym!
Które księstwo chciałbyś pewnego dnia przekazać swojemu synowi, dziedzicznemu księciu Jakubowi?
Kiedy nadejdzie czas, Jacques również będzie musiał wytyczyć własną drogę. Musimy pamiętać o tej formule: chcę przekazać mu Księstwo, które nie jest „ani całkiem takie samo, ani zupełnie inne”. To znaczy Księstwo dumne ze swoich wartości i przeszłości, spokojne, prosperujące, odpowiedzialne i zjednoczone. I oczywiście zakorzenione w swojej epoce, z tą samą ambicją postępu, innowacji i rozwoju w możliwie najbardziej zrównoważony sposób.
I podobnie jak ty, objawi się w sprawowaniu władzy...
Jacques będzie przygotowany, ale to jak w sporcie: wszyscy zapominają o zawiłościach i zwrotach akcji samej rywalizacji. Można trenować bardzo zaawansowanym, bardzo technicznym treningiem, próbując poradzić sobie w każdej sytuacji, ale ostatecznie zawsze pojawiają się nieprzewidziane okoliczności i trzeba umieć na nie zareagować najlepiej, jak się da.
W 2005 roku miał Pan nadzieję, że Monakijczycy będą „współpracować w interesie ogółu” i położą kres „partyjnym sporom, które dyskredytują nasze instytucje, oraz antagonizmom rodzinnym, czasem o podłożu rodowym”. Niestety, dawne wojny klanowe wybuchły publicznie , szargając reputację Monako i destabilizując machinę państwową oraz ważne projekty. Czy to Pana największa krzywda od 20 lat?
Głęboko żałuję tego złego wiatru. Tych plotek i tej trucizny osobistych rywalizacji, które mogły się ujawnić. W małym kraju zawsze istnieją te rywalizacje lub wojny między różnymi grupami i rodzinami, ale godne ubolewania jest, że wychodzą one na jaw. Wszystko to nie może przesłaniać głębokiej rzeczywistości naszego kraju, która polega na tym, że zaufanie i jedność między instytucjami, Monakończykami i mną pozostają silne. Nawet jeśli mogą istnieć antagonizmy i interesy partykularne mogą mieć pierwszeństwo przed interesem ogółu, podejmuję decyzje, które uważam za dobre dla Księstwa z pełną swobodą i odpowiedzialnością. Różni ludzie chwalą się, że potrafią na mnie wpłynąć lub sprawić, że zmienię zdanie, ale rzeczywistość jest taka, że zawsze zbieram opinie z różnych stron, dlatego moje decyzje nie zawsze są natychmiastowe.
Międzynarodowe doniesienia wzywają Księstwo do jeszcze większej transparentności. Czy uważa Pan, że Pana pragnienie „powstrzymania się od nadmiernego dbania o poufność” podziela społeczność Monako?
Te międzynarodowe organy z wielką uwagą śledzą to, co dzieje się w Księstwie. Tym lepiej, że pozwoliło nam to iść naprzód, rozwijać się. Wszyscy są tego świadomi i nabrało to rozpędu. Uchwalono przepisy rozszerzające nasz arsenał prawny i ekonomiczny, a zaangażowane są w to wszystkie resorty rządowe i wymiaru sprawiedliwości. Teraz czekamy na rezultaty. Mam nadzieję, że nadejdą. Wracając jednak do kwestii przejrzystości – nie stanowi ona zagrożenia. Przejrzystość jest narzędziem legitymizacji. Musi być jednak kontrolowana i regulowana, ponieważ jest obecnie niezbędna w handlu międzynarodowym. Nie możemy zatem ani poddawać się, ani odrzucać tego ruchu, lecz wspierać go w sposób inteligentny. Myślę, że Monakijczycy i mieszkańcy Księstwa zrozumieli ten wymóg nowoczesności, który jest absolutnie niezbędny dla funkcjonowania i istnienia państwa.
Przede wszystkim nie możemy tracić zaufania do naszego modelu gospodarczego i społecznego. Jest on najwłaściwszy.
Każdy, kto patrzy dalej niż czubek własnego nosa, zdaje sobie sprawę, jakie ma szczęście, że żyje w Księstwie w 2025 roku, w zamożnym i bezpiecznym kraju z najdłuższą średnią długością życia, spełnionym marzeniem na świecie. Jaką wiadomość chciałby Pan przekazać młodym ludziom, aby zapewnić kontynuację tego modelu?
Po pierwsze, ważne jest, aby podróżować, studiować, szkolić się gdzie indziej niż w Księstwie, a następnie wrócić, aby móc przyczyniać się do postępu i rozwoju naszego kraju. Przede wszystkim nie możemy tracić wiary w nasz model gospodarczy i społeczny. Jest on najbardziej odpowiedni dla Księstwa i musi przetrwać. Niech nasza młodzież wsłuchuje się w otaczający nas świat – i rozwija się w zawrotnym tempie – aby czerpać z niego to, co najlepsze i pomagać nam iść naprzód. A wszystko to, pozostając wiernymi naszym wartościom.
Globalizacja traci impet, ustępując miejsca nacjonalizmowi i wycofywaniu się narodów i ludów. Jakie przesłanie chciałbyś przekazać Monakijczykom, Francuzom i dzieciom tego kraju, z których niektóre żałują, że musiały opuścić swój kraj?
Tym, którzy z różnych powodów, niekiedy przymusowo, musieli opuścić Księstwo, pragnę powiedzieć, że Monako o nich nie zapomniało. Niech będą pewni, że każdego dnia pracujemy nad budowaniem tego bardziej dostępnego, dynamicznego i humanitarnego społeczeństwa, w nadziei, że wielu z nich powróci.
Plemię Lakota (Sioux) nadało Ci tytuł „Przyjaciela Wszystkich Narodów” w 1997 roku. Czy nie jest Ci trudno zasiadać dziś przy niektórych stołach negocjacyjnych, szczególnie w kwestiach ochrony środowiska?
To trudne, ale właśnie w takich momentach musimy pozostać wierni naszym zobowiązaniom i ideom. Moją rolą, a także rolą Księstwa, jest bycie tym czynnikiem jednoczącym, wnoszenie czegoś innego niż głos tych, którzy się kłócą – głosu umiarkowanego, ale stanowczego. Głos Monako w kwestiach związanych ze zrównoważonym rozwojem, środowiskiem i oceanami to głos, którego się słucha, który się respektuje i szanuje. Pojęcie pilnej potrzeby jest trudne do podzielenia dla wszystkich, ale coraz więcej osób je rozumie. Mam nadzieję, że wraz z innymi krajami, które wspierają nas w tych zmaganiach, będę mógł nieść to przesłanie jeszcze dalej i jeszcze mocniej. Aby to się stało, wszystkie główne kraje muszą zaangażować się w sposób znacznie bardziej zdecydowany i dobrowolny. Wiem, że dla pewnego kraju, światowego lidera, będzie to bardzo trudne, ale nie tracę nadziei.
Czy zrezygnowałeś z pomysłu przekonania Donalda Trumpa przy pomocy społeczności naukowej?
Nie, próbuję znaleźć odpowiedni czas i odpowiednie możliwości, ale będzie to ciężka walka.
Jeśli pozostaniemy zjednoczeni, będziemy mieli bardzo szczęśliwą przyszłość.
Erozja władzy jest często tematem tabu wśród decydentów wysokiego szczebla. Jako osoba sprawująca „dożywotni” mandat, jaka siła napędza Cię dziś i w przyszłości?
Napędza mnie miłość do ojczyzny, poczucie obowiązku i zaufanie, jakim darzą mnie Monakijczycy. Rządzenie oznacza planowanie z wyprzedzeniem, ale także stawianie czoła wyzwaniom stale zmieniającego się świata z największą lojalnością i niezłomną determinacją. Siła tkwi przede wszystkim w zapewnieniu przyszłości naszemu krajowi, przy jednoczesnym poszanowaniu jego wartości założycielskich i dostosowaniu ich do współczesnego świata. W całej historii Księstwa zawsze znajdowaliśmy sposoby na zapewnienie sobie przetrwania, nawet w niekiedy bardzo trudnych i niepewnych okolicznościach. Jeśli pozostaniemy zjednoczeni, pełni entuzjazmu, innowacyjni i wspierający, czeka nas bardzo szczęśliwa przyszłość.
Nice Matin