Świadectwo. „Lek na niepełnosprawność”: urodził się z niedowładem połowiczym, odwiedził już 124 kraje

Ta seria o podróżach, które zmieniają życie [5/5] – Niektóre podróże nie tylko wypełniają paszport pieczątkami: oświecają, wstrząsają i podważają wszystko. W naszej letniej serii osoby, które przeżyły niezwykłą przygodę w innym kraju, dzielą się swoimi historiami. Dziś historia Dimitriego, którego podróż życia rozbudziła w nim nienasyconą pasję do podróży.
Dimitri od zawsze żył ze swoją niepełnosprawnością. Przy urodzeniu cierpiał na niedotlenienie i doznał udaru (niedotlenienia okołoporodowego), w wyniku którego doszło do hemiplegii po stronie lewej. Od tego czasu jego lewa strona ciała jest sparaliżowana i cierpi na zaburzenia funkcji poznawczych. Niepełnosprawność ta stała się dla niego siłą napędową i motorem napędowym do realizacji marzenia: odwiedzenia jak największej liczby krajów na świecie.
Podróże są wpisane w tradycję rodzinną. Dimitri zaczął podróżować w łonie matki (Hongkong, Filipiny, Tajlandia), a następnie, gdy był mały, z rodzicami.
124 odwiedzone krajePrzełom nastąpił, gdy miał 18 lat. Po śmierci dziadków wyjechał do Tybetu, Chin i Nepalu – krajów, gdzie sytuacja osób z niepełnosprawnościami bardzo różniła się od tej, którą znał we Francji. „Widziałem ludzi czołgających się po ulicach, bo nie mieli wózka inwalidzkiego. Nie mieli środków. W tamtym momencie powiedziałem sobie, że to dlatego, że myślimy, że jesteśmy niepełnosprawni, ogranicza nas to, ale jeśli damy sobie środki, damy radę” – zapewnia nas. Choć doskonale zdaje sobie sprawę, że istnieją różne stopnie niepełnosprawności, obiecuje sobie, że jego własna nie przeszkodzi mu w realizacji marzenia o podróżowaniu. „Ludzie mówili mi, że to niemożliwe z powodu mojej niepełnosprawności. Nigdy nikogo nie słuchałem. Dla mnie to trochę bardziej skomplikowane, zajmuje więcej czasu, ale jeśli naprawdę tego chcesz, możesz to zrobić” – mówi Dimitri.
W 2009 roku wyruszył w „swoją” trasę koncertową dookoła świata, we własnym tempie. Mieszkając w Paryżu, gdzie pracuje jako dyrektor finansowy w Narodowym Instytucie Historii Sztuki, wykorzystuje każdy urlop, by wsiąść do pociągu lub samolotu i bardzo skrupulatnie gospodarować swoim budżetem. Wyrusza w podróż samotnie lub z innymi, na tournée lub do przyjaciół, których ma teraz w czterech zakątkach świata. „Teraz wykorzystałem swoją niepełnosprawność, by przekształcić ją w siłę. Lepiej znam swoje zaburzenia poznawcze” – przyznaje.
W wieku 39 lat odwiedził już 124 kraje. Lato spędził w Mongolii, następnie w Meksyku i Belize, gdzie obecnie mieszka. „Chcę odwiedzić każdy kraj na świecie, a nawet każde możliwe i możliwe miejsce. To idealne lekarstwo na moją niepełnosprawność. To dla mnie niezwykle ważne; czuję, że ładuję baterie, zwiedzając nowe miejsca, odkrywając inne kultury” – mówi obieżyświat.
Zmiana sposobu, w jaki postrzegamy niepełnosprawnośćNie brakuje mu też historii do opowiedzenia na całym świecie, takich jak spotkanie z plemionami w Gwatemali, pełen wrażeń pobyt w Japonii podczas tajfunu czy obecność w Londynie 3 czerwca 2017 roku, kiedy seria ataków islamistów pochłonęła osiem ofiar śmiertelnych. Podróże również przynoszą miłe niespodzianki, ponieważ poznał swoją obecną żonę w Hongkongu, gdy dzielili ten sam hostel w 2017 roku.
Podróże uratowały go również przed załamaniem w 2012 roku i uchroniły przed pobytem w szpitalu psychiatrycznym. „Forma terapii” – przyznaje. Dokumentuje tę podróż dookoła świata na swoim blogu i napisał już dwie książki (*). Bo poprzez tę przygodę chce również pokazać inny obraz niepełnosprawności i przełamać tabu. „We Francji niepełnosprawność to różnica, podczas gdy w innych krajach mogę znieść tę barierę, spojrzenia są mniej przytłaczające” – zapewnia.
Przede wszystkim te wymiany doświadczeń na całym świecie dały mu siłę, którą chce się dzielić. „Dowiedziałem się, że choć moja niepełnosprawność może wydawać się wielu osobom uciążliwa, nie uniemożliwia mi podróżowania. W innych krajach ludzie cierpią z powodu innych rodzajów niepełnosprawności, takich jak ubóstwo czy dostęp do opieki zdrowotnej, który w niektórych miejscach jest praktycznie niemożliwy. To pomaga spojrzeć na sprawy z innej perspektywy” – wyjaśnia Dimitri. Przede wszystkim chce pokazać, że wiele barier można pokonać, gdy ludzie nie mogą podróżować. „Może to wynikać z wielu innych przyczyn niż niepełnosprawność: braku pewności siebie, strachu, ograniczeń finansowych lub rodzinnych, ale często istnieją rozwiązania, a podróż jest warta zachodu” – zapewnia nas.
To coś więcej niż pasja, to teraz styl życia, który Dimitri przyjął, odwiedzając około sześciu do siedmiu nowych krajów rocznie. Rok 2025 będzie jeszcze bardziej bogaty w wydarzenia, ponieważ planuje odwiedzić Szwajcarię, Liechtenstein, Belgię i Algierię przed końcem roku. Kto powiedział, że wakacje służą do relaksu?
(*) Podróż do serca półkul , autor: Dimitri Pilon, JDH Editions, 15,95 euro.
Le Progres