W Bretanii styl marynistyczny jest powszechny

SZTUCZNE STYLIZACJE WAKACYJNE (2/5) – W tej letniej serii poświęconej lokalnym zasadom ubioru udajemy się do Bretanii. Gdzie bretoński strój jest obowiązkowy, a wczasowicze zawsze są gotowi stawić czoła deszczowi.
Każdego lata to samo. Od Carnac do Quimper , między dwoma naleśnikami z mąki razowej i wichurą o sile 6 stopni w skali Beauforta, Bretania wita swoich wczasowiczów. Nowiutkie żółte płaszcze przeciwdeszczowe, buty Aigle bez śladu błota, swetry w paski z wciąż widocznymi metkami... Spacerują po brukowanych ulicach Saint-Malo, zatoczkach Crozon lub ścieżkach Wybrzeża Różowego Granitu, jakby się tam urodzili. Krajobraz się zmienia, ale sylwetka pozostaje ta sama. Wizerunek Bretończyka jest wytarty i kupiony.
Między hołdem a panopliąPasiasty sweter stał się znakiem rozpoznawczym tego regionu. Działa jak totem: nosimy go, jakbyśmy deklarowali symboliczne przywiązanie, nawet jeśli tylko tymczasowe. W Trégastel butik wielomarkowy co roku przygotowuje się na tę falę tekstyliów. „ To bez wątpienia kultowy element garderoby ” – zwierza się Lysiane, menedżerka. „ Sprzedajemy ich ogromne ilości, gdy tylko przyjadą wczasowicze. Najpopularniejszy model? Klasyczny: granatowe paski na białym tle lub odwrotnie. Niektórzy szukają nieco bardziej szykownej wersji, na przykład admirała à la Jean Paul Gaultier. Inni po prostu chcą czegoś uszytego w Bretanii”.
Pomiń reklamęTrudno mówić o stylu bretońskim bez wspomnienia o płaszczu przeciwdeszczowym, niezbędnym w tutejszej pogodzie. Żółty dla purystów, granatowy dla tych bardziej miejskich, teraz dostępny w pastelowych odcieniach, dopasowanych krojach i z podszewką w paski. Daleko mu do utylitarnego stroju marynarza: płaszcz przeciwdeszczowy stał się mieszczański i stylowy. Do tego stopnia, że można go teraz zobaczyć zarówno na nabrzeżach Nantes, jak i na peronach paryskiego metra.
Buty Aigle również wyszły poza ramy ogrodu warzywnego i wędkarstwa z brzegu, stając się modnym dodatkiem. A kiedy już zagościły na plaży lub w piekarni, pozostaje jeszcze jeden bretoński element garderoby: gruby, szorstki i ponadczasowy sweter marynarski.
Każdy chce wyglądać jak Bretończyk, ale nie za wszelką cenę.„ Istnieje prawdziwy popyt na piękne rzeczy” – zauważa właściciel sklepu w Trégastel. „Sweter marynarski ze 100% wełny sprawdza się znakomicie. Minor pozostaje punktem odniesienia dla tych, którzy chcą mieć rzeczy wyprodukowane lokalnie. Dla osób z ograniczonym budżetem współpracujemy również z portugalskimi markami oferującymi wysokiej jakości bawełnę. Ponieważ każdy chce kupować rzeczy wyprodukowane we Francji, ale niestety nie każdy może sobie na to pozwolić… ”. Za tymi wyborami krawieckimi kryje się jedna prawda: każdy chce wyglądać jak Bretończyk, ale nie za wszelką cenę. Ani finansowo, ani stylistycznie. Ponieważ to entuzjastyczne przyjęcie czasami graniczy z jednolitością. Zaraz po przyjeździe wczasowicze wyposażają się w bretońskie stroje. Estetykę, którą niektórzy miejscowi przyjmują ze sceptycyzmem.
„To tak, jakbyś przykleił sobie na czole etykietkę „turysta”.Jeanne, 44-letnia graficzka z Brestu, oscyluje między rozbawieniem a zmęczeniem: „ Zawsze ci sami ludzie. To jak festiwal. Jest miło, ale trochę przesadzają. Widziałam faceta w płaszczu przeciwdeszczowym, kiedy było 25 stopni i świeciło słońce”. 53-letni Étienne, szef małego lub średniego przedsiębiorstwa, jest bardziej zwięzły: „ To niesamowite. To tak, jakbym przyjechała do Paryża w berecie na głowie i bagietce pod pachą”.
Ale czy powinniśmy ignorować tę potrzebę kotwiczenia? Élise, 27-letnia kelnerka z Brestu, unosi brwi na widok każdej nowej marynarskiej koszuli. „ Tak, to często trochę przesada”. Nie do końca się z tym zgadza, ale rozumie impuls. Dlatego uściśla: „ Czasami mówię im, żeby nie zakładały wszystkiego na raz. W przeciwnym razie równie dobrze mogłyby napisać sobie „turystka” na czole”. Zauważa również, że najbardziej „stylowi” są ci, którzy wybierają oszczędnie. Marynarska koszula, owszem, ale noszona z dżinsową kurtką i znoszonymi trampkami.
Pomiń reklamęRada miejscowych jest jednomyślna: lepiej inspirować się niż naśladować. Nie mnoż klisz, jakbyś odhaczał coś z listy . Wystarczy jeden element. Dwa, najwyżej. Powyżej tego progu to już prawie kamuflaż. A przede wszystkim, ożyw swoje ubrania. Ubrudź się trochę. Zgnieć koszulę w paski. Nie rozpinaj płaszcza przeciwdeszczowego. Pozwól butom się zużyć. Krótko mówiąc, wróć do korzeni. Bo w Bretanii wszyscy powiedzą ci, że latem jest piękna pogoda. Na szczęście styl nie kłamie.
lefigaro