Nowy, ekscytujący film Spike'a Lee i Denzela Washingtona to nowa interpretacja klasyki


Wybierając adaptację powieści Akiry Kurosawy High and Low , Spike Lee postawił sobie poprzeczkę niezwykle wysoko. Ten thriller z 1963 roku jest jednym z najlepszych dzieł japońskiego autora, studium ostrych kontrastów społecznych, które rozwija się w dwóch dyskretnych aktach: pierwszy to napięty dramat kameralny rozgrywający się na wzgórzu, w domu bogatego producenta, drugi to rozległa proceduralna obława, która schodzi z tej wyniosłej pozycji do podłego przestępczego półświatka Jokohamy. High and Low osiąga idealną równowagę między stylem (na szczególną uwagę zasługuje głębokie skupienie Kurosawy i elegancko choreograficznie zaaranżowane długie ujęcia) i treścią. Pomijając brawurę filmową, historia filmu, będąca adaptacją powieści Eda McBaina z 1959 roku, jest fascynująca: nawet gdy podziwiasz kompozycję niemal każdego ujęcia, jesteś zapartym tchem w napięciu oraz w pytaniach moralnych i ostatecznie filozoficznych, przed którymi staje zarówno bohater, jak i złoczyńca. W centrum tego wszystkiego znajduje się tytaniczna kreacja aktorska gwiazdy filmowej, Toshiro Mifune, wcielającego się w postać bogatego magnata obuwniczego, uwikłanego w spisek mający na celu porwanie.
Karta tytułowa pod koniec napisów końcowych filmu Lee'ego Highest 2 Lowest zauważa, że film został "inspirowany mistrzem, Akirą Kurosawą", a samo istnienie filmu jest pełnym podziwu hołdem dla autora, którego Lee wymienił jako swojego ulubionego. Ale ta adaptacja jest najlepsza, gdy najmniej przypomina oryginał, a reżyser wydaje się o tym wiedzieć. Highest 2 Lowest nabiera energii i pilności, gdy spędza czas ze swoim skonfliktowanym bohaterem, którego niepewność co do swojego dziedzictwa rezonuje z pytaniami, które zarówno Lee, jak i gwiazda Denzel Washington muszą sobie zadawać na tym etapie swoich karier. 68-letni Lee i 70-letni Washington pracują razem od lat 90., kiedy stworzyli tak dobrze oglądane filmy jak Malcolm X ; portret legendy kultury zimą to dokładnie ten film, który obaj powinni nakręcić razem trzy dekady później.
Ale kiedy „Highest 2 Lowest” zmienia biegi między tym z bliska studium postaci a wielkim thrillerem kryminalnym, który również miał być, przejście nie zawsze przebiega gładko. Choć jest o osiem minut krótsza od oryginału, wersja Lee wydaje się co najmniej o 20 minut dłuższa. Mimo to, ta dynamiczna, bogato sfilmowana aktualizacja surowo prostego thrillera Kurosawy sprawia, że charakterystyczna dla Lee nieudolność wydaje się zamierzona. „Highest 2 Lowest” porusza się z nonszalancją i pewnością siebie, które być może przesadzają z tym, co scenariusz ma do zaoferowania, ale trudno oprzeć się pokusie zobaczenia współpracy Lee i Washingtona po raz pierwszy od „Inside Man” z 2006 roku.
W scenariuszu Alana Foxa, pamiętna postać Mifune'a, Kingo Gondo, wciela się w Davida Kinga (Washington), który dorobił się fortuny nie na obuwiu, a na muzyce. Jego wytwórnia płytowa, Stackin' Hits, jest legendą w branży muzycznej, jeśli chodzi o odkrywanie nowych artystów, którzy później zdobywają szczyty list przebojów i nagrody Grammy; to tradycyjna firma, która wierzy w czas poświęcony na rozwijanie talentów i pozostaje ostrożna wobec zmian, jakie technologia cyfrowa przyniosła branży. Większy i bardziej bezosobowy konglomerat jest o krok od wykupienia Stackin' Hits, ale w ostatniej chwili przed sfinalizowaniem transakcji David postanawia zaryzykować cały swój majątek, aby odzyskać kontrolę nad firmą, którą zbudował.
Tego samego dnia David odbiera telefon w swoim eleganckim wieżowcu z widokiem na Most Brookliński: jego nastoletni syn Trey (Aubrey Joseph) został porwany. Wkrótce potem, podsłuchiwany przez policję, David zgadza się zapłacić 17,5 miliona dolarów okupu — ale potem wychodzi na jaw, że porwano niewłaściwe dziecko. Chrześniak Davida, Kyle (Elijah Wright), syn wieloletniego przyjaciela i osobistego kierowcy potentata Paula (Jeffrey Wright, prawdziwy ojciec młodego aktora), jest tym, który jest przetrzymywany w nieznanym miejscu, dopóki David nie przekaże mu całego majątku. Fakt, że decyzja ta wywołuje choćby chwilę wahania, jest zrozumiałym źródłem tarć między Paulem a Davidem, ale ten drugi wkrótce zgadza się zapłacić, a następnie zostaje wdrożony plan dostarczenia gotówki metrem, zgodnie z bardzo szczegółowymi instrukcjami porywacza.
Pościg w metrze przeplatany jest fragmentami koncertu na żywo nieżyjącego już Eddiego Palmieriego podczas Parady z okazji Dnia Portorykańskiego, który rozwala publiczność na fortepianie, podczas gdy setki fanów tańczą na ulicy. Z przyjemnością ogląda się Palmieriego w jednym z jego ostatnich sfilmowanych występów, a kamera Lee (obsługiwana przez wybitnego operatora Matthew Libatique'a) nigdy nie jest pewniejsza siebie niż wtedy, gdy wysuwa się, by zapewnić rozległe, panoramiczne ujęcia miasta, które ukochał. Jednak logiczne i przestrzenne powiązanie między widowiskiem parady a jednoczesnym rozwojem akcji w pociągu jest kruche, a równoległy montaż tej sekwencji nigdy nie osiąga w pełni tego wspaniałego, fuzyjnego efektu „Tylko w Nowym Jorku”, który Lee zdaje się uwielbiać.
Są momenty, w których szalony styl Lee, jego długotrwała tendencja do wrzucania wszystkiego, co popadnie, jeśli chodzi o techniki filmowe, dobrze służy filmowi. Dotyczy to dowcipnie dobranych, igłowych kropek muzyki pop ze wszystkich epok i gatunków: montaż otwierający z ujęciami Mostu Brooklińskiego i portu nowojorskiego do utworu „Oh, What a Beautiful Mornin'” z filmu „ Oklahoma!” jest ekscytujący, a kiedy postać Washingtona prosi Wrighta o wybranie psychologicznej piosenki do grania w drodze na napięte spotkanie, jest coś ujmującego w tych dwóch staruszkach podkręcających klasyk disco z 1979 roku „Ain't No Stoppin' Us Now”. Ale jak na film o producencie z „najlepszymi uszami w branży”, ścieżka dźwiękowa Howarda Drossina jest dziwnie rozpraszająca i przestarzała. Czuła scena małżeńska między Davidem i jego żoną, sądząc po muzyce w tle, rozgrywa się w hotelowej windzie w połowie lat 80.
Są też pewne irytujące momenty w dialogach, jakby scenariusz szwankował. Gdy żona Davida, Pam (Ilfenesh Hadera, która nie ma nic do roboty poza staniem w miejscu, wyglądając na zmartwioną, ale wspierającą w efektownych strojach) rozstawia zespół policyjny w mieszkaniu Kingów, jest dziwnie konkretna co do tego, gdzie powinni położyć przesunięte przedmioty na stole w jadalni. (Wazon trafia na lewo od kominka. Dlaczego? Niech diabli wezmą pistolet Czechowa: Nigdy się tego nie nauczymy.) I chociaż niektóre z smaczków, które Lee umieszcza w filmie, są zabawne — trenera młodzieżowej drużyny koszykówki, w której grają Trey i Kyle, zabawnie gra były zawodnik LA Lakers i Boston Celtics, Rick Fox — inne wydają się rozpraszająco pobłażliwe, jak wtedy, gdy szczególnie zagorzały fan Yankees (grany przez Nicholasa Turturro, młodszego brata Johna) przełamuje czwartą ścianę, aby przekazać swoją (i Lee) zdecydowanie negatywną opinię o Boston Red Sox bezpośrednio do kamery.
Podobnie jak High and Low , Highest 2 Lowest kończy się (lub, w przypadku tego drugiego, dochodzi do końca w ciągu jednej sceny) konfrontacją jeden na jeden między bohaterem i złoczyńcą. Nie będę wdawał się w szczegóły, aby nie zepsuć sekwencji wydarzeń, dzięki której David rozwiązuje zagadkę tożsamości porywacza, ale kiedy w końcu się pojawia, złego faceta gra raper ASAP Rocky, który grał już wcześniej na dużym ekranie, ale który po tej krótkiej, ale mocnej parze scen wydaje się gotowy na wielki przełom. Pierwsza scena, w której on i Washington stają naprzeciw siebie, jest w połowie konfrontacją pokoleniową, w połowie bitwą rapową; to pojedynek dwóch różnych stylów charyzmatycznej czarnej męskości, w którym genialny, ale drażliwy patriarcha Washingtona ściera się z uszkodzonym, szorstkim młodym mężczyzną Rocky'ego z kaptura. Po raz kolejny scenariusz nie dorównuje temu, co mają do zaoferowania aktorzy: Ideologiczne różnice w starciu mężczyzn, dotyczące tradycyjnych metod kreowania gwiazd w branży muzycznej, a rosnącej popularności platform cyfrowych, mediów społecznościowych i streamingu na YouTube, są zbyt dosadnie przedstawione, by brzmieć jak prawdziwe słowa. Ale elektryczność płynąca między Washingtonem a Rockym aż trzeszczy.
Highest 2 Lowest może nie reprezentować pracy Lee w najlepszym wydaniu, ale warto zobaczyć na dużym ekranie ze względu na ambitne efekty wizualne i sprytne obsadzenie — nie tylko Washingtona i Rocky'ego, ale także Jeffreya Wrighta, który po cichu kradnie każdą scenę, w której się pojawia, jako owdowiały ojciec porwanego chłopca, były skazaniec i pobożny muzułmanin, który jeży się na rasistowskie przesłuchanie białego policjanta w tej sprawie. Pochodzący z Bronxu raper Ice Spice również pojawia się w jednej pamiętnej scenie, podobnie jak Rosie Perez, Anthony Ramos i Wendell Pierce. Ale najbardziej fascynującym elementem tego filmu, który pozostaje frustrująco niedostatecznie zbadany, jest autobiograficzna natura jego głównego bohatera: czcigodnego trendsettera zastanawiającego się nad znaczeniem swojej pracy, gdy branża, którą zmienił na lepsze, zmienia się wokół niego w sposób, którego ani nie aprobuje, ani w pełni nie rozumie. Centralne pytanie filmu, na które nigdy nie udzielono wyczerpującej odpowiedzi, brzmi: czy starzejący się potentat Washingtona wciąż ma tę samą pasję do sztuki, co w młodości. Podobnie jak Lee, David King może nie zdobywa już tylu hitów co kiedyś, ale jeszcze nie skończył.