Na żywo, strajk 18 września: 230 akcji na drogach publicznych, ale „mniej intensywne niż oczekiwano” – według Bruno Retailleau

Zadaj pytanie redakcji:
Emerytowana nauczycielka języka niemieckiego Annie Del Gatto, lat 76, jest zaskoczona: o 10:30 szeregi demonstrantów na Starym Porcie wciąż są nieliczne. Jeśli dołączyła do swoich towarzyszy ze związku zawodowego FSU, to po to, by uczestniczyć w „równowadze sił, którą trzeba narzucić”. „Jeśli jest nas dziesięć tysięcy, to nie to samo, co miliony” – zapewnia.

Ubrana w czarny T-shirt i czerwoną kefiję na ramionach, kontynuuje: „Wszystkie rządy od czasów François Hollande'a ignorowały głosy społeczeństwa i jego przedstawicieli. Rządzą zgodnie z artykułem 49.3. Kiedy uświadomiłam sobie, że od miesięcy protestujemy przeciwko reformie emerytalnej bez powodu, poczułam obrzydzenie. Oczekują od nas tylko, żebyśmy się zgodzili i zamilkli”.
Jego obawa? Że Francuzi będą się teraz bali demonstrować w obliczu zaostrzenia środków policyjnych: „Nie boję się, jestem stary, biały i mam tytuł magistra”.

Świat pracy jest wściekły i chce dać o tym znać. Oczekiwano, że mobilizacja, zwołana przez osiem głównych związków zawodowych w czwartek, 18 września, będzie cieszyła się wyjątkowo dużą frekwencją. Osiem dni po pierwszym sygnale ostrzegawczym podczas ruchu „Block Everything”, sam rząd spodziewał się bardzo wysokiej frekwencji: według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na ulicach całego kraju miało się pojawić od 600 000 do 900 000 osób, podczas gdy 10 września było ich nieco poniżej 200 000.

„Do godziny 10:00 we Francji odnotowano 230 akcji na drogach publicznych, 95 prób blokowania obiektów i 10 000 osób zaangażowanych w te akcje” – wyjaśnił ustępujący minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau w czwartek podczas porannej konferencji prasowej. „Na razie doszło tylko do jednego sabotażu, jednej próby, na Martynice, w sieci wodociągowej”.
Minister sprecyzował, że próby blokad miały miejsce na zajezdniach autobusowych, drogach komunikacyjnych, drogach zjazdowych, w szeregu miejsc i szkołach średnich.
Dodał, że w pierwszej części dnia działania te były „mniej intensywne, niż oczekiwano” . Wyjaśniono to, według niego, „destabilizacją demonstrantów spowodowaną masową obecnością funkcjonariuszy organów ścigania”. Na miejsce wysłano ponad 80 000 policjantów i żandarmów, głównie z obawy przed blokadami i przemocą.
Po mieszanym dniu 10 września mieszkańcy Tuluzy spodziewają się dużej frekwencji na demonstracji, która rozpocznie się o godzinie 14:00 w dzielnicy Saint-Cyprien. Jednak wczesnym rankiem funkcjonariusze udaremnili kilka blokad lub prób ich zablokowania.
Przed kilkoma szkołami średnimi, na przykład w Saint-Sernin i Berthelot, lub gdzie indziej, na przykład przy stacji Gallieni w pobliżu Cancéropôle lub przed supermarketem Auchan w Balmie, niewielkie grupy liczące maksymalnie 30 osób zostały rozpędzone przez liczne siły policyjne, które interweniowały od świtu.
W upiornym centrum miasta, gdzie wiele firm jest zablokowanych, około godziny 10:00 w dzielnicy Saint-Cyprien miała miejsce bardziej oryginalna akcja. Grupy około 20 osób maszerowały w milczeniu, przechodząc tam i z powrotem przez przejścia dla pieszych. aby zablokować ruch: to „operacja kaczka” .
W zeszłym tygodniu operacja wprawiła policję w osłupienie, która oświadczyła, że „nie stwierdzono żadnych przestępstw”. W czwartek akcja została przerwana, a trzy osoby zostały aresztowane, w tym dwie studentki położnictwa.
Laurène Picard, lat 42, przyjechała na strajk z Aurignac w Górnej Garonnie. Nauczycielka specjalistka w instytucie edukacji medyczno-społecznej, potępia „rażący brak zasobów w ostatnich latach”. Zanim jednak żałuje, że „nawet pacyfistyczne operacje tego typu są natychmiast tłumione”.
Około godziny 11 rano prefektura ogłosiła aresztowanie około dziesięciu osób i wznowienie operacji z 10 września, w ramach której zmobilizowano ponad 1200 funkcjonariuszy policji, w tym funkcjonariuszy CRS.
Komendant paryskiej policji jest „bardzo zaniepokojony”. Ustępujący minister spraw wewnętrznych ostrzega przed „nasileniem się przemocy”. W czwartek rano, w dniu mobilizacji międzyzwiązkowej, władze są zaniepokojone możliwymi nadużyciami.
Służby wywiadowcze policji, które nie były w stanie przedstawić dokładnych prognoz dotyczących demonstracji 10 września, teraz odważają się przedstawić niepokojące liczby. Komendant policji Paryża, Laurent Nunez, powiedział Agence France-Presse, że setki, a nawet tysiące radykałów planują infiltrować paryską demonstrację, aby „walczyć i niszczyć”.
W zakresie bezpieczeństwa siły bezpieczeństwa rozmieszczają zatem niezbędne zasoby. Żandarmeria deklaruje mobilizację 33 mobilnych szwadronów żandarmerii w całym kraju, liczących 2400 żołnierzy wyspecjalizowanych w utrzymywaniu porządku, uzupełnionych na prowincji 35 000 żandarmów departamentalnych, do których należy dodać 1700 rezerwistów. Rozmieszczono również 24 „centaury” – aby znaleźć takie rozmieszczenie pojazdów opancerzonych, trzeba cofnąć się do okresu „żółtych kamizelek”.
W stolicy paryska prefektura policji również zrobiła wszystko, co możliwe, wprowadzając system porównywalny z tym planowanym na finał Ligi Mistrzów w maju, który doprowadził do licznych incydentów. Dyrekcja ds. Porządku Publicznego Ruchu Drogowego (DOPC) wysłała ponad czterdzieści sekcji, w porównaniu z około dwudziestoma zmobilizowanymi na demonstrację 1 maja 2023 roku, w trakcie mobilizacji przeciwko reformie emerytalnej. Hasłem przewodnim była „bezkompromisowość” wobec wszelkich prób utworzenia czarnego bloku.
45% pracowników szkół średnich i gimnazjów strajkuje, ogłosił w czwartek w komunikacie prasowym SNES-FSU, główny związek zawodowy szkół średnich. Ta „silna mobilizacja” jest, według związku, „porównywalna” z tą, której doświadczył podczas mobilizacji przeciwko reformie emerytalnej w 2023 roku , „mimo że jesteśmy dopiero na początku roku szkolnego”.
Jak stwierdzili sędziowie SNES-FSU, jest to „ dowód głębokiego oburzenia warunkami rozpoczęcia roku szkolnego, obniżaniem wynagrodzeń i podważaniem autorytetu edukacji publicznej, w szczególności poprzez politykę wdrażaną od 2017 r.”
Z kolei główny związek zawodowy szkół podstawowych, SNuipp-FSU, poinformował, że jedna trzecia szkół wzięła udział w strajku.
Obserwacja, wykrywanie lub wsparcie operacyjne oznacza: w ciągu dwóch lat drony, te małe zdalnie sterowane statki powietrzne wyposażone w kamery, których użycie wymaga zarządzeń prefektur, stały się „niezbędnym” narzędziem, szczególnie podczas dużych wydarzeń, jak twierdzi policja krajowa. W ciągu pięciu lat flota dronów potroiła się, licząc 965 dronów dla żandarmerii i 650 dla policji krajowej, według danych przekazanych przez władze Agence France-Presse.
Generał Philippe Mirabaud, zastępca dyrektora ds. zatrudnienia w żandarmerii, podkreśla surowe ramy prawne, w których wykorzystywane są drony. „Każda misja jest śledzona, wiemy, który pilot ją wykonał, gdzie, kiedy i jak długo, wiemy, gdzie przechowywane są zdjęcia, że będą one przechowywane tylko przez siedem dni, a następnie zostaną zniszczone” – zapewnia.
Drony, wykorzystywane do celów ścigania od połowy lat 2010., były przedmiotem wieloletniej batalii prawnej, która doprowadziła do powstania „ram legislacyjnych” określonych w ustawie z 2022 roku o odpowiedzialności karnej i bezpieczeństwie wewnętrznym. Wniosek, wymagający zgody prefektury, musi zostać złożony przez żandarmerię lub policję. Nagrywanie dźwięku, rozpoznawanie twarzy ani odsyłanie do plików są niedozwolone.
W środę wieczorem zawieszono trzy zarządzenia prefektury Seine-Maritime zezwalające na loty nad demonstracjami w Gonfreville, Le Havre i Rouen po apelacjach Francuskiego Związku Prawników (SAF).
W ramach ruchu „Zablokuj Wszystko” z 10 września, Stowarzyszenie Obrony Wolności Konstytucyjnych (ADELICO), SAF i Związek Sędziów naliczyły 82 dekrety prefekturalne zezwalające na użycie dronów. Aktywiści zaskarżyli „około trzydziestu” z nich do sędziego orzekającego o środkach tymczasowych, co doprowadziło do „kilkunastu” zawieszeń, donosi Serge Slama, profesor prawa publicznego i prezes ADELICO, potępiając użycie dronów na skalę „bezprecedensową we Francji”.
Jednak dla niego „walka z dronami jest przegrana” , ponieważ weszły one do praktyki organów ścigania. Jednak kontynuując kwestionowanie dekretów, zamierza „zapewnić, że ich użycie będzie (…) mniej powszechne” i „rzeczywiście odpowiadało celom operacyjnym” .


„Oczywiste jest, że istnieje duże zapotrzebowanie społeczne na sprawiedliwość podatkową” – powiedział w czwartek w programie France Inter pierwszy prezes Trybunału Obrachunkowego, Pierre Moscovici, w trakcie dnia mobilizacji społecznej przeciwko środkom budżetowym postrzeganym jako brutalne.
„Chodzi o to, że wysiłek musi być dzielony, że nie może on spoczywać wyłącznie ani głównie na tych, którzy są na dole drabiny społecznej lub na klasie średniej, a wkładu można wymagać od tych, którzy mają najwyższe dochody” – dodał.
Nie komentując tak zwanego podatku „Zucmana” , którego domagali się socjaliści, który miałby obłożyć aktywa o wartości ponad 100 milionów euro stawką 2%, pan Moscovici uznał, że podatek od najbogatszych powinien być „sprawiedliwy” i „nieszkodliwy dla francuskiej gospodarki”.
Choć podniesienie podatków w kolejnym budżecie „nie jest tematem tabu” , działania muszą się skupić przede wszystkim na „oszczędnościach w wydatkach” , podkreślił człowiek, który w 2013 r., będąc ministrem gospodarki i finansów, wysunął teorię na temat „znudzenia się podatkami” we Francji.
1 konto od 7,99 €/miesiąc
Brak zobowiązań
- Wszystkie nasze artykuły, filmy, podcasty i newslettery
- Aplikacja La Matinale du Monde , od godz. 7.00 wybór artykułów przez redakcję
- Dziennik w wersji cyfrowej od godz. 13.00.

„Czy mamy inne sposoby (...), aby nowy premier, który ponownie reprezentuje obóz prezydenta Republiki, został usłyszany?” – pytał w RTL lider PCF, Fabien Roussel. „Chodzi o wyrażenie naszych oczekiwań dotyczących zmian. Musi to dotrzeć (...) do uszu nowego premiera, aby usłyszał to wołanie z serca, płynące od ludzi, by żyli lepiej, by żyli z pracy” – dodał.
Jeśli chodzi o ryzyko przemocy, jakie według Bruno Retailleau może wystąpić, „myślę, że przyszły były minister spraw wewnętrznych tylko na to czeka” – oświadczyła szefowa grupy ekologów, Marine Tondelier, w wywiadzie dla France Inter.
Rozmieszczono siły bezpieczeństwa podobne do tych z 10 września, liczące około 80 000 policjantów i żandarmów. Ustępujący minister spraw wewnętrznych Bruno Retailleau ostrzegł przed „nasileniem się przemocy” i ryzykiem zniszczeń. Marine Tondelier ostrzega jednak: „Dziś po południu (...) pojawią się przede wszystkim demonstranci (...) rolą policji jest ich ochrona i umożliwienie spokojnego przebiegu demonstracji”.

„Od rana protestujący byli atakowani i zagazowywani, mimo że byli pokojowo nastawieni” – oburzona sekretarz generalna CGT Sophie Binet w czwartek w wywiadzie dla France Info.
Według niej „10 września nie doszło do żadnych szczególnych aktów przemocy, a dziś nie będzie ich, poza przemocą zorganizowaną, dzięki strategii prawa i porządku wdrażanej przez ustępującego ministra”.
„Dzisiejsza liczba wysłanych sił policyjnych to bezprecedensowe osiągnięcie, 80 000 funkcjonariuszy. Podczas mobilizacji przeciwko reformie emerytalnej było ich od 10 000 do 15 000 dziennie, więc to bezprecedensowe. Po co takie rozmieszczenie sił?” – zapytała. Według niej „Minister Spraw Wewnętrznych dolewa oliwy do ognia”.
Maksymalnie stu uczniów szkół średnich i niemal tyle samo dziennikarzy zebrało się przed liceum im. Maurice'a Ravela w XX dzielnicy Paryża. Wybrani urzędnicy, w tym Danielle Simonnet, oraz członkowie związków zawodowych zajęli pozycje, aby uniemożliwić policji rozproszenie zgromadzenia.

Wśród haseł: „Acab” , „Musimy spalić Bernarda Arnault” i „Wolna Palestyna” . Uczniowie szkół średnich, siedzący na koszach na śmieci, spotykają się na Placu Bastylii o 13:30. „Żółte kamizelki” wygłaszają przemówienia do tłumu i atakują policję. Orkiestra dęta gra za zgromadzeniem uczniów szkół średnich, a pracownicy szkoły jadą pobliskim tramwajem linii 3, który właśnie kursuje.
Szesnastoletni Achille (imię zmienione) jest tu, by bronić praw podstawowych, równości i solidarności. Twierdzi, że popiera wartości partii La France Insoumise i jest „przeciwko dwóm pięcioletnim kadencjom Macrona”. Prawdopodobnie pójdzie na demonstrację dziś po południu. Był na tej z 10 września. Według niego „wszyscy powinni się mobilizować, by zmienić opinię publiczną. Jestem przeciwny przemocy. Blokuję ją, bo jest symboliczna”.
W chłodny poranek w Clermont-Ferrand zorganizowano kilka wieców i pikiet. O 6:30 rano uczestnicy ruchu Block Everything zebrali się w Carrefour des pistes, symbolicznej części miasta, gdzie do 2000 roku producent opon Michelin testował swoje opony na trzech ogromnych betonowych zjeżdżalniach, aby powtórzyć próbę blokady z 10 września.
Wśród nich jest 24-letni Lucas, który nie chciał podać swojego prawdziwego nazwiska, a który kontynuuje walkę z polityką oszczędności, niesprawiedliwością społeczną, porzucaniem usług publicznych i brakiem realnego wsparcia dla Gazy. Ale także Vie, Pod swoim zwyczajowym pseudonimem demonstrantka, w kapturze, masce, ubrana cała na czarno, przybyła bronić praw osób transpłciowych i około piętnastu innych osób, raczej młodych. Nieco rozczarowana słabością mobilizacji, która i tak rozrośnie się do około czterdziestu uczestników około godziny 8:00, grupa szybko rezygnuje z wszelkich prób blokowania.
„Widziałem film, na którym ktoś proponował zbieranie skarg od kierowców. Czy moglibyśmy to robić na światłach?” – sugeruje 27-letni Eric, pracownik stowarzyszenia, który również odmówił podania swojego prawdziwego nazwiska. Propozycja została szybko zaakceptowana przez grupę, która działa wzdłuż różnych dróg.
„Bardzo podoba mi się ten pomysł ” – mówi 35-letni Corentin, pracownik sektora prywatnego . „Pozwala każdemu znaleźć powód do reakcji. Blokady mogą być przydatne, jak pokazały żółte kamizelki, ale mogą być też źle zrozumiane przez tych, którzy nie uczestniczą w ruchu. Tutaj dajemy każdemu możliwość wyrażenia siebie. To ważne, ponieważ opinia publiczna jest tak lekceważona”.
Doświadczenie szybko jednak zostało podważone przez przybycie policji. Podjęto decyzję o dołączeniu do wiecu zorganizowanego przed Wydziałem Sztuk Pięknych. Niektórzy, jak Lucas, który powiedział, że jest „cieszy się, że związki zawodowe w końcu masowo dołączyły do ruchu”, mieli następnie dołączyć do „oficjalnej” demonstracji zaplanowanej na godzinę 10:00. Dla Erica jednak było to niedopuszczalne. „Mój harmonogram na to nie pozwala i nie czuję się związany z ruchem związkowym. Tu czuję się jak w domu”.
„Dzisiaj chcemy przekazać przesłanie, że świat pracy nie może być jedynym podmiotem zaangażowanym w wysiłki niezbędne do opracowania budżetu” – oświadczyła sekretarz generalna CFDT, Marylise Léon, w telewizji BFM.
„Chcemy budżetu sprawiedliwości. Chcemy sprawiedliwości i chcemy, aby wysiłki były sprawiedliwie rozdzielane” – kontynuowała. „Związek międzyzwiązkowy zapewnia ramy (...) . Chcemy móc organizować marsze, które pozwolą wyrazić ten gniew i pokazać, że jesteśmy tu po to, by pracować w dobrych warunkach, chcemy móc godnie żyć z naszej pracy i nie jest możliwe, by tylko pracownicy płacili rachunek”.
„Rozumiem Francuzów, którzy protestują, Francuzów, którzy są niezadowoleni, Francuzów, którzy są słabo opłacani” – oświadczył Sébastien Chenu, wiceprzewodniczący Zjednoczenia Narodowego (RN) i poseł z okręgu Północ, w radiu Sud, nie wzywając jednak zwolenników partii do wyjścia na ulice.
„Możemy mieć naszych członków, aktywistów, wyborców, którzy będą dziś protestować i doskonale ich rozumiem, ale nie jesteśmy związkiem zawodowym. Naszym zadaniem jest znajdowanie rozwiązań” – dodał.
W Marsylii trasa i harmonogram wielkiej manifestacji zwołanej przez związek zawodowy zostały zmienione ze względu na „spodziewany tłum” , jak twierdzą organizatorzy.

10 września z La Canebiere wyruszyła bardzo liczna procesja, która spokojnie przemaszerowała w kierunku Place Castellane. 18 września demonstracja, nadzorowana przez związki zawodowe, wyruszy o 10:30 ze Starego Portu i przejdzie trasą, która obejmie mniej ulic handlowych w centrum Marsylii.
W komunikacie prasowym opublikowanym w środę komenda główna policji w Bouches-du-Rhône wydała bezprecedensowe ostrzeżenie, wzywając „osoby, które będą uczestniczyć w nadzorowanym pochodzie, do opuszczenia terenu imprezy natychmiast po jej zakończeniu”.
„W przypadku przepełnienia lub niekontrolowanych zgromadzeń mobilne jednostki będą reagować natychmiast” – ostrzega prefektura.
Rano w pobliżu centrum handlowego Les Terrasses du Port przeprowadzono kontrolę około stu osób. Prefektura poinformowała o 22 aresztowaniach.

10 września kilkuset protestujących kontynuowało marsz po oficjalnym zakończeniu marszu. Wieczór i wczesna noc upłynęły pod znakiem sporadycznych starć z organami ścigania.
Prefektura Var sur X ogłosiła, że o godz. 6:45 rano na drogach A57 i A50 przy wschodnim i zachodnim wjeździe do Tulonu, w pobliżu Ollioules i miejsca odpoczynku La Garde, rozpoczęły się dwa marsze protestacyjne.
O godzinie 8 rano na zachodzie, przy zjeździe nr 15, zatrzymano 27 pojazdów, a na wschodzie, przy węźle Bigue, zatrzymano 49 pojazdów, ale ruch odbywał się bez zakłóceń – dodała.
„Francuzi czują, że już zagłosowali, już demonstrowali, ale nigdy nie zostali wysłuchani” – oświadczył pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej (PS), Olivier Faure, na antenie TF1.
Próbują wywołać walkę o władzę z rządem, mówiąc mu: „Rząd Bayrou upadł, plan Bayrou musi się całkowicie zawalić i teraz musimy szukać innego rozwiązania” – kontynuował .
Olivier Faure powiedział również, że w środę odbył pierwszą, raczej bezowocną wymianę zdań z Sébastienem Lecornu. „To było pierwsze spotkanie, wstępny kontakt, a premier sprawiał wrażenie, że nie do końca wie, w jakim kierunku chce podążać (...) . Gdybyśmy mieli głosować dzisiaj, nie wiem, nad czym byśmy głosowali, ale prawdopodobnie byłoby to wotum nieufności, ponieważ w rzeczywistości nie ma żadnego postępu”.




RATP poinformowało, że utrudnienia w transporcie publicznym w regionie paryskim są „zgodne z oczekiwaniami” .
Jak ogłosiła spółka we wtorek, z wyjątkiem linii automatycznych – 1, 4 i 14 – metro będzie kursować tylko w godzinach szczytu, między 6:30 a 9:30 oraz między 16:30 a 19:30. W tych godzinach liczba pociągów zostanie zmniejszona na wszystkich liniach nieautomatycznych, do jednego na pięć pociągów na linii 3, a na niektórych liniach ruch zostanie wstrzymany przed ich końcową stacją.

Na początku dnia wszystko było „zgodne z planowanym rozkładem jazdy” – powiedział rzecznik przewoźnika około godziny 7 rano w wywiadzie dla Agence France-Presse. Sytuacja jest nawet „lepsza niż oczekiwano” na liniach 9, 10 i 13, których częstotliwość kursowania docelowo wyniesie jeden pociąg na dwa na pierwszej i jeden na trzy na pozostałych dwóch, w porównaniu z zaplanowanymi dzień wcześniej kursami jeden na trzy i jeden na cztery. Pociągi na linii 3, które miały obsługiwać tylko niektóre przystanki, ostatecznie będą kursować na całej trasie – dodał RATP.
Dziesięć stacji będzie zamkniętych przez cały dzień, w tym Place de Clichy, Opéra, Bastille i République.
Na linii A, najbardziej ruchliwej w Europie, trzy na cztery pociągi będą kursować w godzinach szczytu, a dwa na trzy poza godzinami szczytu. Na linii RER B, łączącej Paryż z lotniskiem Charles-de-Gaulle, tylko jeden na dwa pociągi będzie kursował przez cały dzień. Pozostałe linie RER również będą miały utrudnienia, zwłaszcza linie D i E.
Według firmy ruch będzie normalny lub prawie normalny na 70% linii obsługiwanych przez RATP. „Kilka pikiet” ustawiono przed zajezdniami, ale „autobusy odjeżdżają” – zapewnił rzecznik. W związku z tym ruch również tam będzie „zgodny z oczekiwaniami”.
Sieć tramwajowa będzie stosunkowo oszczędna, z wyjątkiem linii T5 i T7.
Ruch tranzytowy również będzie utrudniony, szczególnie na liniach H, N i U, gdzie zaplanowano jeden na dwa pociągi. Na głównych liniach SNCF ogłosiło około 7:15, że „plan przewozowy” jest „zgodny z oczekiwaniami” – kursuje dziewięć na dziesięć pociągów TGV, jeden na dwa pociągi Intercités i trzy na pięć pociągów TER.
Le Monde