Dylemat Moisésa Caicedo i Chelsea

Dylemat Chelsea to dylemat Moisésa Caicedo. Dwa lata po zapłaceniu 125 milionów euro za transfer do Brighton, dział techniczny londyńskiego klubu odkrył, że rzeczywista wartość rynkowa ekwadorskiego pomocnika nie przekracza 40 milionów euro. Drużyna, która w tę niedzielę (21:00 CET, DAZN) zmierzy się w New Jersey z Paris Saint-Germain w finale Klubowych Mistrzostw Świata, jest konsekwencją chaosu pospiesznych zakupów i sprzedaży, wywołanego przez nowego właściciela, amerykańskiego finansistę Todda Boehly'ego, który przejął klub w trakcie pandemii.
Ekspert pracujący dla Chelsea opowiada o tym w następujący sposób. Grając pod wodzą Mauricio Pochettino, menedżera zwolnionego w 2024 roku, nastąpiła pierwsza refleksja. Wtedy działacze klubu z przerażeniem odkryli, że występom niestrudzonego sportowca, który miał przewodzić nowemu projektowi, brakowało głębi. Kiedy otrzymywał piłkę pod presją, nie był w stanie ocenić odległości do swoich obrońców. Jego pole widzenia było ograniczone, co utrudniało manewry kontrolowania, obracania się i podawania piłki. „Tak jak Camavinga” – wyjaśnia analityk powiązany z angielskim klubem – „kiedy się obraca, jest lekkomyślny”. Mężczyzna kontrolował i rozglądał się po horyzoncie w poszukiwaniu adresatów podań, a w trakcie tej eksploracji tracił z oczu przeciwników, którzy często odbierali mu piłkę poza własnym polem karnym. Ciągłe błędy wpędziły Caicedo w katastrofalne błędne koło. Kiedy uświadomił sobie swój problem, poczuł się niepewnie. Im więcej poniósł strat, tym więcej błędów popełnił z piłką i, co najgorsze, tym więcej razy tracił koncentrację w fazie defensywnej.
Niepokój Caicedo zaniepokoił Chelsea. Ekwadorczyk jest drugim najdroższym transferem w historii klubu, po Enzo Fernándezie, którego transfer kosztował 133 miliony euro. Prezes Todd Boehly ostrzegł trenerów, że musi grać za wszelką cenę. Klub nie mógł sobie pozwolić na dalsze straty. Od 2020 roku Chelsea wydała na transfery prawie 1,2 miliarda euro, co jest bez wątpienia rekordem świata i prawie dwa razy więcej niż PSG w tym okresie. Zgodnie z przepisami UEFA dotyczącymi finansowego fair play , klub nie mógł dłużej wydawać więcej, niż zarabiał. Caicedo musiał zachować ostrożność. Na dobre i na złe, był strategicznym atutem.
Trenerzy podeszli do kryzysu, rozmawiając z zawodnikiem, aby spróbować lepiej go zrozumieć. Caicedo był szczery: powiedział im, że za każdym razem, gdy popełnia błąd, czuje się odpowiedzialny za 125 milionów euro, które za niego zapłacili. Cierpiał pod ciężarem presji. Trenerzy, od Pochettino po Marescę, pracowali nad jego duchowym uwolnieniem. Zasada była prosta: w fazie ofensywnej wybaczali mu błędy pod warunkiem, że skupi się na obronie i uniknie otrzymywania tak wielu żółtych kartek.
Jego pierwszym obowiązkiem, jak powiedzieli mu trenerzy, była obrona, a w ataku wszyscy byli zadowoleni z jego zwinności, z jaką poruszał się do przodu i grał do przodu. Aby pomóc mu w skierowaniu się w stronę bramki przeciwnika, Enzo Fernández i obrońcy otrzymali polecenie, aby ostrzegać go za każdym razem, gdy znajdzie się sam. W ten sposób Caicedo zaczął się uspokajać, co jest niezbędne w drużynie, której formacją są niedojrzałe obrończynie, a absolutny lider defensywy, Levi Colwill, ma zaledwie 22 lata.
Caicedo przyjeżdża na finał w New Jersey z kontuzją kostki. Jeśli Maresca go wystawi, będzie musiał zmierzyć się z największą presją w historii futbolu. W klubie mówi się, że jego lęk przed atakiem to stan, z którym można sobie poradzić, ale nigdy nie da się go pokonać. Caicedo nigdy nie dawał maksymalnej gwarancji posiadania piłki. Chelsea jest w rękach Enzo Fernándeza, jeśli chodzi o wychodzenie z własnego pola karnego.
Enzo Fernández, wielofunkcyjnyTak jak Chelsea opiera się na energii Pedro Neto w ataku, swego rodzaju podkręcaczu pasji, tak w pomocy jest ona w rękach argentyńskiego pomocnika. Enzo musi podwoić swoją rolę asystenta Caicedo w ochronie obrońców, a także być odpowiedzialnym za stymulację cyklotymicznego Palmera. Trener Enzo Maresca jest zaniepokojony tą sytuacją. Włoch powiedział klubowi, że wolałby nie zatrzymywać Caicedo. Według źródeł bliskich sekretariatowi technicznemu, w jego idealnym środku pomocy Enzo Fernández powinien być osią, Palmer najbardziej wysuniętym pomocnikiem, a Frenkie de Jong, lub inny podobny pomocnik, pomocnikiem jednoczącym. Właściciele klubu to rozumieją, ale zaznaczają, że ten plan może się zmaterializować tylko wtedy, gdy najpierw znajdą nabywcę Caicedo, a to oznacza zapewnienie mu ciągłości i, pod żadnym pozorem, nieujawnienie publicznie, że Ekwadorczyk nie radzi sobie.
Firmy konsultingowe współpracujące z Chelsea poinformowały właścicieli, że wartość rynkowa Caicedo wynosi około 40 milionów euro, ale właściciele mogą pozwolić sobie na sprzedaż go za około 80 milionów. Maresca uważa, że najlepszym sposobem na zwrócenie uwagi na zawodnika jest danie mu dużo czasu na wejście w pole karne przeciwnika i oddanie strzału. Bramki zapewnią mu dobrą prasę. Miguel Ángel Benítez, trener, który dał mu debiut w zawodowej karierze w Independiente del Valle, poparł ten ruch. „Odkąd w 2020 roku spróbował gry na pozycji numer osiem, Moisés wolał tam grać, ponieważ widział, że może strzelać gole” – wyjaśnił w SER. „Lubi mieć przestrzeń, lubi móc wchodzić w pole karne przeciwnika i strzelać gole, grając z drugiej linii, ponieważ ma do tego predyspozycje”.
W Brighton życie było prostsze. W Chelsea, zmuszonej do zwycięstwa w Premier League nad drużynami, które naciskały na nią, by awansowała do Ligi Mistrzów, sytuacja stała się jeszcze bardziej zaciemniona. Caicedo odkrył niespotykany dotąd poziom stresu. Jeśli uniknie podania piłki pod presją, wyślizgnie się. Jeśli mu ją podają, rozpoczyna się pełne napięcia odliczanie. Jego precyzyjne sterowanie to drzwi do tajemnicy. W meczu z PSG ta tajemnica staje się jeszcze bardziej niezrozumiała.
EL PAÍS