Rok katastrofy, który pokazał najgorsze oblicze polityki

Strony przez cały rok obrzucały się wzajemnymi oskarżeniami zamiast działać wspólnie.
W pierwszą rocznicę niszczycielskiej burzy, która pochłonęła 229 ofiar w Walencji , rodziny ofiar wciąż noszą otwarte rany, których gojenie będzie trwało długo. W ciągu ostatnich 12 miesięcy Hiszpania doświadczyła najgorszych zachowań swoich polityków, bez wyjątku, niezdolnych do przewidzenia problemu, podjęcia działań w obliczu katastrofy i odbudowy 75 dotkniętych katastrofą miast , których mieszkańcy nadal żyją w niepewnych warunkach bez żadnych rozwiązań ze strony władz centralnych, regionalnych ani miejskich. Co najgorsze, siły polityczne spędziły ostatnie dwanaście miesięcy, obwiniając się nawzajem o śmierć ofiar, zamiast współpracować w celu złagodzenia skutków tragedii.
Spośród nich wszystkich najgorszy jest niewątpliwie ten, który nadal pozostaje prezydentem Walencji. Carlos Mazón nadal kurczowo trzyma się stanowiska, którego powinien był natychmiast się pozbyć po katastrofalnym podejściu do kryzysu, co tydzień przedstawiając inną wersję wydarzeń po południu 29 października 2024 roku, kiedy gwałtowna powódź pochłonęła życie 229 osób. Ważne jest jednak nie to, co zrobił między południem a 20:00 tego dnia, ale to, czego nie zrobił. To jawne zaniedbanie obowiązków, które z pewnością pociągnie za sobą konsekwencje prawne.
Niezrozumiałe jest, że Mazón nadal stoi na czele rządu Walencji, a Alberto Núñez Feijóo nie zmusił go do rezygnacji. Minęło sporo czasu, zanim jego zaniedbania i kłamstwa dotyczące wydarzeń z tamtego dnia znalazły potwierdzenie. Odrobina godności wymagałaby odejścia z polityki na pierwszej linii. Poza odpowiedzialnością karną, którą będą musiały rozstrzygnąć sądy, istnieje odpowiedzialność polityczna, którą powinien był przyjąć lub do której przyjęcia powinna go zmusić jego partia.
Wczorajsze widowisko podczas nabożeństwa żałobnego za ofiary nie pozostawiło wątpliwości co do nastrojów społecznych w Walencji. „Morderca”, „tchórz”, „szczur” – krzyczeli na niego niektórzy członkowie rodziny po tym, jak w oficjalnym oświadczeniu stwierdził, że „staraliśmy się zrobić, co w naszej mocy, ale to nie wystarczyło”. Oczywiście, że nie, ponieważ nie był tam, gdzie wymagała tego powaga sytuacji. Jego zespół również nie zachował się tak, jak powinien, opóźniając wysłanie alarmu na telefony komórkowe w okolicy. Ilu ofiarom śmiertelnym można było zapobiec?
Krytyce należy również poddać sposób postępowania rządu centralnego w związku z katastrofą. Po przedstawieniu siedmiu projektów kanalizacji wąwozu Poyo, w 2021 roku ostatecznie podjęto działania mające na celu zapobieżenie przyszłym powodziom. Jednak ministerstwo kierowane wówczas przez Teresę Riberę wstrzymało projekt, uznając go za nieopłacalny. To ogromne przedsięwzięcie, obejmujące siedem różnych lokalizacji i wycenione na 240 milionów euro, miało zmniejszyć intensywność powodzi i zapobiec wielu ofiarom śmiertelnym.
Względy środowiskowe i ekonomiczne wstrzymały realizację projektów i nawet teraz, rok po katastrofie, wciąż nie podjęto planów, które znacząco ograniczyłyby przepływ wody w wąwozie i zapobiegłyby przyszłym powodziom. Według oficjalnych danych, wąwóz Barranco del Poyo doświadczył stu udokumentowanych powodzi w ciągu ostatnich dwóch stuleci. Ten szlak wodny, o długości około 40 kilometrów, zaczyna się w górach Buñol , na wysokości 1000 metrów i biegnie przez Chivę, Cheste, Torrent, Catarroję, Picanyę i Paiportę – gminy, które niestety okryły się złą sławą po niszczycielskiej burzy z 29 października.
Delegatka rządu (a może delegatka partii?) w Walencji również musi zostać skrytykowana za brak współpracy z władzami regionalnymi, co stanowiło wyraźną próbę podważenia ich prestiżu w okresie poprzedzającym przyszłe wybory. Pilar Bernabé wystąpiła przeciwko rządowi i aktywnie uczestniczyła w sieci dezinformacji rozpowszechnianej w obronie władz Urzędu Dorzecza Júcar i Państwowej Agencji Meteorologicznej (AEMET). Obie agencje nie zdołały przewidzieć katastrofy i przekazać jej informacji w czasie rzeczywistym, co wykazało późniejsze śledztwo sądowe.
Zamiast tracić tyle czasu na wzajemne obwinianie się, rządy Hiszpanii i Walencji powinny połączyć siły, aby znacznie szybciej i skuteczniej uporać się ze skutkami powodzi. Dzięki pracy Wojskowej Jednostki Ratownictwa, Obrony Cywilnej i tysięcy wolontariuszy z całej Hiszpanii , skutki katastrofy zostały złagodzone w ciągu pierwszych kilku tygodni.
Jednak po kilku miesiącach cała pomoc i inwestycje zapowiedziane przez Madryt i Walencję zaczęły napływać. Najwyżsi urzędnicy tych państw spędzili więcej czasu na obwinianiu się nawzajem niż na wspólnej pracy nad odbudową domów, szkół i infrastruktury w regionie oraz na niesieniu pomocy tysiącom dotkniętych katastrofą rodzin.
A co z brakiem empatii, jaką politycy okazują ofiarom? Słowa Pedro Sáncheza , który powiedział: „Jeśli chcą pomocy, niech o nią poproszą”, wciąż brzmią wiarygodnie, podobnie jak upolitycznienie bólu i śmierci w niezliczonych debatach między różnymi siłami politycznymi w Walencji i w Hiszpanii.
Po raz kolejny król i królowa okazali ogromną solidarność z ofiarami huraganu DANA w tym roku. Król Filip i królowa Letizia wielokrotnie podróżowali, aby zaoferować wsparcie i pocieszenie obywatelom dotkniętym katastrofą, nieustannie podkreślając potrzebę współpracy w przezwyciężeniu tej tragedii. Wczoraj, podczas nabożeństwa żałobnego w Walencji, monarcha powtórzył to: „Zróbmy wszystko, co w naszej mocy, aby zapobiec powtórzeniu się tego wydarzenia”.
Expansion




