Triumfy, które inspirują targi w Bilbao

Czasami rzeczywistość uparcie zaprzecza wszelkim znakom. Tak było podczas zeszłotygodniowych Corridas Generales w Bilbao, gdzie niełatwo było znaleźć jednego zwycięzcę, zarówno wśród bydła, jak i torreadorów. Poza nagrodami i osobistymi gustami, każdego wieczoru na arenie corridy działo się coś godnego uwagi.
Plakaty były świetnie wykonane, co doprowadziło do triumfów, ale przede wszystkim nie zabrakło ciekawych momentów walk byków. Od potężnej i odważnej walki Dolores Aguirre podczas pierwszej walki byków, po ułaskawionego byka Tapaboca de La Quinta następnego dnia, w tym ważnego Cantaora de Victoriano del Río, któremu Roca Rey obciął uszy, po znakomitego byka Garcigrande, który doprowadził do wielkiego wejścia Diego Urdialesa. Fuente Ymbro walczył nawet z bykiem rezerwowym, który w nudne popołudnie zmierzył się z Fernando Adriánem w drużynie walk byków.
Yegüizo, numer 29 z Dolores Aguirre, dzielnie spisywał się na koniu i z muletą, za co otrzymał honorową rundę po walce Damiána Castaño; torreador z La Quinta, ułaskawiony, poprowadził nowoczesną, powtarzalną, dynamiczną i niestrudzoną szarżę; a byk Victoriano del Río był kompletnym i wymagającym bykiem, który również otrzymał honorową rundę po odciągnięciu. Wszyscy byli kandydatami do nagród.
Każdego dnia odbywały się interesujące walki, a co za tym idzie, równie liczne triumfy, ponieważ matadorzy stawali na wysokości zadania. Damián Castaño walczył z dwoma wymagającymi i walecznymi bykami Dolores Aguirre, Borja Jiménez ułaskawił kasztanowatego byka rodziny Martínez Conradi, Roca Rey z nienagannym poświęceniem dążył do zostania najlepszym torreadorem, a Diego Urdiales wykonywał marzycielskie podania, które momentami pozwalały zapomnieć o nieobecności Morante de la Puebla. Nawet Juan Leal i Fernando Adrián pozostawili po sobie mocne wrażenie, choć brakowało im umiejętności, by dokończyć swoje występy.

Zainteresowanie podsycają również pewne niedociągnięcia towarzyszące tym pozytywnym analizom. Na przykład brak wymagań stawianych koniowi na ułaskawionym byku, prezentacja byków Garcigrande wybranych na popołudnie Morante, a nawet nierównomierność walki byków Victoriana na Roca Rey, kontrastująca z doskonałym trapío z poprzednich dni.
Tegoroczne Corridas Generales, rozgrywane na arenie w Bilbao, przejdą do historii dzięki pierwszemu ułaskawieniu byka, a trzy kolejne wielkie bramy pozostaną w pamięci. Zawsze znajdą się tacy, którzy uznają te nagrody za triumfalne, ale powody były równie liczne i nigdy nie można ich uznać za absurdalne, niezależnie od tego, czy się z nimi zgadzamy, czy nie. Najważniejsze jest jednak przekonanie, że tydzień walk byków w tym mieście może i musi się odrodzić.
Właśnie wtedy, gdy atmosfera była najbardziej pesymistyczna, pojawił się byk, by zmienić nastrój. Chociaż lokalne instytucje nadal z tchórzostwem negują spektakl, który przynosi najwięcej pieniędzy bezpośrednio do miejskiej kasy, a pośrednio do miasta, politycy powinni, podobnie jak w latach 80., zastanowić się nad normalnością wspierania walk byków. Chodzi o odrzucenie stereotypów i zaakceptowanie rzeczywistości, którą widzimy w setkach młodych ludzi, którzy codziennie gromadzili się na trybunach i wskakiwali na arenę każdego popołudnia, by nieść zwycięzców na swoich barkach.
Trudno mówić o odbudowie areny, zwłaszcza z dwiema walkami byków mniej niż zwykle, ale widać, że kibice dostrzegli potencjał reakcji. Na razie, w tym roku, wielu turystów wstrzymało się od wizyt w mieście z powodu późnego ogłoszenia walk byków, a nawet prasa branżowa skupiła się na sezonie w Maladze. Jednak ci, którzy przybyli do Bilbao, byli bardzo zadowoleni z atmosfery i widowiska.
Piłka jest teraz w rękach firmy zarządzającej BMF, która musi przekonać kibiców, a przede wszystkim odzyskać uwagę, jaką Semana Grande w Bilbao zawsze cieszyło. Bez wątpienia musi rozpocząć się nowa era dla tego historycznego placu.
EL PAÍS