Dlaczego ludzie nie wytrzymują już dłużej niż minutę na imprezie z jedną piosenką? DJ, który odważa się zerwać z muzyczną nadmierną stymulacją.

Víctor Howard to DJ z ponad 20-letnim doświadczeniem, reprezentujący Kolumbię w Tomorrowland Academy oraz twórca The Howard Project , artystycznej wizji, dzięki której tworzy covery hymnów, które można śpiewać na całe gardło, zapewniając wyjątkowe muzyczne doświadczenie.
Urodzony w Cartagenie, Víctor przeszedł wiele ścieżek kariery przed musicalem. Studiował administrację biznesową w La Heroica, a następnie zajął się produkcją i reżyserią radiową i telewizyjną w stolicy.
„ Kiedy przyjechałem do Bogoty, zacząłem szukać wszelkiego rodzaju pracy. Sprzedawałem abonamenty telefonii komórkowej, pracowałem w sklepie mięsnym, a skończyłem jako bramkarz w klubie nocnym ” – wspomina Howard, świadomy, że samo życie sprawiło, że zaakceptował to, do czego się urodził.
„Ze względu na moją wiarę chrześcijańską nie postrzegałem zawodu DJ-a w pozytywnym świetle, ponieważ kojarzył mi się z ciężką atmosferą” – mówi muzyk, wspominając, że to zrządzenie losu sprawiło, że zajął się konsoletą DJ-ską i że dzień po dniu udowadnia mu, że to artysta nadaje nastrój.

Dzięki połączeniu instrumentów na żywo, muzyczne doświadczenie łączy w sobie klasyczne musicale. Zdjęcie: Víctor Howard
Jak opisałbyś swój pierwszy kontakt z muzyką?
Muszę być wdzięczny za to, że urodziłem się w Cartagenie, ponieważ jej muzyczne bogactwo odbija się we mnie. Dorastałem w robotniczych dzielnicach, gdzie kultura muzyczna była bardzo obecna, ze słynnymi picós, niczym więcej niż systemem nagłośnienia, który ludzie mają w domach i wynoszą na ulicę, żeby puścić głośno muzykę. A w dzieciństwie słyszałem tylko czystą salsę. Myślę, że to właśnie tam zacząłem się rozwijać muzycznie, od Joego (Arroyo), przez muzykę afrykańską, ale także od disco.
Co masz na myśli mówiąc, że twój wujek jest DJ-em?
(Śmiech). Tak, zawsze mieszkaliśmy razem w domu rodzinnym i mam wspomnienia z 10 lat, kiedy byłem zanurzony w winylach, freestyle'u, scratchingu i całym świecie płyt. Grał w klubach w Bogocie i pewnego dnia, będąc tam bramkarzem, musiałem dokończyć koncert z powodu siły wyższej, będąc jedyną osobą znającą jego muzykę, bo sztuka DJ-owania wymaga muzycznej wiedzy i wrażliwości.
Dorastając, słyszałem tylko salsę. Myślę, że to właśnie tam zacząłem czerpać inspirację z muzyki, od Joego (Arroyo), muzyki afrykańskiej, ale także z disco.
Skończyłem koncert i, tak się złożyło, na widowni był ktoś, kto właśnie otwierał nowy lokal i potrzebował młodego DJ-a, który zmieściłby się w jego ograniczonym budżecie. Zgodziłem się i od tego zacząłem. To było w 2009 roku i do dziś nie przestałem grać ani na sekundę.
Dlaczego DJ-owanie powinno być uważane za zawód?
Jestem zakochany w sztuce grania i traktuję ją jak zawód, ponieważ DJ, podobnie jak inżynier czy lekarz, musi się szkolić i wykorzystywać swoją wiedzę, aby każdego dnia rozwijać się w tym, co oferuje publiczności.
Na czym polega Twój projekt, The Howard Project?
Koncentruję się na muzyce elektronicznej, takiej jak disco house, a ja biorę rytmy latynoskie i karaibskie i mieszam je z muzyką disco i house. Wszystko to w produkcji, która łączy instrumenty takie jak saksofon, skrzypce i mnóstwo instrumentów perkusyjnych. Do tego dochodzą wokale dwóch wokalistów, jednego bardzo melodyjnego, a drugiego bardziej miejskiego i eksplorującego freestyle.
Jak ci idzie granie na żywo?
Uwielbiam wyzwania i dlatego nie ograniczałem się tylko do grania na konsoli. Do występów na żywo wybrałem utwory takich artystów jak Carlos Vives, Juan Luis Guerra, a nawet Bacilos – to bardzo szeroki wachlarz – i komponuję je, aby muzycy stworzyli unikalny produkt, który spodoba się ludziom. I tak ludzie śpiewają „My First Million”, ale z domieszką latynoskich rytmów, cumbii, salsy, a także house'u i freestyle'u, co naprawdę przenosi energię na wyższy poziom.

Funk i disco łączą się z karaibskimi brzmieniami. Zdjęcie: Victor Howard
Jakie jest Twoje nowe wyzwanie?
Aktualnie pracuję nad wydaniem moich pierwszych autorskich piosenek i nad tym, żeby świat poznał mnie dzięki mojej muzyce. Jestem w trakcie transformacji z DJ-a w artystę.
Jakie były Twoje wrażenia z uczestnictwa w Akademii Tomorrowland?
To jedna z najbardziej magicznych rzeczy, jakie mi się kiedykolwiek przytrafiły. Zorganizowali konkurs, w którym DJ-e przesyłali filmy prezentujące ich umiejętności. Nagrodą była nauka w Akademii Tomorrowland i możliwość zagrania na festiwalu. Ostatecznie zająłem drugie miejsce, więc mogłem się uczyć, ale nie grać. To było coś, co bardzo mnie uderzyło, ponieważ myślałem, że prezentuję coś, co nie jest zgodne z ich oczekiwaniami. Postanowiłem połączyć kilka gatunków, skoro Tomorrowland jest festiwalem specjalizującym się w muzyce elektronicznej. Stąd wzięła się lekcja robienia wszystkiego najlepiej, jak to możliwe. I to mnie zabolało, ale teraz jestem z tego bardzo zadowolony.
Teraz pracuję nad wydaniem moich pierwszych oryginalnych piosenek i nad tym, aby świat poznał mnie dzięki mojej muzyce.
Co jest teraz na topie w dziedzinie muzyki na żywo?
Mam wrażenie, że ta sama publiczność domaga się od DJ-a muzycznej przesady, maksymalnie dwóch minut na utwór, w którym musi być niemal początek, środek i koniec. To oznacza, że w ciągu pięciu minut słucham remiksu pięciu lub sześciu utworów, podczas gdy na przykład w latach 90. czy na początku wieku pojedyncza merengue potrafiła trwać nawet siedem minut.
Dlaczego Twoim zdaniem tak się dzieje?
Przypisuję to mediom społecznościowym i platformom streamingowym, takim jak Spotify i YouTube, gdzie królują hity i dynamiczne utwory. Zawsze staram się tworzyć miksy, które pozwalają ludziom cieszyć się utworem bez zastanawiania się, co będzie dalej. Moim osobistym wyzwaniem jest sprawić, by ludzie cieszyli się czterema minutami tego samego utworu.
Czy to samo dzieje się na scenie elektronicznej?
Nie. Myślę, że przy tak wielu festiwalach i niszowych miejscach dzieje się odwrotnie. Mam wrażenie, że ludzie i publiczność, którzy lubią muzykę elektroniczną, doceniają istotę utworu i potrafią przy nim pozostać dłużej niż 10 minut. Myślę, że scena przeżywa bardzo dobry okres.
Uważam, że ta sama publiczność domaga się od DJ-a nadmiernej stymulacji muzycznej, która powinna trwać maksymalnie dwie minuty na piosenkę, podczas których musi być początek, środek i zakończenie.
Która piosenka Twoim zdaniem odzwierciedla Ciebie?
One More Time zespołu Daft Punk. Odkąd jako dziecko usłyszałem tę piosenkę, pamiętam, że moją uwagę najbardziej przykuł animowany teledysk i od tamtej pory jest to jedna z moich ulubionych piosenek. Najlepsze jest to, że jest hitem, nigdy nie wychodzi z mody i podoba się wszystkim pokoleniom. Dodatkowo, została stworzona z sampli z muzyki disco z lat 70. Gdybym mógł wybrać drugą piosenkę, byłby to Gimme! Gimme! Gimme! zespołu Abby.
Gdzie można go usłyszeć na żywo?
Aktualnie pracuję w dwóch lokalizacjach: w Monako, Bogocie i Capote. Można mnie również znaleźć na moich kanałach w mediach społecznościowych @djvictorhoward na Instagramie.
eltiempo