Campeche, stolica cenzury

W ostatnich miesiącach oskarżenia o cenzurę rządową w Meksyku mnożą się w alarmującym tempie. Próby uciszenia krytyki lub kontrolowania rozpowszechniania informacji napływają ze strony różnych instytucji, urzędów i władz. Czasami przybierają one formę inicjatyw ustawodawczych, jak w przypadku ustawy o telekomunikacji i radiofonii i telewizji, która wprowadziła nadmierne ograniczenia dotyczące treści nadawanych programów, a czasami orzeczeń sądowych, zakazujących rozpowszechniania informacji lub zmuszających niezadowolonych krytyków do publicznych przeprosin w celu przywrócenia honoru obrażonego urzędnika.
W tym ekosystemie prawnym, który i tak jest wrogi mediom, sprawa gubernator Campeche jest niewątpliwie jedną z najbardziej niepokojących. Layda Sansores uczyniła z cenzury formę rządu. Jej ataki na dziennikarzy nie ograniczają się do spontanicznych wypowiedzi, mających na celu obalenie niektórych krytyków. Gubernator wdrożyła raczej system, który systematycznie i instytucjonalnie zastrasza tych, których uważa za swoich wrogów. Co gorsza, mechanizm cenzury jest finansowany ze środków publicznych.
Z jednej strony, rząd Campeche dysponuje aparatem prawnym, który wykorzystuje bezkrytycznie do składania pozwów i skarg przeciwko mediom i dziennikarzom publikującym informacje uciążliwe dla gubernator. Sprawami tymi zajmują się zazwyczaj urzędnicy państwowi z jej administracji, tacy jak Walther David Patrón Bacab, szef ds. komunikacji społecznej, lub pracownicy lokalnego biura radcy prawnego, tacy jak Juan Pedro Alcudia i César Cuauhtémoc Sánchez Cabrera.
Choć prawdą jest, że instytucje władzy wykonawczej zazwyczaj posiadają zespół ds. komunikacji społecznej, głównym zadaniem tego departamentu jest upowszechnianie działań rządu jako instytucji. Nie może on jednak zajmować się budowaniem ani ochroną wizerunku obecnego gubernatora ani partii politycznej, która go nominowała. Podobnie, celem radcy prawnego jest zapewnienie obrony prawnej rządu, a nie wnoszenie pozwów w celu obrony osobistych interesów gubernatora.
Layda Sansores wykorzystała rządowe zasoby ludzkie do wniesienia pozwów o odszkodowania za szkody moralne i skarg o podżeganie do nienawiści, między innymi w obronie swojego wizerunku, a nie interesów instytucjonalnych rządu Campeche. Najwyraźniejszym przykładem są pozwy cywilne i karne wniesione przeciwko Jorge Luisowi Gonzálezowi i serwisowi medialnemu Tribuna z siedzibą w Campeche, które doprowadziły do nałożenia na ten serwis cenzury sądowej.
Oprócz zespołu ofensywnego, gubernator zorganizowała również narzędzie komunikacji medialnej. Mam na myśli program, który prowadzi, znany jako „Wtorek Jaguara”, emitowany co tydzień w internecie. W programie Sansores bezpośrednio atakuje dziennikarzy, wykorzystując nawet karykatury i satyrę, by ich ośmieszyć, kosztem społeczeństwa.
Warto wspomnieć, że sam Campeche Television and Radio System przyznał, pośród sprzeczności, że transmisja każdego odcinka Martes del Jaguar kosztuje 11 863,50 pesos i wymaga obecności dwóch kamerzystów i jednego operatora dźwięku, dwóch kamer wideo i konsoli audio (dostęp do informacji na żądanie z folio 040085400001422).
Do tej pory na Krajowej Platformie Przejrzystości (National Transparency Platform) można znaleźć dziesiątki wniosków o dostęp do informacji. Wnioski te wyraźnie kwestionują źródło finansowania programu Jaguar Tuesday, a także nagrody, które gubernator „rozdaje” w ramach programu, takie jak laptopy i motocykle. Wnioskodawcy domagają się również informacji o ewentualnych dochodzeniach w sprawie obowiązków administracyjnych i naruszeń praw człowieka popełnionych w ramach programu. W Campeche cenzura została cynicznie zinstytucjonalizowana jako część funkcji rządu.
Eleconomista