Pożar zagraża dołom śnieżnym należącym do pionierów produkcji lodów w Alicante

Płomienie topiące lody – nic szybszego. Choć nie jest to kwintesencja lata, a raczej „technologia” jej pochodzenia, czyli śnieżne doły , czyli „neveros”. Jeden z tegorocznych pożarów , choć niewielki, zagroził niektórym pozostałościom przemysłowej archeologii w Parku Narodowym Font Roja , między Ibi a Alcoy (Alicante).
Pożar ten wzbudził naturalne obawy o bogactwo botaniczne pasma górskiego, gęstego i zróżnicowanego lasu drzew, wykraczającego poza typowy śródziemnomorski las sosnowy w tym obszarze długotrwałej suszy. Na szczęście, pożar pozostał w dużej mierze w jego granicach i ostatecznie dotknął nasłonecznione zbocze Ibi , nie niszcząc dębów ostrolistnych, jesionów ani cisów, a także innych gatunków występujących w wilgotnej, zacienionej części Alcoy.
Ale płomienie dosłownie strawiły trzy doły śnieżne i wiejski dom lub górską farmę w jednym z nich, Mas del Canyo . „Dół Canyo został prawie nietknięty, jedynie nieznacznie ucierpiało drewno ogrodzenia, które go otacza. Wyżej, w La Noguera , ogień je zniszczył, a w El Simarro można nawet zobaczyć spalone kamienie” – mówi Emilio , turysta znający ten teren, który wędrował tam z innymi piechurami miesiąc po pożarze i wykonał zdjęcia dołączone do tego raportu. „Pożar dotarł do chaty, gdzie widać obserwatorium i antenę, obok leśnej ścieżki El Menejador , gdzie strażacy zdołali go ugasić” – opisuje.

Na szczęście jest więcej takich kamiennych budynków, w których znajdują się zbiorniki , w których kiedyś przechowywano surowiec do produkcji lodów: śnieg .
Chociaż technika ta rozpowszechniła się w innych regionach Półwyspu Iberyjskiego przed upowszechnieniem się chłodni, pionierzy tradycji lodowej pojawili się w Ibi i Jijonie – sąsiednim mieście słynącym z turrónu. Co więcej, niektórzy producenci lodów z obu gmin zawsze byli widoczni w Krajowym Stowarzyszeniu Rzemieślniczych Producentów Lodów ( ANHCEA ), którego siedziba znajduje się właśnie tutaj.
Dobitnym dowodem prestiżu w branży jest fakt, że Heladería La Ibense i Heladería La Jijonenca to marki znane na całym świecie. Nie ma w tym przesady: lokale noszące nazwę Ibi zostały udokumentowane na kontynencie amerykańskim , a nawet na Filipinach , dzięki wpływom hiszpańskim i ludności hiszpańskojęzycznej.
Tego lata pożar zagroził znaczącej części tego historycznego dziedzictwa, niszcząc 185 hektarów , od Parku Przyrody Sant Pascual-Torretes – źródła pożaru – po Park Przyrody Font Roja (oba należą do sieci Natura 2000 ), a także obszary specjalnej ochrony ptaków (SPA). Gwardia Cywilna prowadzi śledztwo w sprawie 43-letniego mężczyzny , członka wspólnoty religijnej opiekującej się osobami dotkniętymi uzależnieniem, który rzucił popioły i wciąż tlące się węgle z grilla, co mogło być przyczyną katastrofy.
Aby zapewnić surowce do lodów, śnieg przechowywano zimą w tych „neveros” (lodówkach), izolowanych słomą , oraz na szczytach, gdzie przed zmianami klimatycznymi ten stały opad padał corocznie w dużych ilościach. W ostatnich dekadach utrzymywał się on jedynie na wyższych wysokościach, powyżej tysiąca metrów, zwłaszcza na szczycie Aitana, który jest najwyższym szczytem w prowincji Alicante i ma 1558 metrów.
Gdy pogoda dopisywała, transportowali śnieg w drewnianych wiadrach i wozami po nieutwardzonej drodze do portu w Alicante , gdzie mieszali go z owocowymi dodatkami i sprzedawali te prymitywne lody, które można było teraz nazwać sorbetami. Szybko zyskały popularność pod nazwą „ chambi ”, którą niektórzy kojarzą z angielskim słowem „sandwich” (kanapka), a do lodów dodawano ciasteczka, wafle lub gofry.
ABC.es