Luka Dončić bierze rewanż na Dallas, zdobywając swój pierwszy triple-double z Lakers



Miała to być wielka noc zemsty Luki Dončicia. I tak też się stało. Słoweniec, który dołączył do Lakersów trzy tygodnie temu, po niespodziewanym transferze , chciał wysłać mocny sygnał drużynie Dallas Mavericks, która była jego drużyną przez siedem sezonów. Nowa gwiazda Los Angeles poczuła zemstę na organizacji, która pozwoliła jej odejść, nie ruszając jej serca. Dzięki swojemu pierwszemu triple-double w żółto-fioletowych barwach (19 punktów, 15 zbiórek i 12 asyst), Dončić poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa (99-107), wspierany również przez LeBrona Jamesa (27 punktów, 12 zbiórek, 3 asysty). W drużynie przeciwnej rozgrywający Dallas Kyrie Irving nie był w stanie zapobiec porażce z Lakers, mimo że rozegrał świetny wieczór i zdobył 35 punktów.
„Nie wiem, co wydarzyło się w pierwszej kwarcie, nie mam słów, żeby to wyjaśnić” – powiedział Dončić w telewizji po meczu. „Dzisiaj nie udało mi się wiele zdziałać, ale jestem zadowolony ze zwycięstwa” – powiedział 25-letni obrońca, który być może miał ambicje, by rozegrać jeszcze bardziej kompletny mecz, odpowiadający jego umiejętnościom i oczekiwaniom. Słoweniec był w każdym razie zadowolony, że udało mu się uporać z gorzkim doświadczeniem konfrontacji z mężczyzną, który kiedyś uważał go za swojego środkowego zawodnika. 9 kwietnia Dončić będzie miał przed sobą kolejny kamień milowy, który z pewnością będzie jeszcze ważniejszy: nowy mecz przeciwko Mavericks, tym razem w swoim byłym domu, American Airlines Center w Dallas.
Słoweński zawodnik pojawił się dziś po południu na boisku znacznie szczuplejszy i bardzo uśmiechnięty. Unikał Nico Harrisona, menedżera Dallas i pomysłodawcy transferu, dzięki któremu trafił do Pacific. Kibice Lakersów krzyczeli: „Dzięki, Nico!” Władze Dallas, drużyny, która osiem miesięcy temu przegrała finał NBA z Bostonem, a liderem zespołu był Dončić, zaprzeczyły, jakoby transfer został przeprowadzony w złej wierze. Jednak w ciągu ostatnich kilku tygodni pojawiły się spekulacje, że właściciele wątpią w zaangażowanie Luki w drużynę i że nie trenuje on wystarczająco ciężko, aby utrzymać formę. Prezes zespołu Rick Welts, jeden z najbardziej utytułowanych dyrektorów NBA, przyznał w zeszłym tygodniu w ekskluzywnym wywiadzie dla Dallas Morning News , że niedocenili reakcji fanów. Miało to tak duże znaczenie, że organizacja była zmuszona zwrócić pieniądze za karnety sezonowe tym, którzy skorzystali z transferu.
Dončić serdecznie przywitał swoich byłych kolegów z drużyny. Zwłaszcza Irvingowi, którego uważał za swojego „brata” w języku hiszpańskim i z którym wymienił szczególne uściski dłoni. Słoweński gwiazdor był jednak daleki od dominującej formy, jaką zaprezentował w sobotę przeciwko Nuggets w Denver, kiedy zdobył 32 punkty w 31 minut. To pozostaje jego najlepszym meczem w nowym zespole, choć dzisiejszy mecz był jego czwartym triple-double w sezonie, a pierwszym od 15 grudnia, kiedy był jeszcze w Mavericks.
Przyzwyczajony do presji i wysokich oczekiwań Dončić miał na początku problemy ze znalezieniem kontaktu z grą. Byli gracze, tacy jak Shaquille O'Neal i Vince Carter, powiedzieli, że wystarczy jedna rzecz, aby wiedzieć, jaki będzie wieczór numer 77. Taką prognozę przewidziało kilku weteranów. Nie mylili się. Piłka trafiła do rąk Dončicia już po kilku sekundach gry. Ten poszedł na potrójną bramkę. I poniósł porażkę. Słoweniec trafił tylko trzy z siedmiu strzałów w pierwszej tercji. Skuteczniejszy okazał się James, który w pierwszych minutach poprowadził Lakersów do zwycięstwa, szybko zdobywając siedem punktów. Dončić przejął rolę rozgrywającego i w pierwszych dwóch okresach polegał na Ruim Hachimurze i Austinie Reavesie. W drugiej kwarcie podał piłkę do Reavesa spoza pola karnego za jego plecami, a ten trafił rzut za trzy punkty. Urodzony w Arkansas zawodnik rozegrał kolejny świetny wieczór, zdobywając 20 punktów. Japończycy zdobyli 15 punktów.
Anthony Davis wiwatował w Los AngelesAnthony Davis, wysłany do Teksasu w zamian za Dončicia , był drugą wielką gwiazdą wieczoru, którego przed meczem na Crypto Stadium w Los Angeles oklaskiwało 19 000 widzów. Wszedł na boisko za nim, cierpiąc na uraz mięśnia odwodzącego, przez co nie będzie mógł grać w drużynie do połowy marca. Na liście ofiar znaleźli się również Caleb Martin, Daniel Gafford i Dereck Lively. Jakby tego było mało dla zdziesiątkowanych kontuzjami Mavericks, dziś wieczorem stracili Dante Exuma, który zszedł z boiska po przypadkowym zderzeniu z Jamesem.
Ograniczyło to ofensywę Mavericks. PJ Washington zdobył zero punktów w ciągu 34 minut na boisku. Lakers prowadzili różnicą aż 16 punktów. Powrót był bliski w ostatniej kwarcie dzięki 12 stratom piłki przez Lakers, które Dallas zdołało zamienić na dziesięć punktów. Ale przede wszystkim dla Klaya Thompsona , który trafił do kosza po nierównej pierwszej połowie. Były mistrz z Golden State zdobył trzy trzy punkty z rzędu i do końca meczu miał na koncie 11 punktów. A Irving dorzucił osiem.
To nie wystarczyło. LeBron James, który zdobył tylko dwa punkty w trzeciej kwarcie, także obudził się pod koniec gry. W ostatnich minutach, gdy był najbardziej potrzebny, wciąż wspaniała gwiazda Lakersów i legenda NBA zdołała zdobyć 16 punktów dzięki celnym rzutom za trzy punkty, wsadom i kilku dobrze wykorzystanym rzutom spod tablicy. W noc Luki 40-letni weteran powiedział także: „Jestem tu nadal”.
EL PAÍS