INNE WIDZENIE – Ideologia zamiast muzyki? Izraelski dyrygent i jego niemiecka orkiestra nie są mile widziani w Belgii


Czytasz dziś fragment newslettera „The Other View in the Evening” autorstwa Christiana Wildhagena, redaktora działu sztuki w NZZ. Zapisz się do newslettera za darmo. Nie mieszkasz w Niemczech? Skorzystaj tutaj.
NZZ.ch wymaga JavaScript do obsługi ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
To odwołanie to zaproszenie do rezygnacji z zaproszenia: Festiwal Flandryjski w Gandawie odrzucił Monachijską Orkiestrę Filharmoniczną i jej dyrygenta. Już samo to byłoby dość niezwykłe – w końcu festiwal pierwotnie zapowiadał występ zaplanowany na 18 września jako „artystyczne wydarzenie”. Jednak uzasadnienie podane przez organizatorów na ich stronie internetowej jest bezprecedensowe.
W liście wyraźnie zaznaczono, że odwołanie dotyczy izraelskiego dyrygenta Lahava Shaniego. Shani, urodzony w Tel Awiwie w 1989 roku, jest od 2026 roku głównym dyrygentem Orkiestry Monachijskiej; od 2020 roku jest również dyrygentem Izraelskiej Orkiestry Filharmonicznej. Odwołanie dotyczy tego drugiego stanowiska w Izraelu.
„Z uwagi na jego rolę Głównego Dyrygenta Izraelskiej Orkiestry Filharmonicznej, nie jesteśmy w stanie zapewnić niezbędnej jasności co do jego stanowiska wobec ludobójczego reżimu w Tel Awiwie” – napisano w oświadczeniu festiwalu . Zgodnie z apelem flamandzkiego ministra kultury i lokalnych instytucji, festiwal postanowił „nie współpracować z partnerami, którzy nie zdystansowali się wyraźnie od tego reżimu”.
Oskarżenia o antysemityzmCofnięcie zaproszenia i jednoznacznie ideologicznie zabarwiona etykieta „reżimu ludobójczego” spotkały się z ostrą krytyką, szczególnie ze strony licznych niemieckich polityków. Flanders Festival rozsiewa w ten sposób „straszliwy antysemicki konflikt na świecie” – powiedział minister kultury Bawarii, Markus Blume. Cofnięcie zaproszenia Monachijskiej Filharmonii z powodu obecności Izraelczyka na podium to „nic innego jak rażący antysemityzm” – powiedział Blume.
Niemiecki minister stanu ds. kultury Wolfram Weimer poparł to: „Pod pretekstem rzekomej krytyki Izraela” prowadzony jest „bojkot kulturalny”. „Jeśli zbiorowy zakaz występów niemieckich orkiestr i artystów żydowskich stanie się akceptowalny, zostanie przekroczona czerwona linia”. Europejskie sceny nie mogą stać się miejscami, „gdzie antysemici dyktują program. Niemcy nie będą tego tolerować – wprowadzimy tę kwestię również do europejskiej polityki kulturalnej” – zapowiedział Weimer.
Wątpliwe uzasadnienieW istocie uzasadnienie festiwalu jest pod wieloma względami zastanawiające. Choć wyraźnie przyznaje, że Lahav Shani wielokrotnie wypowiadał się „na rzecz pokoju i pojednania” w przeszłości – co jest prawdą – to jednak sformułowanie „reżim ludobójczy” zdaje się sugerować, że żądano od niego potępienia działań Izraela w Strefie Gazy jako ludobójstwa. Takie żądanie idzie zdecydowanie za daleko. Organizatorzy festiwalu dyskwalifikują się w ten sposób – tym bardziej, że powinni mieć świadomość, że każdy artysta ma również prawo nie komentować kwestii politycznych. Testy przekonań politycznych są kwestią dyktatur.
Oskarżenie o brak wyraźnego zdystansowania się od polityki rządu Izraela jest dziwne również z innego powodu. Przypomina sprawę rosyjskiego dyrygenta Walerija Giergiewa. Został on odwołany ze stanowiska głównego dyrygenta Monachijskiej Filharmonii w 2022 roku przez miasto Monachium, ponieważ odmówił zdystansowania się od polityki wojennej swojego patrona, Władimira Putina. Shani zastępuje Giergiewa po czteroletniej kadencji tymczasowej. Utożsamianie tych dwóch przypadków, niezależnie od tego, czy było to zamierzone przez organizatorów festiwalu, czy nie, jest błędne i niewłaściwe.
nzz.ch